Edukacja domowa w UK: rozmowa z matką, która uczy swoje dzieci w domu

Czym jest edukacja domowa w Wielkiej Brytanii i jaka podstawa prawna ją reguluje?

Na stronie rządowej dowiadujemy się, że każdy rodzic ma prawo do nauczania swojego dziecka w domu, pod warunkiem jednak, że poinformuje o tym lokalny urząd. W UK rodzice muszą zapewnić swoim dzieciom edukację w pełnym wymiarze już od piątego roku życia. Najczęściej decydują się zapisać dziecko do lokalnej szkoły. Część rodzin jednak decyduje się na edukację domową. Musimy pamiętać, że council zachowuje sobie prawo do zweryfikowania poziomu naszego nauczania i może prowadzić w tej sprawie dochodzenie, aby upewnić się, że jest ono odpowiednie.
Jeżeli urząd uzna, że dziecko nie otrzymuje odpowiedniej edukacji, może podjąć decyzję o skierowaniu go do lokalnej szkoły. Nie trzeba się jednak bać, takie kontrole mają na celu bardziej wychwycenie potrzeb dziecka, które mogą być dla rodzica niewidoczne. Może ono na przykład wymagać dodatkowej pomocy, czy edukacji specjalnej. Może być dyslektykiem, czy cierpieć na inne wady rozwojowe, które doświadczony nauczyciel łatwo wychwyci, a których rodzic może nie zauważyć. Przecież to nikt inny, ale właśnie nauczyciele jako pierwsi dają skierowania do poradni pedagogicznych. Więcej o edukacji domowej w UK przeczytacie na stronach www.gov.uk/home-education oraz www.home-ed.info

 

 

Jakie są plusy i minusy edukacji domowej?

Rodzic ma pełną kontrolę nad nauką dziecka. To on kupuje mu podręczniki i wie, czego się uczy. Dziecko nie jest też narażone na niemiłe sytuacje szkolne, takie jak chociażby dokuczanie ze strony rówieśników. No i uczone w domu, nigdy nie spóźni się do szkoły. Minusy? Największym wydaje się brak odpowiedniego przygotowania pedagogicznego rodziców, którzy uczą się razem z dzieckiem. Nie każdemu rodzicowi odpowiada “zabawa” w nauczyciela. Wydaje się też, że edukacja domowa zabiera dziecku kontakt z rówieśnikami. Szkoła to przecież nie tylko nauka, ale też spotkania socjalne, relacje, swoiste ćwiczenia z życia, które pozostają w nas już do końca.
Czy warto pozbawiać tego nasze dzieci? Może warto poszukać dobrej szkoły zamiast kompletnie z niej rezygnować. Tę decyzję pozostawiamy już samym rodzicom. Chętnie poznamy też wasze zdanie na ten temat. Zapraszamy na naszą rozmowę z jedną z mam, które zdecydowała się na edukację domową w UK:

Od kiedy mieszkasz w UK?

Razem z mężem przyjechaliśmy z Polski do UK ponad 11 lat temu. Mamy trójkę dzieci: syn 6,5, córka 3,5 oraz roczny synek. Syn po skończeniu trzech lat zaczął uczęszczać do przedszkola .Od kiedy skończył rok interesował się wiatrakami oraz silnikami. Nigdy nie interesowało go malowanie ani pisanie. Opiekunki zachęcały go do nauki rysowania na komputerze (komputer był ostatnią rzeczą z którą  mój syn powinien mieć do czynienia w wieku 3 lat!).

Co spowodowało decyzję o rezygnacji ze szkoły angielskiej?

 

 

