Koncern Arcadia Group Ltd, właściciel takich marek odzieżowych, jak Topshop, Burton czy Dorothy Perkins z powodu pandemii koronawirusa znalazł się na krawędzi bankructwa. Pracę może stracić aż 13 tysięcy osób.
Pandemia koronawirusa na Wyspach mocno uderzyła w brytyjski rynek detaliczny. Szczególnie mocno ucierpiały te marki, dla których wciąż głównym środkiem przychodu jest klient pojawiający się w sklepie. Z powodu dwóch lockdownów wszystkie sklepy, które nie sprzedają towarów pierwszej potrzeby, a za takie nie można uznać odzieży, pozostawały zamknięte. Dla Arcadia Group Ltd, która na terenie UK posiada 444 sklepów, a także 22 poza Wyspą, był to potężny cios. W tym momencie na furlough przebywa 9294 osób zatrudnionych w firmie. W sumie jest ich około 13 tysięcy.
Sytuacja finansowa przedsiębiorstwa kierowanego przez Sir Philipa Greena jest zła – w poniedziałek gigant odzieżowy złożył wniosek o ochronę przed wierzycielami. Póki co firma funkcjonuje nadal, w jej sklepach nadal można robić zakupy i nie ogłoszono żadnych zwolnień. Wszystkie zamówienia złożone z okazji promocji na "Black Friday" mają być normalnie zrealizowane.
Brytyjski potentat na rynku odzieżowym z wnioskiem o ochronę przed wierzycielami
Dzięki złożeniu wniosku Arcadii udało się zyskać chwilę wytchnienia w obliczu roszczeń wierzycieli.
Eksperci z firmy doradczej Deloitte mają pomóc w wyjściu z kryzysu i jak czytamy w brytyjskim mediach rozważane są różne opcje "uratowania" Arcadii. Jak podaje BBC Matt Smith z Deloitte pracuje z kierownictwem firmy nad oceną możliwości sprzedanie poszczególnych marek. Wśród potencjalnych kupców wymienia się Boohoo, które w przeszłości w ten sposób "uratowało" upadające Oasis, Warehouse, Karen Millen czy Coast.
Co czeka marki należące do Arcadia Group Ltd i ich pracowników?
"To niezwykle smutny dzień dla wszystkich naszych kolegów, a także dla naszych dostawców i wielu innych interesariuszy" – komentował prezes Arcadia Group Ian Grabiner w specjalnym oświadczeniu.
"Skutki pandemii Covid-19, w tym przymusowe zamykanie naszych sklepów na dłuższy okres, poważnie wpłynęły na handel w ramach wszystkich naszych marek. Przez cały ten niezwykle trudny czas naszym priorytetem była ochrona miejsc pracy i zachowanie stabilności finansowej grupy w nadziei, że uda nam się przetrwać pandemię. Ostatecznie jednak, wobec najtrudniejszych warunków handlowych, jakich kiedykolwiek doświadczyliśmy, przeszkody, które napotkaliśmy, okazały się zbyt poważne" – podsumował Grabiner.