Zaniedbania i pomyłki urzędników szokują. Ustalenia w sprawie śmierci Sary

Śmierć dziesięcioletniej Sary Sharif poruszyła Wielką Brytanię w sposób, którego nie wywołała żadna podobna sprawa od lat. To dramat dziecka o polsko-pakistańskich korzeniach, które żyło między dwoma kulturami i marzyło o zwyczajnym, bezpiecznym dzieciństwie. Wyroki w sprawie ojca i macochy zapadły. Natomiast sprawa ma szerszą perspektywę ochrony dzieci przed przemocą. Zaniedbania i pomyłki urzędników nawet na dzień przed śmiercią Sary szokują. 

Jej radosna osobowość i bliskość z polską częścią rodziny stoją dziś w bolesnym kontraście do cierpienia, którego doświadczyła w ostatnich miesiącach życia. Czy można było temu zapobiec? To nie sąd nad urzędnikami, a próba znalezienia miejsc, które uchronią kolejne dzieci z przemocowych domów przed cierpieniem.

- Advertisement -

Sygnały, które powinny alarmować

Pierwsze znaki, że w życiu Sary dzieje się coś złego, były widoczne długo przed tragedią. Pojawiające się siniaki na twarzy, nagła zmiana zachowania, cichnięcie dziecka, które wcześniej emanowało energią, oraz niespodziewane zakładanie hidżabu. To wszystko powinno natychmiast uruchomić alarm. Szkoła reagowała, przesyłając zgłoszenia. Jednak po stronie instytucji zaczęły mnożyć się nie tylko zaniedbania, lecz także strach i zbytnia ostrożność.

Pomyłki urzędników, które okazały się śmiertelne

Najbardziej uderzające jest to, jak wiele błędów popełniły służby, które miały chronić Sarę przed krzywdą. Pracownik socjalny dał wiarę nieprawdopodobnym tłumaczeniom ojca. Dlatego nie konsultował się z policją, choć ta posiadała informacje o wcześniejszej przemocy. Nikt nie wrócił z dodatkowymi pytaniami do nauczycieli, którzy obserwowali Sarę na co dzień. Kiedy rodzinę zgłoszono do nadzoru w ramach nauczania domowego, urząd wprowadził błędny adres. Pracownicy udali się pod zły dom. Natomiast gdy zorientowali się, że nastąpiła pomyłka, odłożyli ponowną wizytę aż do września. Sara została zamordowana dzień później.

Lęk przed posądzeniem o uprzedzenia ważniejszy niż bezpieczeństwo dziecka

W tle dramatu pojawia się jeszcze jeden wątek: obawa przed oskarżeniem o niewrażliwość kulturową. Kiedy dziewczynka nagle zaczęła zasłaniać twarz hidżabem, pracownicy bali się dopytywać, aby „nie urazić rodziny”. Podobny lęk mieli sąsiedzi, którzy zauważyli niepokojące sygnały, ale obawiali się, że zostaną oskarżeni o rasizm. Te bariery kulturowe i społeczne sprawiły, że Sara – zamiast otrzymać pomoc – stała się niewidzialna dla systemu.

System ochrony dzieci, który nie działa wtedy, gdy jest najbardziej potrzebny

Brytyjski system ochrony dzieci uważany jest za jeden z najbardziej rozbudowanych w Europie. Jednak tragedia Sary pokazuje, że w praktyce może być bezradny wobec manipulacji i przemocy. Brak komunikacji między instytucjami, biurokratyczne procedury, przepracowanie pracowników i strach przed podejmowaniem zdecydowanych działań sprawiają, że dzieci takie jak Sara „znikają” w dokumentach, zanim ktoś zdąży zareagować.

Dziewczynka o polskich korzeniach, której świat nie ochronił

W przypadku Sary dodatkowy smutek niesie świadomość jej polskich korzeni i powiązań z rodziną w Polsce. To dziecko, które mogło rosnąć między dwiema kulturami, czerpać z nich siłę, pielęgnować relacje z bliskimi, a zamiast tego – wbrew wszelkim obowiązkom państwa – zostało pozostawione samo sobie. Jej historia stała się symbolem tego, jak łatwo urzędniczy błąd, źle wpisany adres czy chwilowy brak odwagi mogą doprowadzić do tragedii niewyobrażalnej.

Zaniedbania i pomyłki urzędników w sprawie śmierci Sary. Wnioski, których nie można pominąć

Tragedia Sary Sharif nie jest wyłącznie dramatem jednej rodziny. To ostrzeżenie dla całego systemu, który ma chronić najmłodszych. Dopóki instytucje nie będą potrafiły zdecydowanie reagować na pierwsze sygnały krzywdy, dopóty kolejne dzieci będą narażone na te same błędy. Śmierć Sary powinna stać się impulsem do zmian nie kosmetycznych, lecz fundamentalnych. Każde dziecko – niezależnie od pochodzenia, kultury czy sytuacji rodzinnej – zasługuje na bezpieczeństwo. A system, który ma je chronić, musi działać zawsze, nie tylko wtedy, gdy jest to łatwe.

 

Teksty tygodnia

Wielką Brytanię czeka gwałtowny spadek migracji netto

W maju brytyjski rząd opublikował Białą Księgę, w której zawarł plan redukcji migracji netto o 100 000 osób rocznie.

Kanclerz Reeves drenuje portfele Brytyjczyków – 700 funtów opłat więcej rocznie?

Rząd znalazł się w sytuacji, w której każdy ruch może okazać się kosztowny politycznie i finansowo. Według analityków utrzymanie obecnego kursu może doprowadzić do podwyższenia podatku dochodowego. Oznaczałoby to, że przeciętny podatnik zapłaci rocznie około 700 funtów więcej.

Aż 192 godziny mrozu! Wielką Brytanię czeka arktyczny tydzień grozy

Według informacji podanych przez NottinghamshireLive Wielka Brytania w połowie listopada ma doświadczyć gwałtownego ochłodzenia i nawet 192 godzin nieprzerwanego mrozu.

Możesz zostać milionerem z dnia na dzień. Wystarczy współpracować z urzędem skarbowym

HM Revenue & Customs przygotowuje się do uruchomienia programu nagród dla sygnalistów. Informatorzy mogą otrzymać nawet do 30 proc. odzyskanych należności. Jak zauważa portal Manchester Evening News, być może dzięki temu niektórzy sygnaliści staną się jednymi z bogatszych obywateli niemal z dnia na dzień.

50 pensów warte setki funtów? Sprawdź, czy masz te monety w portfelu

Royal Mint – Królewska Mennica Brytyjska – regularnie publikuje listy najrzadszych monet w obiegu. Oto pięć 50-pensówek, które mogą okazać się warte znacznie więcej niż wskazuje nominał.

Praca i finanse

Kryzys w UK

Styl życia

Życie w UK

Londyn

Crime

Zdrowie