Przedszkole do którego się dostał miał trzy małe sale. Na początku było tam tylko dziewięcioro dzieci, ale po półtorej miesiącu było już ich tam dwadzieścia pięć! Syn chodził w sumie dwa miesiące i wypisaliśmy go. W międzyczasie zaaplikowaliśmy o szkołę, jedną z najlepszych w mojej miejscowości. Okazalo się że dostał się do tej szkoły. Po paru tygodniach jeden z pracowników wrzucił list do naszej skrzynki, że na następny dzień o 11.00 przyjdzie przyszła nauczycielka, by syn mógł ją poznać. Trochę się wkurzyłam, bo przecież nikt nie pytał  mnie o zgodę  na spotkania w moim domu (chociaż ja nic nie miałam do ukrycia, staram się dbać o porządek, dzieci mają swoje pokoje, mebelki, biurka). Zadzwoniłam więc do szkoły z zapytaniem dlaczego ktoś ma przyjść (i tak naprawdę sprawdzić) jak mieszka moje dziecko? To przecież ja oddaję swojego syna na ponad sześć godzin dziennie! To przecież mój syn tak naprawdę więcej czasu spędzi z nauczycielką, czy asystentkami aniżeli ze mną,  wiec to chyba ja powinnam zobaczyć jak mieszkają, czy mają schludnie, czy rodzina jest kulturalna, czy mają dzieci i jakie mają poglądy, przecież to jest takie ważne! Szkoła powiedziała, że jeśli się nie zgodzę na wizytę to mój syn nie będzie mógł uczęszczać do tej szkoly (!).

 

Jak zareagowała szkoła i urząd na waszą decyzję?

Umówiłam się na spotkanie z head teacher z zapytaniem, czy syn może być na zasadzie 2 dni w szkole i trzy dni w domu (flexischooling). Nie zgodzili się, więc dla mnie już było oczywiste, co mamy z mężem robić. Mój mąż był pomysłodawcą home education, ja bardzo się obawiałam.

Jak długo czekaliście na odpowiedź lub decyzję?

Wypisaliśmy syna ze szkoły i zgłosiliśmy do council (chociaż to jest obowiązkiem szkoły, a nie radzica) że zaczynamy HE syna. Po jakimś czasie dostaliśmy list z zapytaniem, czy chcemy, by nas ktoś odwiedził w sprawie HE. Zgodziliśmy się. Zostaliśmy poinformowani, że więcej wizyt nie będziemy mieli, i że jeśli potrzebujemy wizyty, to w każdej chwili możemy się zgłosić. Po wizycie dostaliśmy bardzo pozytywną opinię o naszych planach co do nauki syna. Pierwszy rok był najtrudniejszy. Nikogo nie znaliśmy, wszystkie dzieci znajomych chodziły do szkół. Założyłam Facebooka poszukałam  grup HE. To właśnie tam poznałam wiele angielskich rodzin mieszkających lokalnie i uczących dzieci w domu

 

 

Jak wygląda Wasz dzień? Macie jakiś program nauczania?

W tej chwili mamy swoje grupy,  gdzie spotykamy się regularnie. Nasza rodzina jest w tej grupie jedyną rodziną z Polski. Syn i córka  powoli uczą  się angielskiego  poprzez kontakt z dziećmi, do tego przychodzi córka znajomej  dwa razy w tygodniu, by ich doszkalać w języku angielskim. Syn zaczyna coraz więcej rozumieć. Nasze dzieci chodzą też do polskiej szkoły sobotniej, aby zdobyły znajomości,  ponieważ mieszkamy na typowo angielskiej, ulicy ciężko jest żeby jakiekolwiek dzieci po szkole bawiły się na zewnątrz. Zauważyłam, że głównie siedzą w domu przed telewizorem. Syn nauczył się czytać oraz pisać w polskiej szkole. Po angielsku nauczy się w swoim czasie, najważniejsze, by nie miał bariery językowej z innymi dziećmi. Syn ma czas na swoje zainteresowanie wiatrakami i silnikami. Od jakiegoś czasu ogląda filmy na YouTube o silnikach oraz jego ulubiony o silnikach do samolotów Rolls Royce. Jego marzeniem jest, by odwiedzić tę fabrykę. Telewizji nie mamy, bajki włączamy  jedynie te, które moim zdaniem są dobre i w których nie ma agresji. Dzieci są bardzo pomocne dla nas. Na ostatnie święta Bożego Narodzenia dzieci miały za zadanie zrobić sałatkę, wyciąć ciastka, posprzątać swoje pokoje oraz pomóc w przystrojeniu choinki i jak na swój wiek wywiązały się świetnie.

Jak często spotykacie się z innymi rodzicami oraz dziećmi uczącymi się tak jak wy w domu?

