Czy osoby o niskich kwalifikacjach zawodowych – sprzątaczki, opiekunki do dzieci lub kierowcy, spotykają się na co dzień z brakiem życzliwości? Gorąca dyskusja na ten temat przyniosła kilka istotnych wniosków.
Osoby o niskich kwalifikacjach zawodowych mają każdego dnia pod górkę?
Pracownicy o tzw. niskich kwalifikacjach często bardzo ciężko pracują, a jednak ich praca nie jest wystarczająco doceniania, co widać choćby w wymiarze finansowym. Jedna z internautek poskarżyła się na łamach mediów społecznościowych, że jej zdaniem osoby takie jak sprzątaczki, opiekunki do dzieci czy kierowcy spotykają się z powszechnym brakiem życzliwości. „Chciałam tylko poruszyć jeden wątek, ponieważ zauważyłam w ciągu ostatniej dekady, że ludzie na przykład źle patrzą na [niektóre] oferty pracy; (sprzątacze, opiekunki do dzieci, kierowcy autobusów itp.) na nich wszystkich, na ludzi bez wyższego wykształcenia, patrzy się krzywo. Niektórzy ludzie nie mogą zaakceptować tego, że praca to praca, a brak dyplomu nie oznacza porażki” – napisała kobieta na portalu Mumsnet, wywołując tym samym ożywioną dyskusję.
Zawody o tzw. niskich kwalifikacjach są niezbędne
W odpowiedzi na post na Mumsnet wielu internautów zaznaczyło, że niezależnie od tego, jak niektórzy patrząna osoby wykonujące tzw. zawody o niskich kwalifikacjach, zawody te są zupełnie niezbędne do sprawnego funkcjonowania społeczeństwa. „Bylibyśmy w d***e bez takich prac. Im jestem starszy, tym bardziej doceniam ludzi na „właściwych” stanowiskach, w przeciwieństwie do lepiej zarabiających ludzi w „nie-zawodach”, którzy nie mieliby znaczenia, gdyby zniknęli. Nic mnie nie obchodzi, ile ktoś zarabia, jeśli ostatecznie jedyne, co robi, to zadowalanie akcjonariuszy bez rzeczywistego wkładu w społeczeństwo. Sam pracowałem przez krótki czas w takim nie-zawodzie. Ale nie był dobrze płatny. Myślałem, że to marnowanie pieniędzy podatników i dlatego nie szanowałem tej organizacji i nie zostałem długo. Nie dawało mi to poczucia własnej wartości. Teraz mam „porządną” pracę. Płaca jest straszna, a stres ogromny. Ale jestem potrzebny i dzięki temu mam poczucie własnej wartości” – stwierdził nieco emocjonalnie jeden z internautów.
Praca w zawodach o niskich kwalifikacjach jest tak samo ważna jak każda inna
W dyskusji na portalu wielu ludzi stanowczo i niejako z dumą przyznało, że praca w zawodach o niskich kwalifikacjach jest tak samo ważna jak każda inna. „Uważam, że gorzej płatne prace są tak samo ważne i potrzebne jak lepiej płatne prace. Każdy, kto patrzy na takich pracowników z góry, jest d*****m i powinien dać sobie z tym spokój” – czytamy w jednym z komentarzy. A w innym internautka dodaje, że pracuje jako sprzątaczka w szpitalu i że bez jej pracy szpitale nie mogłyby normalnie funkcjonować.
W jeszcze innym wpisie internautka zaznacza, że „niskie kwalifikacje” to przekłamanie, ponieważ nawet w zawodach o tzw. niskich kwalifikacjach ludzie dysponują licznymi dyplomami i przeszli wiele szkoleń. „Jestem superwizorem w kawiarni, pracuję z młodymi, różnorodnymi ludźmi. To wiele dająca, satysfakcjonująca i ciężka praca. Ale nadal się mną pogardza, ponieważ jest to 'niewykwalifikowany' zawód. Nie – odbyłam wiele szkoleń z zakresu kuchni/higieny żywności/zdrowia i bezpieczeństwa, szkoleń dotyczących kawy – istnieje 'sztuka' robienia kawy jakiej chcesz się napić” – precyzuje.
Pandemia pokazała, jakie zawody najbardziej się liczą
W dyskusji pojawiły się też komentarze nawiązujące do czasu pandemii, która dobitnie pokazała, jakie zawody są tak naprawdę najbardziej istotne. Przecież to właśnie wtedy zaczęliśmy w UK i innych krajach dotkniętych epidemią mówić o zawodach niezbędnych, o zawodach na tzw. pierwszej linii frontu. Zawodach, dodajmy, o których znów wszyscy zdążyliśmy zapomnieć, co jakże wyraźnie pokazują obecne fale strajków prowadzone przez ludzi, których rząd ponownie zdecydował się ignorować.
Niektórzy nie chcą żyć tylko pracą
Jeszcze inni internauci zwracają uwagę na fakt, że praca w zawodzie o tzw. niskich kwalifikacjach, choć słabo płatna, pozwala na lepszą regenerację w czasie wolnym. Praca taka nie wiąże się z żadnymi obowiązkami czy zmartwieniami "po godzinach", bo kończy się wraz z końcem zmiany. „Życie jest dla mnie proste i beztroskie. Kiedy moja zmiana się kończy, nie myślę o pracy. Nie chciałbym inaczej. Wykonywałem prace, które wiążą się z większą odpowiedzialnością i po prostu nie jestem zainteresowany. Wyczerpanie psychiczne do 17:00 nie jest dla mnie, świat korporacji jest dla mnie okropny, a ja chcę mieć energię, by być kreatywnym do 1 w nocy! Na horyzoncie zbliża się połowa lat 40. i chociaż mój styl życia nie jest tym, czego wielu ludzi by chciało, zwłaszcza w tym wieku, ja nie chcę żadnego innego” – podsumował optymistycznie jeden z internautów.
Zajrzyj także na naszą główną stronę: PolishExpress.co.uk – będzie nam miło!
Artykuły polecane przez PolishExpress.co.uk:
Macie zaplanowany lot w najbliższym czasie? Ryanair ostrzega przed opóźnieniami i odwołaniami
Rodzice pobierający Universal Credit mają otrzymać większą pomoc na dziecko