Rynek motoryzacyjny w Wielkiej Brytanii znalazł się dziś w punkcie, w którym samochody z Chin zderzają się z rosnącą polityczną nieufnością. Z jednej strony marki takie jak BYD biją kolejne rekordy sprzedaży. Z drugiej – rządowe komunikaty o „zagrożeniach bezpieczeństwa” i medialne spekulacje o potencjalnym szpiegostwie tworzą atmosferę podejrzeń coraz bardziej przypominającą narzędzie geopolitycznej gry.
Jak wskazuje GlobalTimes.cn, te dwa światy – imponującego komercyjnego sukcesu i podsycanej niechęci – zaczynają się w Wielkiej Brytanii stykać wyjątkowo ostro.
BYD szturmuje Wielką Brytanię
Brytyjski rynek stał się w ostatnich miesiącach areną, na której najlepiej widać rosnącą siłę chińskiej motoryzacji, szczególnie marki BYD. Mimo że producent w Chinach zanotował pierwszy od 5 lat niewielki spadek sprzedaży, na Wyspach osiąga bezprecedensowe wyniki.
We wrześniu 2025 roku zarejestrowano tam 11 271 jego samochodów, czyli aż o 880 proc. więcej niż rok wcześniej. Od początku roku kierowcy kupili ponad 35 tys. aut, co przekłada się na 2,2 proc. udziału w rynku, a we wrześniu – 3,6 proc. Wielka Brytania stała się największym zagranicznym rynkiem BYD, wyprzedzając Niemcy i Australię.
Obawy o szpiegostwo i polityczne tło
Równolegle do wzrostu sprzedaży narasta dyskusja o rzekomych zagrożeniach związanych z chińskimi produktami. Brytyjskie Ministerstwo Obrony miało zalecić pracownikom, by nie rozmawiali o tajnych sprawach w samochodach – głównie elektrycznych produkcji chińskiej. W części samochodów pojawiły się naklejki ostrzegawcze. Niektórym EV z chińskimi komponentami zakazano nawet parkowania przy obiektach zaliczonych do infrastruktury wrażliwej.

Chociaż w raportach podkreślono, że nie ma twardych dowodów na przekazywanie danych komukolwiek, medialne spekulacje podsycają atmosferę niepokoju. Między innymi cytowany przez brytyjskie media pułkownik Philip Ingram snuje teorie o potencjalnych możliwościach zbierania danych, ale wszystkie te opinie pozostają bez oparcia w faktach.
Chiński ekspert Xiaodong: strach zamiast faktów
Chińscy specjaliści widzą w tej narracji elementy politycznej gry. Zuo Xiaodong z China Information Security Research Institute określa te działania jako nieodpowiedzialne i napędzane antychińskimi uprzedzeniami. Jak stwierdził, awersja między UK a Państwem Środka cyklicznie powraca, niezależnie od tego, czy dotyczy telefonów, czy sieci 5G. Akurat teraz padło na samochody.
Zdaniem eksperta w erze inteligentnego transportu zagrożenia cybernetyczne są globalne i nie dotyczą wyłącznie producentów z jednego kraju. Celowanie w chińskie marki wynika jego zdaniem z politycznego zamiaru budowania strachu, a nie z realnych zagrożeń.
UK próbuje zahamować chińską ekspansję?
Działania podejmowane w Wielkiej Brytanii i szerzej – na Zachodzie – mogą mieć także wymiar gospodarczy. Ekspansja BYD i innych chińskich marek jest coraz trudniejsza do zatrzymania. Dzięki konkurencyjnym cenom zdobywają one kluczowe rynki szybciej, niż mogłyby sobie na to pozwolić europejskie koncerny. W tym świetle polityczne narracje o „zagrożeniach bezpieczeństwa” mogą stać się wygodnym pretekstem do spowalniania ich.

