„Jestem daleki od tego, żeby powiedzieć, że poczyniliśmy znaczne postępy” – powiedział rozczarowany Michel Barnier na konferencji prasowej po zakończeniu III rundy negocjacji między Wielką Brytanią a Unią Europejską. Tym samym główny negocjator ws. Brexitu po stronie unijnej odroczył rozpoczęcie rozmów o przyszłej umowie handlowej o przynajmniej 2 miesiące.
Na dzisiejszej konferencji prasowej Michel Barnier nie krył rozczarowania – główny negocjator Brexitu po stronie unijnej powiedział, że w żadnym z trzech dyskutowanych obecnie obszarów nie osiągnięto porozumienia. W kuluarach mówi się natomiast, że najpoważniejszą kwestią sporną jest obecnie wysokość tzw. „divorce bill”, a zatem rachunku, który Wielka Brytania będzie musiała zapłacić żegnając się z Unią Europejską z tytułu wspólnych należności.
Uwaga rodzice! Możecie uzyskać nawet 150 funtów na zakup mundurka dla waszego dziecka
Barnier przyznał, że przez ostatnie cztery dni w kilku aspektach toczyły się owocne dyskusje (zwłaszcza odnośnie granicy między Irlandią i Irlandią Północną), ale że to za mało. Unijny negocjator oskarżył też brytyjskich polityków o brak chęci zapłaty rachunku z tytułu zaciągniętych zobowiązań.
Na tej samej konferencji prasowej David Davis bronił się, że Unii brak jest elastyczności w negocjacjach. Główny negocjator po stronie brytyjskiej uznał jednak, że strony przybliżyły się do osiągnięcia porozumienia i że negocjacje wcale nie utknęły w martwym punkcie, jak chciałby to widzieć Barnier. David Davis powiedział także, że jego postawa względem wysokości tzw. „divorce bill” jest zgodna z oczekiwaniami społecznymi na Wyspach, co oznacza, że do samego końca będzie on walczył o to, aby rachunek za rozstanie z UE był jak najniższy.
Chytry plan Theresy May – chce negocjować nie z Unią, ale z…
Co to zatem wszystko oznacza dla Polaków? Z wypowiedzi polityków po obu stronach wydaje się, że kwestia gwarancji praw imigrantów z UE po Brexicie wzbudza najmniej emocji i że strony za niedługo osiągną w tym zakresie porozumienie. Dalej jednak nie wiadomo, czy Wielka Brytania w ogóle przystąpi do rozmów o umowie handlowej.
Polacy masowo aplikują o brytyjskie obywatelstwo! Nie ufamy „statusowi osoby osiedlonej”?
