Skuter w mieście – sposób na korki

Gdy podczas strajku metra miliony londyńczyków stały w kilometrowych kolejkach do autobusów lub w samochodowych korkach, szczęśliwcy mknęli do domu na swoich skuterach.

Skuter w mieście to frajda

Odkąd kupiłam sobie skuter, nie wyobrażam już sobie jazdy w zatłoczonym i dusznym metrze – oświadcza Ania. W publicznych środkach komunikacji zawsze odstręczali ją ściśnięci i spoceni ludzie. Obłapiane przez tysiące ludzi poręcze miała ochotę chwytać przez rękaw. Tym bardziej w słoneczny weekend szkoda jej było przez godzinę wpatrywać się apatycznie w ciemność tunelu metra w drodze na Oxford Circus. Na motorynce odkryła nawet, że każda mijana dzielnica ma swój specyficzny zapach.
– Cała frajda jechać sobie na skuterku, powiewać spódnicą i mieć na nosie wielkie ciemne okulary – wyznaje. Bo dla niej skuter to zupełnie inna kultura życia, niż motor.
– Boję się tych zamaskowanych stworów na ścigaczach. Strasznie hałasują i wyglądają jak pająki. Nie rozpoznasz nawet, czy to chłopak, czy dziewczyna – dzieli się wrażeniami. Tymczasem ona jedzie w stylu południowej wyluzowanej elegancji – kierownicę trzyma dłońmi okrytymi rękawiczkami z delikatnej skórki w kolorze lila.
– To pod kolor apaszki – zdradza. Obowiązkowe obuwie to oczywiście szpilki. Za dużo seksowniejsze uważa też, gdy mija ją ktoś na terkoczącej motorynce i w sandałach, niż na ryczącym potworze i w skórzanym kombinezonie.
– Oni tylko wydają się szybsi. W centrum miasta i tak zawsze ich doganiam na światłach – zaznacza dumnie. Jest jednak pomiędzy amatorami obu gatunków jednośladów nić sympatii, jakby pomiędzy starszym i młodszym rodzeństwem. Ani zapadł w pamięci moment, gdy chłopakowi jadącemu przed nią na skuterze samochód znienacka zajechał drogę i nawet nie zasygnalizował, że przeprasza.
– Po chwili dogonił go ktoś na motorze i walnął mu za karę pięścią w szybę – ekscytuje się.

Znikające korki

Na drodze największym zagrożeniem wcale nie wydaje jej się ruch samochodowy, ale piesi. – Są nieobliczalni. W ogóle nie biorą pod uwagę, że za sznurem samochodów stojących w korku może jechać jakiś jednoślad – skarży się. Nawet jeśli się rozglądają, to patrzą raczej, czy nie nadjeżdża coś z przeciwnej strony, na pasie na który dopiero wkroczą.
– Na szczęście kierowcy samochodów często ostrzegają mnie przed takimi przemykającymi pieszymi, wystawiając za okno rękę – uśmiecha się.

- Advertisement -

Odkąd kupiła sobie swoją Vespę, w jej tygodniu przybył jeden dzień życia. Kiedyś do pracy dojeżdżała pociągiem i autobusem. Dziś wyprzedza stojące w korkach samochody i dojazdy zajmują jej dwie godziny dziennie mniej.
– Z każdego skrzyżowania ruszam pierwsza – chwali się, jak to przeciska się do przodu pomiędzy stojącymi na światłach rzędami aut.
Również portmonetka jej przytyła. Paliwo do jej miniaturowego silnika o pojemności 50 litrów to koszt zaledwie 5 funtów tygodniowo.
Tomek na swój skuter Hondy przesiadł się dwa miesiące temu. Trasa, którą wcześniej pokonywał autobusem w ponad godzinę, zajmuje mu teraz 15 – 20 minut.
– Dla mnie z miasta zniknęły wszystkie korki – stwierdza. Metro zawsze było dla niego skandalicznie drogie i klaustrofobiczne.
– No i te ataki terrorystyczne – napomyka.
Swojego pojazdu nie otacza jakimś specjalnym kultem. To dla niego po prostu środek transportu.
– Tani, bo zużycie paliwa jest w cenie jazdy autobusem, nie ma żadnego congestion charge i problemów z miejscem do parkowania – wylicza. Osobników na szpanerskich ścigaczach nie ma w zbyt wielkim poważaniu. Kojarzą mu się z sylwetką bez szyi, za to z wielkim karkiem i nadymaniem się przed dziewczynami.
– I tak nie trwa to przedstawienie dłużej niż rok, bo koleś ląduje na drzewie – macha lekceważąco ręką. Poza tym jazda takim potworem po mieście mija się z celem.
– Przecież nie wbijesz biegu wyższego niż trójka – argumentuje.

Uciekający tyłek

Nie to, żeby skuter nie miał swoich wad. Jego kierowca jest szczególnie czuły na warunki meteorologiczne.
– Jak jedziesz, to właściwie zawsze jest ci zimno, bo czujesz wiatr – informuje Tomek. Dlatego nieodzownie ma na sobie kurtkę. Nawet w lecie, kiedy świeci słońce. Do zjawisk szczególnie przez niego znienawidzonych należy deszcz. Można wprawdzie kupić specjalną osłonę, którą zakrywa się przód ciała i nogi, ale on tego nie praktykuje.
– Wyglądasz w tym jak kretyn. Wolę najwyżej podsuszyć sobie ciuchy w pracy – deklaruje. Tego typu pojazdy to też łakomy kąsek dla złodziei. Sforsowanie blokady kierownicy i uruchomienie silnika zajmuje ponoć fachowcowi zaledwie 4 sekundy.
– Dlatego zawsze warto przypiąć do czegoś tylne koło. I nigdy nie zostawiać kasku w bagażniku – zaznacza.
Przyznaje też, że to środek lokomocji niekoniecznie najbezpieczniejszy. Choćby dzisiaj stuknął w samochód, który ni stąd ni zowąd, tuż przed nim zaczął skręcać w prawo nawet bez żadnego ostrzeżenia migaczem.

