W brytyjskim sądzie toczy się sprawa przeciwko DWP w związku z samobójstwem kobiety. Departament Pracy i Emerytur oskarżony w sprawie samobójstwa kobiety. Błędy proceduralne, bezduszne postępowanie i natychmiastowe zatrzymanie wypłaty zasiłku pchnęły Jodey Whiting do samobójstwa. Rodzina walczy w sądzie. Sprawa ta ma jednak szerszy kontekst społeczny. Pojedyncza tragedia jest bowiem symbolem i ostrzeżeniem przed zmianami i błędami, jakie pojawiają się w trakcie przechodzenia w UK na Universal Credit oraz zmianach z PIP. Te – bardzo restrykcyjne, dotykają wiele osób, które balansują na skraju. Ile z nich zdecyduje się na ostateczny gest rozpaczy?
Sprawa śmierci Jodey Whiting ponownie porusza brytyjską opinię publiczną. 42-letnia matka dziewięciorga dzieci, cierpiąca na poważne problemy zdrowotne – zarówno fizyczne, jak i psychiczne – odebrała sobie życie po tym, jak Departament Pracy i Emerytur (DWP) błędnie wstrzymał jej zasiłki. W najnowszym, drugim już śledztwie sądowym, które odbyło się po latach starań jej matki, sędzia jasno wskazała, że samobójstwo kobiety było „bezpośrednio związane z decyzją urzędu o odebraniu świadczeń”.
Departament Pracy i Emerytur oskarżony w sprawie samobójstwa kobiety. Błąd, który kosztował życie
Jodey Whiting nie stawiła się na obowiązkową ocenę zdolności do pracy. Powód? Przebywała w tym czasie w szpitalu z powodu zapalenia płuc. Mimo to DWP natychmiast zakwalifikował ją jako zdolną do pracy. Natychmiast wstrzymał wypłatę Employment and Support Allowance (ESA), a co za tym idzie – także dodatków mieszkaniowych i na podatek lokalny. W listach pożegnalnych kobieta pisała: „Nie mam jedzenia. Nie mogę zapłacić rachunków. Długi, długi, długi”.

Śmierć Jodey nie była efektem jednej decyzji, ale całego ciągu błędów systemowych. Urzędnicy DWP zignorowali informacje o jej hospitalizacji. Nie uwzględnili również dokumentacji medycznej. Co więcej zlekceważyli sygnały o depresji i chronicznym bólu. Zabrakło empatii. Natomiast urzędnicy działali jak maszyny – mówiła matka zmarłej, Joy Dove. Departament Pracy i Emerytur (DWP) oskarżony w sprawie samobójstwa kobiety – matka Jodey jasno wskazuje, że to bezduszna i błędna decyzja pchnęły kobietę do samobójstwa.
Universal Credit i PIP – zmiany, które miały ułatwić, a często rujnują życie
Śmierć Jodey Whiting to nie odosobniony przypadek. Jej historia stała się symbolem systemowych błędów, które pojawiły się wraz z reformą świadczeń socjalnych w Wielkiej Brytanii. Proces przechodzenia z dotychczasowych zasiłków na Universal Credit oraz zmiany w PIP (Personal Independence Payment) miały uprościć system. W praktyce jednak wielu beneficjentów zostało pozbawionych wsparcia z dnia na dzień. Nierzadko z powodu błahych formalności, opóźnień administracyjnych lub błędnych ocen. Nowy system punktacji w PIP również jest skomplikowany. Pozbawia wiele osób pomocy z dnia na dzień.
System Universal Credit, który miał być bardziej elastyczny, często prowadzi do wielotygodniowych przerw w wypłacie świadczeń. Dla osób z niepełnosprawnością lub chorobami psychicznymi bywa katastrofalne. Dodatkowo zmiany w PIP wymagają od wnioskodawców udowadniania swojej niepełnosprawności w sposób, który często jest nieadekwatny do rzeczywistego stanu zdrowia.
Kultura oszczędności kontra godność ludzi
Brytyjski rząd od lat realizuje politykę „oszczędności budżetowych” (austerity), której jednym z głównych celów jest ograniczenie wydatków socjalnych. Owszem – państwo musi szukać efektywności i eliminować nadużycia. Jednak próby racjonalizacji systemu zasiłków zbyt często odbywają się kosztem najbardziej bezbronnych: osób chorych, starszych, samotnych rodziców.
W praktyce prowadzi to do absurdów – np. pozbawiania wypłat osobę w trakcie leczenia szpitalnego, jak w przypadku Jodey. Oszczędności stają się bezduszne, gdy procedury ważniejsze są od człowieka.
Czy coś się zmieniło?
Departament Pracy i Emerytur oskarżony w sprawie samobójstwa kobiety. Przedstawiciel urzędu przyznał, że w przypadku Jodey popełniono błąd. Nowa dyrektor działu ds. niepełnosprawności i dostępności stwierdziła, że „doszło do zaniedbań”. Natomiast pracownicy „nie byli wystarczająco wyczuleni na problemy zdrowia psychicznego”. Resort obiecuje zmiany, kulturę większej empatii i lepsze szkolenia. Jednak jak podkreślają organizacje społeczne – nadal zbyt wielu ludzi traci wsparcie przez systemowe usterki, a nie przez własne zaniedbania.
Departament Pracy i Emerytur oskarżony w sprawie samobójstwa kobiety. Czy to zatrzyma kolejne tragedie?
Śmierć Jodey Whiting to nie tylko dramat jednej rodziny. To społeczny sygnał ostrzegawczy, że system, który miał chronić, może zniszczyć. Jeśli za każdym formularzem nie będzie empatycznego człowieka, a każda decyzja oparta będzie tylko na procedurze – będziemy skazywać kolejnych ludzi na rozpacz i samotność. I – jak w tym przypadku – być może na ostateczne rozwiązania.
Dopiero wtedy, gdy społeczna wrażliwość stanie się integralną częścią administracji, a oszczędności będą szukały efektywności, a nie cięć kosztem słabych, będzie można mówić o sprawiedliwym systemie.