Partia Pracy ma podnieść council tax w niektórych rejonach Wielkiej Brytanii nawet o 410 procent. W ramach kontrowersyjnych planów przebudowy „przestarzałego” systemu, wpływowy think tank chce zlikwidować istniejące przedziały, które określają wysokość rachunków.
Rady w tradycyjnych ośrodkach Partii Pracy na północy kraju odniosłyby „zwycięstwo”, gdyby doszło do tak radykalnych zmian. W Kingston upon Hull średnie rachunki spadłyby o 60 procent. To sprawiłoby, że mieszkańcy mogliby zaoszczędzić nawet 700 funtów rocznie.
Jednakże w niektórych częściach Londynu i południowo-wschodniej Anglii średnie rachunki wzrosłyby pięciokrotnie. Mieszkańcy Westminster musieliby płacić dodatkowo 4645 funtów.
Reforma council tax – system jest przestarzały.
Rząd Walii już zapowiedział, że w 2028 roku przeprowadzi ponowną wycenę wartości nieruchomości. IFS przedstawił podobne propozycje dla Anglii w marcu 2020 roku, na kilka dni przed wybuchem pandemii COVID-19, jednak ministrowie nigdy nie podjęli w tej sprawie żadnych działań.
Przed swoim zwycięstwem w wyborach Partia Pracy wykluczała zmianę stawek podatku lokalnego w Anglii. Jednak Kemi Badenoch ostrzegła w zeszłym miesiącu, że zmiany mogą być rozważane przez to, co jest planowane w Walii.
Stuart Adam, jeden z autorów oryginalnego raportu IFS, powiedział:
– Rząd powinien wykorzystać nasz raport jako wzór do naśladowania w kwestii reformy przestarzałego systemu podatku lokalnego.
– Brak zmian w council tax przez 34 lata oznacza, że podatki, jakie muszą płacić gospodarstwa domowe, mają coraz mniejszy związek z wartością nieruchomości.
– Nie opodatkowywalibyśmy dochodów ludzi na podstawie względnych wynagrodzeń, jakie otrzymywali w pracy 34 lata temu. Jednak opodatkowujemy ich mieszkania na podstawie względnej wartości ich nieruchomości 34 lata temu.
– Rząd powinien zatem co najmniej dokonać ponownej wyceny nieruchomości i wprowadzić cykl regularnych i częstych ponownych wycen, abyśmy nie znaleźli się ponownie w takiej sytuacji. Idealnie byłoby również przeprowadzić bardziej radykalne reformy.
– Musimy to zrobić, w przeciwnym razie w 2091 roku nadal będziemy ustalać council tax na podstawie względnej wartości nieruchomości z 1991 roku. To absurd.
Obecne stawki podatku lokalnego, które określają wysokość rachunków, nie uległy zmianie od 1991 roku. Wtedy zaczęto po raz pierwszy wyceniać nieruchomości i kiedy podatek ten zastąpił podatek pogłówny. Wyceny przeprowadzali agenci nieruchomości i geodeci.

Kto zyska, a kto straci na zmianach w podatku lokalnym?
Grupa A, najtańsza grupa podatku lokalnego obejmuje domy o wartości poniżej 40 tysięcy funtów. Z kolei do grupy H, najdroższej, należą domy warte ponad 320 tysięcy funtów.
Od momentu wprowadzenia tego rozróżnienia wartość domów w miejscowościach podmiejskich wzrosła sześciokrotnie.
W rejonach takich jak hrabstwo Durham ceny wzrosły zaledwie 2,5-krotnie.
Andrew Dixon z Fairer Share, ogólnokrajowej kampanii na rzecz reformy podatku lokalnego, powiedział:
– IFS słusznie podkreśla pilną potrzebę aktualizacji i reformy podatku lokalnego.
– Ich analiza pokazuje to, co gospodarstwa domowe w całym kraju wiedzą już od dawna. Podatek lokalny jest głęboko niesprawiedliwy, regresywny i nieaktualny.
– Rodziny w miastach takich jak Hartlepool, Wigan i Bolton płacą już od 1 do 2 procent wartości swojego domu każdego roku. Właściciele nieruchomości wartych wiele milionów funtów w Londynie i południowo-wschodniej Anglii płacą zaledwie 0,05 procenta.