– Na szczęście to było w korku i jechałem wolno, więc na maszynie nie pozostał nawet ślad – oddycha z ulgą. Mimo że w pełni zautomatyzowany, bo w czasie jazdy używa się tylko hamulca i gazu, skuter wymaga pewnego szczególnego wyczucia.
– Jeśli zaczniesz przyspieszać na ostrym zakręcie, to tyłek ci ucieka – opisuje. Dla kierowcy jednośladu wszystko na drodze dzieje się też szybciej, niż dla prowadzącego samochód.
– Jesteś mały, więc niewidoczny. W dodatku często przemykasz pomiędzy samochodami. Trzeba mieć oczy dookoła głowy i przewidywać sytuację na drodze z dziesięciosekundowym wyprzedzeniem – radzi.

Jeźdźcy bez głowy

Zastrzeżenia Tomka potwierdzają statystyki. Z danych Metropolitan Police wynika, że 41 procent rannych w wypadkach na drogach w Londynie to właśnie poruszający się na motorowerach i skuterach.
– Nie oznacza to, że ten środek transportu jest niebezpieczny sam w sobie. Chodzi bardziej o to, kto i jak go prowadzi – wyjaśnia sierżant Paul Mostyn ze ScooterSafe London, jednostki zawiązanej wspólnie z Transport for London, żeby dbać o tę coraz liczniejszą grupę zmotoryzowanych. Skuter używany jest często do dojazdów do pracy lub do najbliższej stacji metra przez osoby bez większego doświadczenia w prowadzeniu pojazdów i bez przeszkolenia. Pojazd o pojemności silnika do 50 decymetrów prowadzić może już 16-latek bez prawa jazdy, po zaledwie 6-godzinnym przeszkoleniu, które nie kończy się nawet żadnym egzaminem. Ponieważ motorynka wygląda niewinnie i nie rozpędza się do wielkich prędkości, ludzie uważają, że nie są im konieczne żadne ochronne skafandry.

– Tymczasem przy prędkości 60 km na godzinę nie ma znaczenia, czy spada się z motoru, czy z motoroweru – zaznacza. Wśród młodzieży jeżdżenie bez kasku uważane jest wręcz za „cool”, mimo że jego zakładanie akurat nakazane jest nawet przez przepisy. Nastolatki majstrują też często przy swoich maszynach i zdejmują blokady prędkości, żeby móc się bardziej rozpędzać.
– Tymczasem słabe hamulce, zawieszenie i wąskie opony pozostają te same, znacznie zwiększając ryzyko wypadku – ostrzega policjant. Osobny problem to dostarczający na motorynkach pizzę czy przesyłki.
– To często młodzi chłopcy bez doświadczenia i treningu, kierujący pod presją czasu. Bez przerwy spadają z tych maszyn – raportuje.
Przyznaje, że skuter to idealny dla wielkiego miasta środek transportu. Młodym ludziom daje pierwsze swobody i niezależność. Jest ekologiczny, bo zużywa mało paliwa. Jako niewielkim, łatwo nim manewrować w gęstym ruchu ulicznym i znaleźć przestrzeń do parkowania. Koszty jego zakupu i utrzymania są niezwykle niskie. Na pytanie czy warto więc jeździć skuterem, odpowiada: „Warto, ale z głową!”

Nasza misja

Polish Express to rzetelne źródło informacji dla Polaków za granicą. Publikujemy wyłącznie sprawdzone wiadomości. Dowiedz się, jakie są nasze zasady redakcyjne!

Teksty tygodnia

Najgorszy dzień dla pasażerów Ryanaira. Z tych lotnisk odwołano wszystkie loty

Dzisiaj najgorszy dzień strajku. Obejmie on także lotnisko, które obsługuje głównie Ryanair. Odwołano z niego wszystkie loty.

DWP z nową bronią przeciw wyłudzaczom zasiłków

Departament Pracy i Emerytur (DWP) wprowadza jedne z najbardziej zdecydowanych działań w historii, by zwalczać nadużycia związane z systemem świadczeń.

Dojazd na lotnisko Stansted będzie możliwy poprzez płatności zbliżeniowe

W południowo-wschodniej Anglii nadchodzi ważna zmiana, która definitywnie kończy jeden z najbardziej krytykowanych elementów systemu biletowego. Jak podaje The Standard, od 14 grudnia lotnisko Stansted dołączy do 50 stacji, na których będzie można korzystać z płatności zbliżeniowych kartą bankową.

Zwrot pieniędzy dla pasażerów – nawet 180 funtów rocznie!

Transport for London zdecydował się na odważną zmianę. Około 5 tys. bramek biletowych w sieci Tube i na trasach Elizabeth Line oraz London Overground otrzymuje nową identyfikację wizualną. A to dopiero początek rewolucji.

Między dwoma światami. Emigracja, samotność i alkohol

Samotność, wstyd i alkohol to cichy koszt emigracji. Sprawdź, jak Metoda Sinclaira pomaga Polakom za granicą odzyskać kontrolę bez ryzyka utraty pracy.

Praca i finanse

Kryzys w UK

Styl życia

Życie w UK

Londyn

Crime

Zdrowie