Mamy cotygodniowe spotkania naszej grupy, raz na dwa tygodnie spotykamy się na trampolinach oraz na farmie. Mamy też różne warsztaty, chociaż nie uczestniczymy we wszystkim, bo nie zawsze mamy jak dojechać. Dzieci są bardzo twórcze. Syn potrafi z klocków Lego wybudować różne ruchome urządzenia.Wszystkie instrukcje  z kompletów szybko stają się zbędne, bo i tak na wszystko ma swoje wizje. Córka uwielbia puzzle, ostatnio próbowała układać puzzle odpowiednie dla dzieci 5-letnich. Uwielbiają też książki. Ostatnią książką królującą w naszym domu jest “Szewczyk dratewka” oraz komiks "Tytus, Romek i A`tomek", mamy juz za sobą wiersze Brzechwy, Pinokio, i "Pamiętnik Plastusia". Można by tak było wymieniać i wymieniać.

Jakie są największe plusy HE?

Ja nie oczekuję od moich dzieci, żeby były geniuszami. Poprzez edukację domową chcę, by w życiu rozwijały swoje pasje, żeby były wolne od systemu, aby gadżety nie były ich bogiem. Dzieci nie mają swoich laptopów, tabletów ani telefonów. Zamiast siedzieć całymi dniami w bajkach, organizują sobie czas, bawią się razem, szukają zajęć.

 

 

Dlaczego zdecydowaliście się na HE?

Ponieważ dla mnie nie jest ważne, aby dziecko nauczyło się pisać, czytać i liczyć pieniądze w wieku 4 lat. My nauczyliśmy się tego w wieku 7 lat. Są momenty, gdzie zastanawiam się, czy dobrze robimy, wiadomo jednak człowiek wychowany jest w systemie oraz presji. Ale wszystko mija, gdy widzę jak dzieci sobie pomagają, są opiekuńcze względem siebie i dla najmłodszego brata, pilnują, aby nic nie wziął do buzi, dziela się. Syn z mężem ostatnio miał wspólny wyjazd, by zwiedzić concord i na pamiątkę kupił sobie, ale też dla swojej siostry samolociki. Dzieciaki nie rywalizują, nie są zazdrosne. Więc zostajemy przy HE, pomimo że pierwotnym zamiarem było to, by dzieci poszły  do szkoly od lat 7. Są studia w UK gdzie dzieci po domowej edukacji są przyjmowane z chęcią.

Jakie są jej największe minusy edukacji domowej?

Jednym z minusów jest chyba to, że na poranne zajęcia zawsze się spóźniamy. Jakoś ciężko nam się wybrać na czas. Córcia musi zawsze swoje odespać, na ogół śpi dłużej od wszystkich, więc poza sobotnią szkołą staramy się nie uczestniczyć w porannych zajęciach.

Jednym słowem, polecasz Home Education?

Patrząc na dzieciaki i ich rozwój oraz  zainteresowania, które mogą rozwijać myślę, że to była jedna z najlepszych rzeczy, które możemy im dać. A jak będzie za parę lat? No cóż, czas pokaże, ja jestem dobrej myśli.

Bardzo dziękuję ci za rozmowę.

Rozmawiała Małgorzata Mroczkowska

POLISH EXPRESS W GOOGLE NEWS

Teksty tygodnia

Amerykańskie cła uderzą w brytyjską gospodarkę

Jakich spięć w relacjach brytyjsko-amerykańskich możemy oczekiwać w najbliższym czasie?

Julia Wandelt teraz twierdzi, że jest siostrą Madeleine McCann

23-letnia Julia Wandelt wydaje się przekonana, że może być spokrewniona z rodziną McCannów. Sugeruje, że jest siostrą zaginionej Madeleine.

Rośnie poparcie dla Zjednoczenia Irlandii

W ciągu ostatnich trzech lat wzrosło poparcie dla Zjednoczenia Irlandii. Coraz więcej unionistów jest za przeprowadzeniem głosowania.

Kuba Rozpruwacz był imigrantem z Polski – zagadka rozwiązana?

Kim był domniemany seryjny morderca działający w okolicach londyńskiego Whitechapel w Londynie w 1888 roku? Czy teza, że był imigratnem z Polski jest do obrony?

Polakowi skazanemu za przemoc wobec kobiet zablokowano deportację

Agresywny polski przestępca z historią nadużyć i stosowania przemocy wobec kobiet nie został deportowany z zaskakującego powodu.

Praca i finanse

Kryzys w UK

Styl życia

Życie w UK

Londyn

Crime

Royal news

Zdrowie