Wiele miast w Europie zmaga się z problemem wyludniania. Nie omija to również Niemczech, w przypadku których wschodnie miasta dosłownie kurczą się w oczach. Pomysłów na przyciągnięcie mieszkańców jest wiele, bo gdy brakuje rąk do pracy, problemy narastają lawinowo. Dlatego Guben proponuje mieszkania za darmo przez 4 tygodnie, potem za 100 euro. Czy program “Mieszkanie na próbę” ma szansę się sprawdzić?
Wschodnie Niemcy się wyludniają, starzeją i zmagają z piętnem skrajnej prawicy. Czy darmowe mieszkanie na próbę to lekarstwo na problemy, które sięgają znacznie głębiej? Wschód Niemiec to nie tylko tanie mieszkania, ale też długi cień historii, brak zaufania i obecność skrajnej prawicy.
Mieszkanie za darmo przez 4 tygodnie – czy to wystarczy, by zakochać się w Guben?
Na pierwszy rzut oka pomysł brzmi jak sen każdego, kto zmaga się z wysokimi kosztami życia w europejskich metropoliach. Zatem przeprowadź się do małego miasta, zamieszkaj za darmo, a jeśli Ci się spodoba – zostań i płać 100 euro miesięcznie. Brzmi jak kusząca alternatywa dla Berlina, Monachium czy Hamburga. Tam ceny najmu przyprawiają o zawrót głowy. Czynsze w Berlinie galopują pomimo zamrażania cen.
Taka właśnie propozycja płynie z Guben. Miasteczko ma 16 tysięcy mieszkańców. Leży tuż przy granicy z Polską. Jeszcze w latach 90. Guben miało niemal dwa razy tyle mieszkańców. Dziś – jak wiele innych miejscowości w byłej NRD – zmaga się z wyludnieniem, starzejącym się społeczeństwem i brakiem rąk do pracy. Miasto uruchomiło więc program „Probewohnen” (czyli „mieszkanie na próbę”) Po czym zaczęło szukać ludzi gotowych dać mu szansę.
Zgłoszenia napływają – z Berlina, z Nadrenii, ale także z Egiptu, Algierii czy Brazylii. Jednak ich liczba – 40 wniosków w ciągu dwóch lat – wskazuje, że atrakcyjna cena to za mało, by przekonać ludzi do zamieszkania we wschodnich Niemczech.
Cień historii, czyli dlaczego wschód nie przyciąga
Powody tej nieufności są głębokie i wielopoziomowe. Po pierwsze: wschodnie Niemcy przez dziesięciolecia zmagały się z niedoinwestowaniem, masową emigracją młodych i degradacją lokalnych przemysłów. Po drugie: Guben, niegdyś ośrodek włókiennictwa i chemii, po transformacji straciło tysiące miejsc pracy. DLatego pomimo unijnych funduszy i prób rewitalizacji, wciąż funkcjonuje w cieniu swojej przeszłości.
Ale chodzi nie tylko o kwestie gospodarcze. Guben zyskało ponurą sławę w 1999 roku. Jest postrzegane jako miasto wrogie migrantów. Niemal symbolem jest Farid Guendoul, ubiegający się o azyl Algierczyk. Mężczyzna został zaatakowany przez neonazistów i wykrwawił się na śmierć. To wydarzenie wryło się w pamięć zbiorową jako symbol nietolerancji i przemocy we wschodnich Niemczech.
Do dziś region ten postrzegany jest jako bastion skrajnej prawicy. I nie bez powodu. W lutowych wyborach parlamentarnych w 2025 roku aż 42 procent mieszkańców Guben oddało głos na AfD, partię sklasyfikowaną przez służby kontrwywiadowcze jako skrajnie prawicową. Choć część ekspertów ostrzega przed demonizowaniem całego regionu, dane te trudno zignorować.
Nie tylko polityka. Chodzi o społeczną mentalność
Anika Franze, 38-letnia mieszkanka miasta, podkreśla, że codzienne życie w Guben nie jest tak dramatyczne, jak sugerują statystyki.
– Z mojego doświadczenia wynika, że ludzie są otwarci, tylko potrzebują trochę czasu – mówi. – Nie są przyzwyczajeni do różnorodności. Ale można z nimi porozmawiać, zbudować relację.
Jej słowa pokazują inny, bardziej zniuansowany obraz miasta. Guben nie jest miejscem jednoznacznie złym. Jest natomiast miastem z problemem adaptacji do współczesności. Miejscem, które potrzebuje czasu i ludzi gotowych na cierpliwe budowanie mostów. Ale dla wielu to zbyt duże ryzyko.
– Ludzie chcą nie tylko taniego mieszkania, ale też poczucia przynależności, otwartości, bezpieczeństwa – mówi Susanne Schultz, komentując sytuację dla „Deutsche Welle”. – Tego często brakuje.
Mieszkanie za darmo jest. Praca jest. Jednak to nie wystarczy
W Guben nie brakuje pracy. W 2024 roku amerykański producent BiFi uruchomił tu zakład. Funkcjonuje też piekarnia Dreissig i przygotowywana jest inwestycja kanadyjskiego koncernu Rock Tech Lithium, który buduje fabrykę wielkości 17 boisk piłkarskich. Miasto może przyciągać osoby szukające zatrudnienia w przemyśle, logistyce czy przetwórstwie.
Ale to, co powstrzymuje wielu, to coś niematerialnego: reputacja, stereotypy, lęki. I fakty. Jak chociażby przemoc ze strony skrajnej prawicy, której ofiarami padają czasem nowi mieszkańcy. Obecność AfD i marginalizacja alternatywnych narracji pogłębiają obraz miasta zamkniętego, choć rzeczywistość bywa bardziej złożona.
Zderzenie dwóch Niemiec
Historia Guben to nie tylko lokalna ciekawostka. To metafora głębszych procesów społecznych w Niemczech. Po 35 latach od zjednoczenia kraj wciąż funkcjonuje w dwóch rytmach. Zachód, bogatszy, bardziej różnorodny, zdominowany przez metropolie. Wschód – opuszczony, sfrustrowany, często bardziej konserwatywny. Wyludnianie się miast we wschodnich landach to nie tylko problem demograficzny, ale też polityczny i cywilizacyjny. Dotyczy nie tylko Niemców – podobne zjawiska obserwujemy w Polsce, Rumunii czy Bułgarii. Nawet mieszkanie za darmo i dobra praca nie wystarczą, jeśli nie pójdzie za tym poczucie bycia częścią większej całości.
Czy Guben to przyszłość Europy peryferyjnej?
Program „mieszkanie na próbę” to bez wątpienia innowacyjny pomysł. Sygnał desperacji? A może otwartości na zmianę. Sukces Guben nie będzie jednak zależeć od liczby wniosków, lecz od głębszej przemiany społecznej, kulturowej i politycznej. Nawet mieszkanie za darmo nie przyciągnie ludzi, gdy odczuwać będą strach.
Miasta takie jak Guben są dziś laboratoriami przyszłości. Jeśli zdołają się odrodzić – inkluzywnie, mądrze, z wyciągnięciem wniosków z przeszłości – mogą stać się nowym modelem rozwoju dla peryferii Europy. Jeśli nie – staną się symbolem upadku projektu, jakim miało być zjednoczone, nowoczesne społeczeństwo.