Fot. Getty
Eksperci nie mają wątpliwości – rok 2018 był pod względem podwyżek cen energii najgorszym rokiem w Wielkiej Brytanii od niepamiętnych czasów. Dostawcy energii elektrycznej podnosili w tym roku ceny za prąd aż 57 razy, na skutek czego brytyjskie gospodarstwa domowe zapłaciły za prąd łącznie o £840 mln więcej niż w roku poprzednim.
Tak złej sytuacji na rynku energii elektrycznej jeszcze nie było. W 2017 r. dostawcy energii elektrycznej podnosili ceny zaledwie 15 razy, podczas gdy w kończącym się 2018 r. – aż 57 razy. Największymi winowajcami nie są tu jednak największe spółki, tzw. Big Six, które ceny za energię podniosły o kilka procent (British Gas – 9,30 proc., EDF Energy – 7,50 proc., E.ON – 7,50 proc., Npower – 5,30 proc., Scottish Power – 9,40 proc. i SSE – 6,70 proc.), ale właśnie mniejsi dostawcy. Największe podwyżki wprowadziły spółki Economy Energy – 38,30 proc. (więcej o £311), Solarplicity – 26.90 (więcej o £254), Flow Energy – 17.65 (więcej o £185), Green Star Energy – 16.70 proc. (więcej o £181) i Igloo Energy – 18.70 proc. (więcej o £176).
Dostawcy energii elektrycznej w Wielkiej Brytanii lawinowo podnosili w 2018 r. ceny za energię elektryczną, by zdążyć przed limitami wprowadzonymi przez Ofgem na rok 2019. Ofgem (ang. Office of Gas and Electricity Markets), czyli oficjalny regulator rynku energetycznego na terenie Wielkiej Brytanii, ustalił tzw. „energy cap” na poziomie £1137 dla typowej taryfy na prąd i gaz (tzw.: „dual fuel”). Oznacza to zatem, że gospodarstwa domowe w UK nie będą mogły zapłacić za prąd więcej, niż ustalony limit.
Na Brexicie ucierpią nawet pingwiny, gdy Wielka Brytania straci dostęp do unijnych funduszy
Porównanie cen w Wielkiej Brytanii i w Polsce. Gdzie życie jest tańsze?