Ubiegły rok zakończył się wzrostem liczby ofiar śmiertelnych na drogach w Wielkiej Brytanii – zginęły 1 633 osoby, o 1 proc. więcej niż rok wcześniej – i o 1 proc. za dużo. Oto niebezpieczne dzielnice Londynu.
Dane opublikowane przez brytyjskie Ministerstwo Transportu wskazują również na znaczne liczby osób rannych. Ponad 29,5 tys. osób zostało ciężko rannych lub straciło życie, a kolejne 99 tys. odniosło lekkie obrażenia.
Havering na czele niechlubnej listy ofiar śmiertelnych
Tylko w samym Londynie w 2024 roku zginęło 111 osób, a ponad 3,5 tys. zostało poważnie rannych. Łączna liczba osób, które doznały obrażeń na stołecznych drogach, sięgnęła niemal 24 tys. Najniebezpieczniejszą dzielnicą okazało się Havering – tam doszło do 10 wypadków śmiertelnych, więcej niż w jakiejkolwiek innej części miasta. Po 8 osób zginęło również w Enfield oraz w Newham.
Z kolei dzielnica Westminster, mimo że odnotowała tylko cztery zgony, przoduje w statystyce liczby osób poważnie rannych – 235 ofiar. Southwark znalazł się na drugim miejscu z 211 przypadkami śmierci lub poważnych obrażeń.
Kto najczęściej pada ofiarą wypadków drogowych?
Ponad trzy czwarte wszystkich ofiar śmiertelnych to mężczyźni. Również wśród rannych mężczyźni byli w większości – trzech na pięciu poszkodowanych. Ponad 40 proc. wszystkich zgonów dotyczyło osób w dwóch grupach wiekowych: 17–29 lat oraz powyżej 70 lat.

Oznacza to, że młodzi kierowcy, a także seniorzy, są najbardziej narażeni na ryzyko śmiertelnego wypadku. Dla władz oznacza to konieczność wdrażania kampanii edukacyjnych i środków prewencyjnych ukierunkowanych na te grupy wiekowe i to zarówno w zakresie bezpieczeństwa pieszych, jak i prowadzących pojazdy.
Ogólnie, największą grupę ofiar byli kierowcy i pasażerowie samochodów – 710 zgonów. Piesi stanowili 413 ofiar śmiertelnych, a motocykliści – 343. Co ciekawe, największa liczba śmiertelnych wypadków miała miejsce poza dużymi miastami.
Mimo relatywnie niewielkiego wzrostu liczby ofiar problem pozostaje bardzo poważny
Chociaż wzrost liczby ofiar śmiertelnych w całym kraju wyniósł tylko 1 proc., statystyki bezwzględne pokazują, że skala problemu pozostaje poważna. Szczególnie niepokojący jest fakt, że w samym Londynie dochodzi do tysięcy wypadków rocznie, z których znaczna część kończy się poważnymi konsekwencjami.
Wysoka liczba poszkodowanych w takich dzielnicach jak Westminster czy Southwark wiąże się zapewne z dużym natężeniem ruchu i powszechną obecnością pieszych. Z kolei dominacja mężczyzn w statystykach ofiar oraz zwiększone ryzyko wśród młodych i starszych uczestników ruchu wskazują, do kogo trzeba przede wszystkim ukierunkować profilaktykę.