Nigel Farage domaga się przeprosin od szefa BBC za obwinienie go za śmierć Arkadiusza Jóźwika. Polityk zagroził, że jeśli ich nie otrzyma, przestanie płacić abonament.
Po śmierci Arkadiusza Jóźwika powszechnym było przekonanie, że Polak padł ofiarą ksenofobicznej nagonki rozpętanej podczas referendum w sprawie Brexitu. Politycy nawołujący do opuszczenia struktur Unii Europejskiej używali bardzo agresywnej retoryki w stosunku do imigrantów, która przełożyła się na wzrost "hate crimes".
Temat numeru: Tylko trzy lata za życie Arkadiusza Jóźwika
Według oficjalnych statystyk policyjnych od drugiego tygodnia czerwca do końca września policja przyjęła 4727 zgłoszeń dotyczących przestępstw motywowanych nienawiścią – względem mniejszości etnicznych, narodowych, seksualnych, religijnych albo względem osób niepełnosprawnych. W porównaniu do tego samego okresu w 2015 r. liczba przestępstw z nienawiści wzrosła o 24 proc.
W sprawie 40-letniego Polaka zamordowanego w Harlow (hrabstwo Essex) śledztwo jednak nie wykazało, że zbrodnia było motywowana nienawiścią. Przed sądem ustalono, że było to nieumyślnie spowodowane morderstwo. To właśnie w tej sprawie brytyjskie media zarzucały, że Nigel Farage miał "krew na rękach" ze względu na swoje ostre wypowiedzi podczas kampanii referedalenj. Chodzi konkretnie o materiał wyemitowany na jednym z kanałów BBC.
Teraz, były lider UKIP`u żąda od dyrektora generalnego BBC Tony’ego Halla przeprosin za, jak sam je określił, "tandetne dziennikarstwo". Farage utrzymuje, że w wyniku emisji rzeczonego programu… mocno ucierpiał. Polityk, jak sam napisał w artykule do "The Daily Telegraph", miał przez długi okres czasu "żyć w stanie ciągłego strachu" i "obawie przed odwetem". "To jedno wydarzenie przysporzyło mnie i mojej rodzinie więcej cierpienia, niż 25 lat kariery w polityce" – komentuje Farage, który zapewnia, że bał się wyjść z domu po gazetę.
Swoje żądania podparł grożbą zaprzestania płacenia abonamentu. Przedstawiciele BBC na razie nie skomentowali tej sprawy.