Fot: Metro.co.uk
Bart Rokita w zasadzie przez całe swoje dorosłe życie mieszkał na Wyspie. 24-latek mieszkający w Smethwick w Birmingham w UK pojawił się jak miał 11 lat. Na łamach serwisu Metro.co.uk opowiada swoją historię o marzeniu, którego nie może spełnić.
To właśnie tu, w Zjednoczonym Królestwie uczył się i dorastał. W Wielkiej Brytanii ma swój dom, tu pracuje, tu założył rodzinę, tu jest całe jego życie. Opowiadając o swoich początkach w nowej ojczyźnie przyznaje, że nie było łatwo. W wieku, w którym się przeprowadził na Wyspy, niełatwo było pokonać barierę językową, zadomowić się nie tylko w nowej szkole, ale i w całkowicie innym kraju. Jednak w końcu udało mu się to.
Od roku 2020 KAŻDA osoba mieszkająca w Anglii będzie… dawcą narządów!
W krótkim filmie przyznaje wprost, że choć nie odrzuca swojego polskiego pochodzenia to czuje się Brytyjczykiem. W stu procentach. To zresztą nawet słychać! Mówi znakomitym angielskim, nie sposób dosłyszeć w nim jakiegokolwiek ślady języka polskiego.
W związku z tym, że czuje się Brytyjczykiem, to chciałby służyć swojej ojczyźnie. Bart przyznaje, że jest gotów za nią walczyć, a jeśli będzie trzeba, to i oddać życie. Niestety, jego podania o służbę zostały odrzucane. Wielokrotnie. Dla kogoś, kto "od zawsze" chciał służyć w armii to wielki cios. Nie ukrywa, że czuje się po prostu dyskryminowany, niechciany przez kraj, który uznaje za swoją ojczyznę.
Mężczyzna podkreśla, że służba jest dla niego ważna – w pewien sposób stanowi ona kontynuację jego rodzinnych tradycji. Bart się nie poddaje – czeka właśnie na możliwość składania wniosku o obywatelstwo brytyjskie. Liczy, że w końcu uda mu się dostać do wojska.
Co sądzicie o tej sytuacji i postawie Barta? Dajcie znać w komentarzach na naszym FB!