Wielka ulga dla polskiej rodziny mieszkającej w Colchester. Ostatecznie Home Office pozwoliło, aby 81-letnia Polka, która od ponad dekady legalnie mieszka w UK, pozostała na Wyspach. Kobiecie groziła deportacja do Polski.
O sprawie czytamy na łamach lokalnego serwisu „Gazette & Essex County Standard”. Pochodząca z Polski 81-letnia Wirginia Z., mieszkała legalnie w angielskim mieście Colchester (hrabstwo Essex) ze swoją rodziną od ponad dekady. Kobieta dokładnie od 11 lat przebywa na Wyspach, jest rezydentką Wielkiej Brytanii od pięciu lat, posiada także numer NIN.
Jak wynika z relacji brytyjskiej prasy, Z. dysponowała do tej pory pre-settled status, a w marcu 2024 roku złożyła wniosek o przedłużenie pozwolenia na pobyt w UK.
Wniosek o settled status dla 81-letniej polskiej imigrantki
– Mieszka z nami już od dawna. Kiedy Wielka Brytania opuściła UE, musieliśmy ubiegać się dla niej o status zasiedlenia – relacjonuje 57-letni Jacek P., zięć 81-latki, który w UK mieszka wraz z żoną Marzenną i Wirginią. – Zrobiliśmy to i dostaliśmy go dla rodziny [jak rozumiemy, chodzi o pre-settled status – przyp.red.] – jak cytujemy za „Gazette & Essex County Standard”.
Początkowo wniosek o przedłużenie statusu zasiedlenia miał zostać odrzucony przez Home Office. – Nie możemy się nią opiekować w Polsce. Jeśli rząd brytyjski wyśle ją do Polski, to ona tam umrze – kontynuuje Jacek P. dodając, że jego teściowa cierpi na demencję.
– Mieszkamy tutaj, płacimy podatki i jesteśmy dobrymi pracownikami. Mamy wnuki, jesteśmy częścią społeczności. Po prostu tego nie rozumiem. Chcę, żeby została, ma do tego prawo, jest rezydentką od dłuższego czasu – uzupełnia nasz rodak.
Radość w polskiej rodzinie mieszkającej w Colchester
Ostatecznie, wniosek 81-letniiej Wirginii Z. w sprawie dalszego życia i mieszania w UK został rozpatrzony pozytywnie. Informacja w tej kwestii pojawiła się 31 października, zaledwie kilka godzin po tym, jak „Gazette” skontaktowało się z Home Office w sprawie jej trudnej sytuacji.
Cała polska rodzina żyjąca w Colchester była zachwycona tą decyzją. – Moja żona podskoczyła w powietrze, gdy przeczytała e-mail. Jesteśmy bardzo wdzięczni „Gazette” za pomoc – komentuje Jacek P. – Cały czas byliśmy pod presją, ale teraz to minęło. Moja teściowa jest bardzo szczęśliwa. Będziemy świętować – podsumowuje nasz rodak.
Zgodnie ze swoją polityką nieodnoszenia się do pojedynczych przypadków, Home Office odmówiło komentarza w tej sprawie.