Ładunek wyglądający jak bomba, znaleziony przez jednego z pasażerów w toalecie, zmusił pilota samolotu linii Air France do awaryjnego lądowania w Kenii. Boeing 777 z 459 pasażerami na pokładzie leciał z Mauritiusa do Paryża.
Boeing wystartował z wyspy na Oceanie Indyjskim po godzinie 21. Po jakimś czasie pasażerowie usłyszeli komunikat kapitana, że z powodu drobnej usterki technicznej samolot wyląduje na najbliższym lotnisku, gdzie przegląd potrwa kilka godzin.
Przyczyną nie była jednak usterka, ale odkryte w toalecie urządzenie, prawdopodobnie z ładunkiem wybuchowym. Zamiast do Paryża, samolot Air France został wiec skierowany do Mombassy w Kenii, gdzie bezpiecznie wylądował. Rzecznik policji, Charles Owino, powiedział, że urządzenie zostało usunięte, a wszyscy pasażerowie bezpiecznie wyszli z samolotu.

Kenijska policja, po zbadaniu domniemanej bomby orzekła, że zagrożenia nie było, a podejrzany pakunek nie zawierał ładunków wybuchowych. Co więc się stało?
Minister spraw wewnętrznych Kenii stwierdził, że sześcioro pasażerów lotu nr 463 jest przez władze kenijskie podejrzewanych o związek z tą sprawą. Jednym z nich jest pasażer, który zgłosił załodze, że znalazł pakunek w toalecie – miał wyglądać jak budzik przytwierdzony do pakunku. Na razie nikt nie został jednak aresztowany.
BREAKING: Air France CEO confirms no explosives found on board flight that landed in Kenya
— BNO News (@BNONews) grudzień 20, 2015
Rzecznik Air France potwierdził, że sprawa jest badana przez władze Kenii, które są w kontakcie z policją na Mauritiusie, gdzie sprawdzane są m.in. nagrania z lotniskowego monitoringu. Samolot pozostał na lotnisku w Mombassie a pasażerów odebrała inna maszyna, specjalnie po nich wysłana.