– To de facto podatek majątkowy nakładany na zwykłych, pracujących ludzi.
Zgodnie z pierwotną propozycją opublikowaną przez IFS, kategoria A miałaby zostać zaktualizowana i obejmować domy o wartości poniżej 142 000 funtów na początku 2019 roku. Domy o wartości przekraczającej 1 769 840 funtów miałyby zostać objęte kategorią H.
IFS początkowo zaproponował sześć scenariuszy, zaczynając od „stosunkowo skromnej” opcji ponownej wyceny nieruchomości.
Gdyby doszło do planowanych zmian, największymi przegranymi byłby Westminster (średni wzrost council tax o 410 procent). Później byłyby Kensington i Chelsea (358 procent) oraz Wandsworth (166 procent).
Na drugim końcu skali znalazłyby się rady Kingston upon Hull, w których obniżka kosztów wyniosła 60 procent, a następnie Stoke-on-Trent (57 procent).
Rada miejska Keira Starmera, Camden w północnym Londynie, odnotowałaby wzrost stawek o 155 procent, gdyby propozycje IFS weszły w życie.
Mimo iż średnia wartość podatku lokalnego nie uległaby zmianie, IFS twierdzi, że większość osób odczułaby spadek rachunków, a nie ich wzrost.
Walia liderem zmian. Czy Anglia pójdzie w jej ślady?
W odpowiedzi na żądania reformy Partia Pracy rozpoczęła w czerwcu konsultacje w sprawie podatku lokalnego. Ma to pomóc „współpracować z radami w celu naprawienia tego, co jest zepsute”.
Jim McMahon, minister samorządu lokalnego, przedstawił propozycje przekazania ponad 2 miliardów funtów „społecznościom, które najbardziej tego potrzebują”. Podatnicy na południu mogą odczuć wzrost stawek, ponieważ rząd stara się przekierować więcej pieniędzy na północ.
Ministerstwo Skarbu zasugerowało już, że władze lokalne będą musiały podwyższać rachunki maksymalnie o 4,99 procent rocznie aż do końca kadencji Parlamentu.
Od czasu wprowadzenia podatku lokalnego w 1993 roku żaden minister nie odważył się zarządzić ogólnokrajowej ponownej wyceny nieruchomości.
Minister David Miliband miał to zrobić w 2005 roku. Opóźnił jednak to, co zostało określone krokiem „podjętym z czystego strachu”.
Walia jest liderem w tej dziedzinie, a jej ponowna wycena powoduje powstanie nowych przedziałów cenowych nieruchomości. Według przewidywań spowodują one wzrost podatku lokalnego dla ponad 470 000 domów. Spowodują też obniżenie go dla około 800 000 gospodarstw domowych.
IFS przygotowuje również raport dla szkockiego rządu, w którym przedstawi, w jaki sposób można wdrożyć podobne propozycje, ponieważ nadal stosuje się wartości nieruchomości z 1991 roku.
Można się jednak spodziewać, że w Anglii dojdzie do politycznej batalii o tę zmianę. Przedstawiciele władz lokalnych ostrzegają, że każda reforma systemu będzie „polaryzująca”. Stuart Adam twierdzi jednak, że rząd musi działać.
– Reforma stworzyłaby miliony przegranych i zwycięzców, co oznacza, że jej wprowadzenie prawdopodobnie wiązałoby się z pewnymi problemami politycznymi.
Największymi zwolennikami zmiany systemu jest grupa parlamentarzystów międzypartyjnych, znana jako All-Party Parliamentary Group on Council Tax Reform. Jej przewodniczący, poseł Partii Pracy z okręgu Hartlepool, Jonathan Brash, powiedział:
– Rząd ma rację, że rozważa zmianę modeli finansowania w ramach Fair Funding Review 2.0.
– Po dziesięcioleciach bezczynności mamy szansę zbudować system, który sprawdzi się w XXI wieku. Będzie odpowiednio finansował lokalne usługi i przestanie uciskać rodziny w miastach takich jak Hartlepool.
– Będę nadal naciskał na taki wynik przy każdej okazji, ponieważ nie możemy już dłużej kombinować. Wielka Brytania zasługuje na coś lepszego.
Rzecznik Ministerstwa Skarbu stwierdził, że nie komentuje spekulacji na temat przyszłych zmian w polityce podatkowej.