Strefa Schengen ma się bardzo źle. Wewnętrzne kontrole, choć uznawane przez sąd w Hadze za bezprawne, są podtrzymywane. Pełne kontrole na granicy polsko-niemieckiej, wprowadzone 5 maja 2025 są na to najlepszym dowodem. Jak wygląda życie na granicy po pierwszym tygodniu wzmożonych utrudnień?
Od 5 maja 2025 roku Niemcy wprowadziły pełne i stałe kontrole na granicy z Polską, kończąc – przynajmniej tymczasowo – z ideą swobodnego przepływu w ramach strefy Schengen. Choć wzmożone kontrole prowadzono już wcześniej wyrywkowo, teraz każda osoba przekraczająca granicę musi być gotowa na szczegółową weryfikację. Dlaczego? Berlin tłumaczy zmiany chęcią ograniczenia nielegalnej migracji, walką z przestępczością transgraniczną i ochroną bezpieczeństwa wewnętrznego.
Pełne kontrole na granicy polsko-niemieckiej – zmiany po 5 maja 2025
Co trzeba mieć przy sobie? Każdy podróżny – zarówno pieszy, kierowca osobówki, jak i zawodowy kierowca ciężarówki – musi posiadać:
- ważny dowód osobisty lub paszport,
- dokumenty pojazdu (jeśli dotyczy),
- a w przypadku przewozu towarów – pełną dokumentację przewozową.
Niemiecka policja federalna może zatrzymać pojazd w dowolnym miejscu w pobliżu granicy, a brak dokumentów oznacza mandat lub zawrócenie. Kogo obowiązują kontrole? Wszystkich – niezależnie od obywatelstwa czy celu podróży. W praktyce oznacza to, że nawet mieszkańcy pogranicza jadący do pracy czy na zakupy muszą liczyć się z kolejkami i kontrolą bagażu. Często nawet kilkugodzinnym opóźnieniem. Dla wielu to koniec Schengen, jaki znali – i początek codziennego stresu na granicy.
Jak wygląda życie na granicy – refleksje mieszkańców
Minął tydzień od wprowadzenia przez Niemcy stałych kontroli, a mieszkańcy pogranicza nie mają wątpliwości – to koniec strefy Schengen w praktyce. „Kiedyś jechaliśmy do pracy w Görlitz w 15 minut, dziś wyjeżdżamy godzinę wcześniej i nadal się spóźniamy” – mówi pani Ewa ze Zgorzelca, która codziennie dojeżdża do Niemiec. W efekcie dotychczasowych utrudnień Polak pozwał Niemcy, sprawa jest w toku.

Wzmożone kontrole na granicy polsko-niemieckiej oznaczają dla tysięcy ludzi codzienny stres, korki, przeszukania i konieczność noszenia dokumentów przy każdej krótkiej trasie. „Czuję się, jakbyśmy cofnęli się o 20 lat – paszporty, pytania, sprawdzanie bagażnika… tylko mundury inne” – relacjonuje pan Marek, kierowca busa. Wielu mieszkańców pogranicza mówi wprost: to nie tylko utrudnienia logistyczne, ale i psychiczne. „Kiedy słyszę, że zatrzymują losowo i przeszukują, to czuję się traktowana jak podejrzana, mimo że tylko jadę do pracy” – dodaje studentka z Bogatyni. W mediach społecznościowych pojawiają się zdjęcia kilometrowych kolejek, narastają głosy rozgoryczenia i apele do władz o przywrócenie płynnego ruchu. „Schengen się skończyło. To już nie Europa bez granic” – pisze jeden z mieszkańców Görlitz.
Najgorzej być kierowcą… kontrole na granicy polsko-niemieckiej zabijają transport
Dla kierowców zawodowych wiozących towary między Polską a Niemcami, wzmożone kontrole na granicy polsko-niemieckiej to nie tylko uciążliwość – to codzienny paraliż pracy. „Z towarem na godzinę, a ja stoję trzy w kolejce. Klient w Berlinie nie chce słyszeć o kontrolach – ma mieć dostawę na czas” – mówi Paweł, kierowca TIR-a z województwa lubuskiego. Od 6 maja Schengen istnieje tylko na papierze, a dla transportowców każda godzina opóźnienia to realna strata finansowa.
„Czuję się, jakbym pracował w latach 90. – dokumenty na każdym kroku, szczegółowe przeszukania, a w kabinie śpi się już niepewnie, bo nie wiadomo, gdzie nas zatrzymają” – dodaje Tomasz z firmy logistycznej spod Poznania. Kierowcy podkreślają, że brak jasnych zasad i mobilny charakter kontroli uniemożliwiają skuteczne planowanie tras. „Logistyka przestaje mieć sens, jak nie wiadomo, ile godzin będziesz stał pod Świeckiem” – słyszymy od kierowcy wracającego z Holandii. W środowisku rośnie frustracja i zmęczenie, bo oprócz korków i mandatów pojawia się też psychiczne obciążenie. „Granica stała się loterią. Schengen się skończyło, a my stoimy – dosłownie i w przenośni” – komentuje jeden z doświadczonych przewoźników.
Czy to koniec Schengen?
Wprowadzone 5 maja wzmożone kontrole na granicy polsko-niemieckiej to nie tylko problem regionalny, ale wyraźny sygnał głębszego kryzysu strefy Schengen. Choć formalnie układ nadal obowiązuje, w praktyce coraz więcej państw członkowskich ogranicza swobodny przepływ osób. Dlatego pod pretekstem walki z nielegalną migracją, przestępczością transgraniczną czy zagrożeniami terrorystycznymi, wprowadzają ograniczenia. Niemcy nie są wyjątkiem. Podobne kontrole wprowadziły m.in. Austria na granicy z Czechami i Słowacją, Francja przy granicy z Włochami. Natomiast Dania i Szwecja okresowo monitorują ruch z Niemiec.
„To już nie jest chwilowe zawieszenie Schengen. To jego erozja od środka” – komentuje ekspert ds. polityki granicznej w „Frankfurter Allgemeine Zeitung”. Obywatele coraz częściej doświadczają sytuacji, w których granice wewnętrzne UE funkcjonują jak kiedyś – z kolejkami, dokumentami i niepewnością. Choć Unia Europejska zapewnia, że wspólna przestrzeń bez granic ma zostać utrzymana, rosną głosy, że koniec Schengen może nadejść nie przez jedną decyzję, ale przez codzienne wyjątki. Te szybko stają się nową normą.