W sobotnią noc, 25 maja 2025 roku, londyńska dzielnica Stonebridge w Brent pogrążyła się w żałobie. W wyniku ogromnego pożaru, który objął dwa połączone domy szeregowe przy Tillett Close, życie straciły cztery osoby – matka i jej troje dzieci. Społeczność lokalna jest wstrząśnięta. Policja mówi o „skomplikowanym i delikatnym dochodzeniu”. Co dokładnie wydarzyło się tamtej nocy? I czy tragedii można było zapobiec? Tragiczny pożar w Londynie to więcej pytań, niż odpowiedzi
Była godzina 1:22 w nocy, gdy dyspozytorzy londyńskich służb ratunkowych odebrali zgłoszenie – intensywny pożar wybuchł w domu mieszkalnym. Ogień błyskawicznie ogarnął dwa trzypiętrowe budynki. Natomiast dym spowił całą okolicę. Mieszkańcy sąsiednich domów wybiegli na ulicę w piżamach, bezradnie patrząc, jak płomienie pożerają dach i ściany domu dobrze znanej w okolicy rodziny Usman.
Na miejsce przybyło około 40 strażaków, kilka wozów gaśniczych i zespoły pogotowia ratunkowego. Pożar był już w zaawansowanym stadium. Mimo sprawnie przeprowadzonej akcji strażakom nie udało się uratować części mieszkańców.
Ofiary tragedii: Matka i jej dzieci
Zginęła 43-letnia Nusrat Usman, matka pięciorga dzieci. Wraz z nią życie straciły jej dzieci: Maryam Mikaiel (15 lat), Musa Usman (8 lat) i Raees Usman (4 lata). Pożar zastał ich w łóżkach, w domu. Płomienie zastały rodzinę w łóżkach. Matkę i jedno z dzieci udało się ewakuować z wyższych pięter i wynieść z budynku w trakcie pożaru. Jednak, mimo natychmiastowej pomocy lekarzy z London Air Ambulance, ich życia nie udało się uratować. Ciała dwójki dzieci znaleziono dopiero po ugaszeniu pożaru.
W stanie krytycznym do szpitala trafiła także 13-letnia dziewczynka. Najprawdopodobniej jedno z dzieci pani Usman. Jednak służby nie ujawniają jej tożsamości. Do szpitala trafiła również starsza kobieta w wieku około 70 lat – być może babcia dzieci. Również została przetransportowana do szpitala. Po udzieleniu pomocy została wypisana.
Śledztwo: przypadek, podpalenie… czy zbrodnia?
Czy to był tragiczny wypadek? Błąd instalacji elektrycznej? Czy może jednak celowe działanie? To pytanie, które od soboty zadaje sobie nie tylko rodzina ofiar, ale i cała dzielnica Brent.
Już w sobotę rano policja zatrzymała 41-letniego mężczyznę podejrzanego o związek z pożarem. Początkowo został aresztowany pod zarzutem morderstwa. Jednak po przesłuchaniu i ocenie stanu psychicznego został umieszczony w ośrodku psychiatrycznym, zgodnie z brytyjską ustawą Mental Health Act.
Do tej pory nie potwierdzono oficjalnie, czy pożar był wynikiem podpalenia. Specjaliści z jednostek kryminalnych oraz Londyńska Straż Pożarna wciąż analizują miejsce tragedii. Trwa intensywne dochodzenie. Przesłuchiwani są świadkowie, zbierane są ślady z pogorzeliska. Na razie mówi się o „bardzo zaawansowanym śledztwie”, w którym „nic nie jest wykluczone”.
Tragiczny pożar w Londynie. Reakcja sąsiadów i społeczności
„To była wspaniała rodzina. Cicha, serdeczna. Dzieci chodziły do szkoły, bawiły się z moimi wnukami… Nie mogę uwierzyć, że ich już nie ma” – mówi jedna z sąsiadek, pani Cecilia Marquis, lat 60.
Kwiaty, znicze i pluszowe zabawki pojawiły się niemal natychmiast wzdłuż ogrodzenia przy Tillett Close. Ludzie płaczą. Modlą się. Sąsiedzi organizują zbiórki i wsparcie psychologiczne dla dzieci, które znały Maryam, Musę i Raeesa.

„Ten pożar zostawił w nas pustkę, jakiej nie da się zapełnić. To, co się stało, nie powinno się zdarzyć nikomu” – mówi jeden z lokalnych nauczycieli.
Co wiemy o rodzinie?
Rodzina Usmanów pochodziła z Pakistanu. W Wielkiej Brytanii mieszkali od ponad dwóch dekad. Sąsiedzi określają ich jako „cichych, uprzejmych, zżytych ze sobą”. Nie wiadomo, czy mieszkali w lokalu komunalnym, ale dom, który spłonął, był ich wieloletnim miejscem zamieszkania.
„To nie była tylko tragedia jednej rodziny. To tragedia nas wszystkich” – powiedział lokalny radny z Brent.
Dalsze postępowanie i ustalenia
Śledczy z jednostki Specialist Crime Command wciąż analizują miejsce pożaru. Strażacy budują rusztowania przy zniszczonych budynkach. Część drogi pozostaje zamknięta. Tragiczny pożar w Londynie zmieni na jakiś czas życie okolicznych mieszkańców. Policja zapewnia, że w najbliższych dniach w okolicy pojawi się zwiększona liczba patroli, aby zapewnić mieszkańcom bezpieczeństwo i odpowiedzi.
Władze miasta, lokalni politycy i burmistrz Londynu wyrazili kondolencje rodzinie oraz całej społeczności. Zapewniono też pełne wsparcie psychologiczne i materialne dla ocalałych.
Tragiczny pożar w Londynie – więcej pytań niż odpowiedzi
Tragiczny pożar, który w nocy z 24 na 25 maja strawił dwa domy szeregowe w Stonebridge, zostawił po sobie nie tylko zgliszcza i bolesną stratę. Zdarzenie wywołało szereg niewygodnych pytań, na które wciąż brak odpowiedzi. Co było bezpośrednią przyczyną wybuchu ognia? Czy zawiniła instalacja, ludzki błąd, a może celowe działanie? Dlaczego 41-letni mężczyzna był obecny na miejscu tragedii, a chwilę później został aresztowany, tylko po to, by go zwolnić i objąć opieką psychiatryczną? Społeczność zadaje sobie pytania o to, czy tej tragedii można było zapobiec – czy były wcześniejsze sygnały, które ktoś przeoczył? Czy system ochrony przeciwpożarowej i opieki społecznej zadziałał, jak powinien? Jak długo potrwa dochodzenie i czy rodzina ofiar kiedykolwiek usłyszy prawdę? Każdy dzień milczenia przedłuża ból i wzmaga niepokój – bo w obliczu śmierci niewinnych dzieci społeczeństwo domaga się nie tylko żałoby, ale i odpowiedzialności.
Tragiczny pożar w Londynie, w Stonebridge, to nie tylko dramatyczna strata. To bolesne przypomnienie, że tragedie mogą wydarzyć się tuż obok nas – za ścianą, za płotem, w domu, który mijało się codziennie w drodze do pracy.
Policja apeluje do wszystkich osób mających informacje, zdjęcia lub nagrania z nocnych godzin z 25 maja 2025 r.