Szkocki minister wydał 11 tysięcy funtów w ramach opłat roamingowych, korzystając z parlamentarnego iPada na wakacjach. Co więcej, nie zamierza uregulować tego rachunku z własnej kieszeni. Kto zapłaci? Podatnicy…
Michael Matheson jest posłem z ramienia SNP, pełniącym funkcję ministra zdrowia w szkockim parlamencie. W zeszłym roku zabrał swojego parlamentarnego iPada na wakacje, które spędzał w Maroku, w okresie przerwy bożonarodzeniowej. Używał go dość często, nie korzystając przy tym z lokalnych sieci Wi-Fi do łączenia się z internetem.
Jaki był tego efekt? Operator usług GSM wystawił słony rachunek w ramach opłaty za roaming. Wyniósł on dokładnie 10 935,74 funtów. Jak czytamy w brytyjskich mediach, minister Matheson ani myśli płacić za wykorzystane przez niego gigabajty danych…
Zabójczy rachunek za roaming
Do tej pory polityk Scottish National Party pokrył tylko niewielką część tego rachunku wynoszącą 300 funtów. Pieniądze pochodziły ze środków przeznaczonych na poselskie wydatki, które są (rzecz jasna) fundowane z pieniędzy podatników. Dla pełnego kontekstu dodajmy, że Michael Matheson rocznie zarabia 118 511 funtów.
Według ustaleń portalu „The Telegraph”, minister zdrowia miał odmówić uregulowania rachunku za roaming z własnej kieszeni. Wydatek ten ma zostać pokryty przez szkocki parlamentu po tym, jak otrzyma zapewnienie, iż „koszty te zostały poniesione w związku z działalnością parlamentarną, a nie na użytek osobisty lub rządowy”.
Jak tłumaczył się Michael Matheson?
Ja nietrudno się domyślić postawa ministra Mathesona spotkała się z druzgocącą krytyką ze strony w zasadzie wszystkich opcji politycznych. Politycy SNP nie szczędzili ostrych słów, podobnie jak szkoccy torysi i laburzyści. – Co, u licha, pan Matheson mógłby zrobić, aby usprawiedliwić swoje postępowanie w obliczu krytyki ze strony opinii publicznej. SNP znajduje się na innej planecie, jeśli chodzi o marnowanie pieniędzy podatników – komentuje Jackie Baillie ze szkockiego Labour.
Rzecznik Mathesona zapewnia, że rachunek za roaming to „uzasadniony wydatek parlamentarny mający na celu pokrycie kosztów pracy w okręgach wyborczych podczas pobytu za granicą”.
Co więcej, miało dojść do jakiejś awarii, a w urządzeniu znajdowała się stara karta SIM, choć w tej kwestii tłumaczenie rzecznika są mocno niejasne. Poseł do parlamentu z okręgu Falkirk West miał nie być świadomym „problemu z jego urządzeniem, który został już rozwiązany”.