Policjanci z hrabstwa Durham zapowiedzieli, że nie będą już ścigać osób, które uprawiają marihuanę na własny użytek – zamiast tego skupią się na uprawach przemysłowych i hurtownikach. „Zatrzymywani będą tylko Ci, którzy będą robić to ostentacyjnie” – tłumaczą funkcjonariusze.
„Ściganie drobnych hodowców marihuany spadło na naszej liście priorytetów. Będziemy wszczynać postępowania jeśli otrzymamy skargi dotyczące konkretnej osoby lub jeśli ktoś będzie stosował używkę w sposób ostentacyjny” – tłumaczy komisarz Ron Hogg.
Służby mają nadzieję, że wdrożenie nowych wytycznych w sprawie ścigania przyspieszy rozpoczęcie międzynarodowej dyskusji o prawie antynarkotykowym. Tłumaczy jednocześnie, że w jego przekonaniu, jeśli ktoś jest wyłącznie konsumentem, a nie dilerem narkotyku, rozwiązaniem jego problemu powinna być pomoc w rzuceniu nałogu, a nie kara narzucona przez sąd.
„Jeśli otrzymamy zgłoszenie o osobie, która hoduje w domu tylko parę krzaków marihuany dla własnych potrzeb, taki delikwent zostanie pouczony, a rośliny zarekwirowane” – mówi Hogg. „Surowo będziemy podchodzić przede wszystkim do tych, którzy na tym zarabiają – i ścigać ich z całą surowością” – dodaje. Podkreśla też, że jego zdaniem kary dla użytkowników marihuany w Wielkiej Brytanii są „nieproporcjonalnie wysokie”.
Sprawdź: Urlop z marihuaną. W tym ośrodku możesz łowić, ćwiczyć jogę i… palić do oporu
Przypomnijmy, że w UK posiadanie marihuany jest nielegalne. Brytyjskie prawo przewiduje za to karę do 5 lat więzienia oraz grzywnę. Sprzedawcom i hurtownikom narkotyku przyłapanym na gorącym uczynku może grozić z kolei do 14 lat więzienia.
pum