Polak, który mieszkał w Wielkiej Brytanii niemal przez całe swoje życie, miał zostać deportowany z Wysp. Urzędnicy Home Office zarzucili mu, że nie przedstawił wystarczających dowodów na to, że przez ostatnie 20 lat legalnie przebywał na terenie UK. Z tego powodu nasz rodak nie uzyskał settled status.
Sytuacja, do której doszło, była iście kuriozalna, żeby nie napisać, jak z urzędniczego koszmaru, rodem z prozy Franza Kafki. 27-letni Mateusz K. mieszka z rodzicami w Ashford w hrabstwie Kent.
Do Wielkiej Brytanii przybył jako 7-letnie dziecko. Mateusz skończył szkołę podstawową oraz średnią w UK, a także uczęszczał do collegu. Posiada także zatrudnienie i jego danbe widnieją w HMRC. Chyba trudno o bardziej wiarygodne dowody na to, że mieszka w Wielkiej Brytanii od dziecka.
Jego matka pracuje jako pracownik wsparcia zdrowia psychicznego NHS, a jego ojciec kierowcą, który pracuje jako self-employed. Zaznaczmy, że oboje legalnie przebywają w UK i w ramach programu EU Settlement Scheme zyskali settled status, jak podaje „Guardian”. Wniosek Mateusza w sprawie uzyskania statusu osoby osiedlonej na Wyspie został jednak odrzucony, ale nikt go o tym nie poinformował.
Ja NIE-działa program EU Settlement Scheme
Niemniej, nasz rodak dowiedział się o tym dopiero rok później. Poprosił o administracyjną kontrolę decyzji, która nie została sfinalizowana do… zeszłego miesiąca! Niemniej, w ramach tej kontroli podtrzymano poprzednią decyzję w tej sprawie, a więc odmówiono naszemu rodakowi prawo do pozostania na Wyspach i nie wydano pozwolenia na legalny pobyt w UK.
Jak relacjonują brytyjskie media, mimo tej decyzji Polak uważał, że ma prawo swobodnie podróżować. We wrześniu poleciał z przyjaciółmi na wakacje do Tajlandii. Po powrocie, na lotnisku Heathrow, w dniu 18 września został zatrzymany przez funkcjonariuszy służb imigracyjnych. Powód? Brak potwierdzonego settled status. Przez osiem godziny był przetrzymywany, a następnie zwolniono go za kaucją.
„Mówię lepiej po angielsku niż po polsku”
– Byłem załamany, jak przetrzymywano mnie przez osiem godzin w pokoju na lotnisku Heathrow po powrocie z wakacji – jak komentuje Polak na łamach „Guardiana”. – Przeszukano mnie i zabrano mi telefon i portfel. Zapytano mnie, dlaczego przyjeżdżam do Wielkiej Brytanii. Odpowiedziałem „ponieważ tu mieszkam”. Mówię lepiej po angielsku niż po polsku – dodawał.
Dodajmy, że deportację Mateusza K. do Polski zaplanowano na dzień dzisiejszy, na poniedziałek 23 września 2024. Home Office odrzuciło wniosek o settled status w jego sprawie, mimo że nasz rodak skończył na Wyspach szkołę podstawową i średnią, a także kurs na college’u z zakresu podróży i turystyki. Płaci podatki w Wielkiej Brytanii i pracuje tu w firmie transportowej. Przedstawił Home Office świadectwa szkolne i liczne wyciągi bankowe, aby udowodnić, że w UK znajduje się jego centrum życiowe.
Polak uniknął deportacji w ostatnich chwili
Dzięki pomocy prawników w sprawie Polaka złożono nowy wniosek w ramach EU Settlement Scheme. Zwrócono się również do urzędników Home Office w sprawie opóźnienia planowanej deportacji. Konieczne było jednak przedstawienie zaświadczenie o złożeniu wniosku.
Odroczenie udało załatwić się dosłownie w ostatniej chwili, bo początkowo K. został poinformowany, że potwierdzenie jeszcze nie wpłynęło. Na dosłownie 11 godzin przed planowanym odlotem urzędnicy Home Office wysłali informację, że jednak Polak nie będzie odesłany do Polski, a lot został odwołany.
– Mój prawnik właśnie poinformował mnie, że jutrzejszy lot został odwołany. Nie jestem pewien, co wydarzy się dalej, ale słysząc te wieści, czuję, że przez chmury przebiło się trochę słońca – komentował nasz rodak.
Home Office nie komentuje tej sprawy
– Home Office mogło zobaczyć w swoich systemach, że wniosek EUSS złożony w piątek zawierał wiarygodne dowody na to, że Mateusz przybył do Wielkiej Brytanii jako siedmiolatek w 2004 roku. Byliśmy głęboko zaniepokojeni, że będą naciskać na jego deportację w poniedziałek i nie zaczekają kilka dni, aż inny departament Home Office będzie mógł wydać niezbędny certyfikat w tej sprawie. Jesteśmy bardzo wdzięczni, że decyzja została uchylona w niedzielne popołudnie po naszych staraniach w tej sprawie – jak komentuje prawnik Polaka, cytowany przez „Guardiana”.
W tej sprawie przedstawiciele brytyjskiego ministerstwa spraw wewnętrznych nie zabrali głosu. Zgodnie z obowiązującą polityką w tym zakresie, jak zostało to po raz kolejny potwierdzone przez rzecznika prasowego, Home Office nie komentuje poszczególnych przypadków.
Nie jest to niestety odosobniony przypadek, gdzie właściwie z niewiadomo jakich powodów, osoby mieszkające w UK od lat, mają problem z udowodnieniem tego. Dane dotyczące szkół, które kończył Polak oraz inne rekordy są dostępne w systemie. Wizyty u GP, wyciągi bankowe, payslipy oraz deklaracje podatkowe, wszystko to wydawało by się najbardziej niepodważalnym dowodem przebywania na Wyspach.