Brytyjska sieć kolejowa ponownie znalazła się w centrum uwagi. Podróżni muszą mierzyć się z problemami, które z każdym dniem narastają. Strajki, śnieżne wichury i szeroko zakrojone prace remontowe zbiegły się w jednym czasie, tworząc sytuację, którą media i eksperci coraz częściej określają mianem chaos na kolei w UK. Sytuacja ta nie tylko dezorganizuje codzienne życie milionów osób, ale także obnaża słabości systemu, który od lat wymaga gruntownej modernizacji.
Aktualne problemy brytyjskiego transportu kolejowego mają wiele źródeł. Najbardziej odczuwalne są strajki pracowników kolei, którzy protestują przeciwko stagnacji płac i pogarszającym się warunkom pracy. Kadra kolejowa od miesięcy podnosi argument, że mimo rekordowych kosztów życia i zwiększonego obciążenia obowiązkami sektor nie oferuje godnych warunków wynagrodzenia.
Nakładają się na to braki kadrowe, spowodowane wieloletnimi ograniczeniami finansowymi oraz utrzymującym się odpływem pracowników do innych sektorów. Efekt? Mniej dostępnych ekip operacyjnych, opóźnienia w rozkładzie i częste odwoływanie pociągów. I chaos na kolei w UK gotowy.
Strajki – katalizator kryzysu
Związki zawodowe zapowiedziały kolejne fale protestów. Co ważne, terminy strajków nakładają się na przejazdy przedświąteczne i świąteczne. To właśnie wtedy kolej odnotowuje największe obłożenie. Pracownicy domagają się podwyżek wynagrodzeń adekwatnych do inflacji oraz gwarancji, że obsada pociągów pozostanie bezpieczna i wystarczająca.
Przewoźnicy przyznają, że bez kompromisu konflikt może potrwać długo. Natomiast ewentualne ustępstwa będą kosztowne. Jednak brak porozumienia kosztuje jeszcze więcej – przede wszystkim pasażerów, którzy każdego dnia próbują dostać się do pracy, szkół czy domów rodzinnych.
Remonty torów i infrastruktury – konieczność czy błąd w planowaniu?
Drugim elementem układanki są szeroko zakrojone prace modernizacyjne. Brytyjska kolej od lat wymaga inwestycji. Co gorsza część infrastruktury pamięta jeszcze czasy sprzed prywatyzacji sieci kolejowej. Modernizacje były planowane z wyprzedzeniem. Lecz ich kumulacja z protestami okazała się fatalnym zrządzeniem losu. Od 24 grudnia będą utrudnione przejazdy kolejowe pomiędzy Szkocją a Londynem. Opóźnienia, komunikacja zastępcza i inne utrudnienia czekają pasażerów planujących przejazdy.

fot. shutterstock.com
Zamknięte linie, objazdy i ograniczone możliwości techniczne powodują, że nawet w sytuacjach bez strajków sieć byłaby przeciążona. W obecnych warunkach każde najmniejsze zakłócenie prowadzi do efektu domina.
Szkocja – epicentrum problemów
Choć chaos na kolei w UK dotyka całego kraju, to właśnie Szkocja stała się jego najbardziej widocznym ogniskiem. Wbrew wcześniejszym zapewnieniom władz regionalnych i narodowego operatora ScotRail, sytuacja w północnej części Zjednoczonego Królestwa jest obecnie najtrudniejsza. Na szkockiej sieci kolejowej nakładają się bowiem jednocześnie trzy zjawiska: strajki pracowników, szeroko zakrojone remonty infrastruktury oraz niesprzyjające warunki atmosferyczne. Śnieg i mróz dodatkowo paraliżują ruch pociągów.
Negocjacje między związkami zawodowymi a przewoźnikami utknęły w martwym punkcie. Kolejarze domagają się podwyżek wynagrodzeń i poprawy warunków pracy. Zapowiadają kolejne fale protestów. Efekty już widać: kluczowe połączenia w Szkocji są odwoływane. Natomiast pasażerowie często dowiadują się o zmianach tuż przed planowaną podróżą. Remonty torów w okolicach Glasgow i Edynburga tylko pogłębiają kryzys. Wydłużają podróże, zmieniając trasy przejazdu i ograniczając liczbę kursów.
Strajki w grudniu – grudniowy cios dla pasażerów
Dotkliwe zakłócenia czekają pasażerów zwłaszcza w okresie przedświątecznych podróży. Grudzień przyniesie aż cztery fale protestów członków związku RMT, obejmujące głównie pracowników obsługi pasażerskiej CrossCountry. Pierwszy strajk zaplanowano na 6 grudnia. Jego skutki będą szczególnie dotkliwe dla osób podróżujących między Glasgow a Edynburgiem. Pociągi na tej trasie nie pojadą tego dnia w ogóle. To uderzenie w serce szkockiej komunikacji kolejowej, zwłaszcza w czasie, gdy mieszkańcy tłumnie ruszają na przedświąteczne zakupy i wydarzenia kulturalne.
Kolejne akcje protestacyjne odbędą się 13, 20 i 27 grudnia, co oznacza, że każdy grudniowy weekend będzie naznaczony poważnymi zakłóceniami. Na dodatek część kursów, które mimo strajku wyjadą na trasy, będzie skrócona, zmieniona lub zakończy się wcześniej niż zwykle. W połączeniu z zaplanowanymi pracami inżynieryjnymi i zimowym załamaniem pogody oznacza to kompletny paraliż kolejowy w kluczowych terminach.
Czy zimowy chaos na kolei w UK ma szansę się skończyć?
Brytyjski rząd znajduje się pod presją szybkiego znalezienia rozwiązań. Jednak rozmowy między związkami zawodowymi a przewoźnikami utknęły w martwym punkcie. Pasażerowie, którzy jeszcze kilka lat temu wybierali kolej jako najszybszą i najwygodniejszą opcję podróży, dziś coraz częściej szukają alternatyw: samochodu, autobusów międzymiastowych, a nawet pracy zdalnej.
Jedno jest pewne – chaos na kolei w UK nie jest zjawiskiem przypadkowym.

