Historią porwania Chloe Ayling żyły całe Wyspy. Aspirująca modelka miała zostać odurzona, porwana i przetrzymywana jako zakładniczka w odległej włoskiej chatce przez sześć dni. Jaka była jednak prawda? Co w tym czasie rzeczywiście się wydarzyło? Jaką rolę odegrał Polak, Łukasz H., skazany na karę 16 lat i dziewięciu miesięcy pobawienia wolności w tych wydarzeniach?
Były agent brytyjskiej celebrytki, Phil Green, na łamach „The Daily Mirror” postanowił przedstawić własny punkt widzenia, opowiadając historię Chloe Ayling ze swojej perspektywy. Przypomnijmy, w lipcu 2017 roku gang Black Death Group miał porwać młodą Brytyjkę i zażądać 270 000 funtów w ramach okupu. W przeciwnym razie kobieta miała zostać sprzedana jako niewolnica seksualna.
Jednak sześć dni później kobieta po prostu pojawiła się w brytyjskim konsulacie w Mediolanie. Po siedmiu latach od tych wydarzeń, co do ich przebiegu, wciąż nie brakuje wątpliwości…
Czy faktycznie doszło do porwania?
Domniemana ofiara rzeczonego porwania została oskarżona o czerpanie korzyści z przestępstwa, które miało zostać ukartowane. Dla Ayling historia, o której szeroko rozpisywały się media w całej UK, miała stać się trampoliną do kariery w show-biznesie. Jak czytamy na łamach „Mirror” jej były agent, Phil Green, uważa, że nie ma mowy, aby porwanie kobiety zostało zaaranżowane i miało służyć, jako „publicity stunt”.
Green trzyma się wersji korzystnej dla bohaterki tej historii, mimo że po tym, jak zapłacił za jej lot powrotny do Wielkiej Brytanii, przestała korzystać z jego usług i podpisała umowę z innym, londyńskim agentem. – To było rozczarowujące, szczególnie po tym wszystkim, co dla niej zrobiłem podczas jej kariery, ale co mogę z tym zrobić – komentuje Green.
Chloe Ayling – ofiara czy manipulantka?
– Chloe została oskarżona o sfingowanie porwania, wykorzystanie go jako chwytu reklamowego. Nie sądzę, żeby to się kiedykolwiek zmieniło. Ona zawsze będzie o to oskarżana. Internetowe teorie spiskowe nigdy nie umierają. A ja byłam w samym centrum, gdy to się działo. Wszystko było to dla mnie naprawdę przerażające. Nie wierzę w to, że to mogło zostać wyreżyserowane – zaznacza.
– Sposób, w jaki zachowywała się po wyjściu na wolność, wskazywał, że uwielbiała całą tę atencję. Wszystkie te wywiady prasowe i telewizyjne, udział w „Celebrity Big Brother”. Moim zdaniem podjęła kilka złych decyzji, a ludzie myśleli i będą dalej myśleli, że zrobiła to tylko dla pieniędzy – dodaje.
Dziennikarze „The Sun” z alternatywną wersją wydarzeń
Przypomnijmy, według informacji, które udało się zdobyć „The Sun”, cała ta sprawa, od początku do końca, miała zostać ukartowana przez aspirującą modelkę. Reporterom udało się dotrzeć do korespondencji Ayling, z której wynika, że owe „porwanie” miało przysłużyć się jej karierze w show-biznesie. „Okup” sięgający ostatecznie 50 tysięcy funtów, który miał zapłacić jej agent, w późniejszym terminie miał zostać zwrócony bez najmniejszego problemu.
Tę wersję w pewnym stopniu potwierdza przyjaciółka Ayling, Biannca Lake. Według brytyjskiej celebrytki to miał być jej sposób na dostanie się do programu „Celebrity Big Brother”. – Opowiedziałam jej, co mnie się przydarzyło – komentuje. – Brałam udział w pięciu castingach do programu, ale dopiero gdy nagrałam dokument o tym, jak spałam z 300 mężczyznami, producenci się ze mną skontaktowali. Ona o tym doskonale wiedziała – jeśli wylądujesz na czołówkach gazet, to dostaniesz się do Big Brothera. A to było jej marzenie – relacjonuje.
Dwaj Polacy za kratkami
Rzecz jasna Chloe Ayling w wywiadch odpiera wszelkie zarzuty tego typu i utrzymuje, że jej porwanie nie zostało ukute w celu zrobienia kariery w show-bizie. Wątpliwości i oskarżenia jakoby ona sama stała za tym traumatycznym wydarzeniem, nazywa „raniącymi”. – Ludzie krytykują mnie za to, że uśmiechałam się, gdy wróciłam do domu. Ale dlaczego miałam się nie uśmiechać? Przeżyłam – mówiła dla „The Daily Mail”.
Dodajmy również, iż nasz rodak, Polak Łukasz H. został skazany za porwanie i skazany pierwotnie na 16 lat i 9 miesięcy więzienia. Później jego wyrok został skrócony do 12 lat i jednego miesiąca. Podczas śledztwa aresztowano również brata H., Michała Konrada H., który prowadził firmę logistyczną. Został on skazany na 16 lat i miesiąc więzienia, co później skrócono do 5 lat i 8 miesięcy.