Czy brytyjska flaga należy do Tommy’ego Robinsona? UK zmienia się po marszu?

Marsz „Unite the Kingdom”, zorganizowany przez Tommy’ego Robinsona 13 września 2025 r. w Londynie, zgromadził według szacunków od 110 do 150 tysięcy uczestników. Była to największa mobilizacja jego zwolenników od lat. Morze Union Jacków i krzyży św. Jerzego, niesionych w marszu, stało się nie tylko manifestacją sprzeciwu wobec imigracji, lecz także próbą zawłaszczenia symboli narodowych przez skrajną prawicę. Czy brytyjska flaga należy teraz do prawicy? 

Na ulicach 13 września w stolicy doszło do brutalnych starć. W stronę policjantów poleciały butelki i race. Natomiast 26 funkcjonariuszy odniosło obrażenia. Aresztowano ponad 20 osób. Jednak to nie tylko skala przemocy wzbudziła debatę, lecz również pytanie: czy brytyjska flaga stała się symbolem wyłącznie jednej strony barykady politycznej?

- Advertisement -

Reakcja władz: brytyjska flaga w centrum walk o znaczenie symboli

Premier Keir Starmer szybko odpowiedział na wydarzenia, podkreślając, że „Union Jack i flaga Anglii nigdy nie zostaną oddane tym, którzy chcą uczynić z nich symbol przemocy, strachu i podziału”. Jego przesłanie było jasne: brytyjska flaga ma reprezentować różnorodność, tolerancję i jedność kraju, a nie być orężem w rękach nacjonalistów.

Podobnie głos zabrała minister spraw wewnętrznych Shabana Mahmood. Potępił przemoc i zapowiedział surowe konsekwencje prawne wobec chuliganów. Politycy rządu starają się dziś nie tyle zdusić sam ruch Robinsona, ile odebrać mu monopol na interpretację flagi.

Społeczne reperkusje: od ulic po szkoły

Debata o symbolach narodowych nie kończy się na Westminsterze. Kilka miesięcy przed marszem szerokim echem odbił się przypadek dziewczynki, której szkoła zakazała udziału w szkolnej imprezie po tym, jak przyszła w ubraniu z motywem krzyża św. Jerzego. Dyrekcja tłumaczyła decyzję obawą przed „kojarzeniem z ekstremizmem”. Drobny szkolny incydent wywołał falę protestów.

Czy Tommy Robinson przejął brytyjską flagę
Czy Tommy Robinson przejął brytyjską flagę
fot. shutterstock.com

Ta sytuacja pokazuje dramatyczny dylemat. Jak odróżnić niewinny gest tożsamości narodowej od politycznego manifestu? I czy w obawie przed skrajną prawicą nie dochodzi dziś do stygmatyzowania samego symbolu, który powinien jednoczyć, a nie dzielić?

Historia i tożsamość w kryzysie

Wielka Brytania od dekad przeplata swoją tożsamość narodową z wielokulturowością. Union Jack widnieje na koszulkach fanów piłki nożnej, na ubraniach muzyków punkowych, na produktach eksportowanych do Azji. Jednak od lat 2000. symbol ten coraz częściej bywa kojarzony ze skrajną prawicą. Od BNP i UKIP, przez ugrupowania neonacjonalistyczne, aż po Robinsona.

Dla wielu mniejszości etnicznych czy imigranckich Union Jack stał się ambiwalentny. Z jednej strony oznacza paszport i obywatelstwo. Natomiast z drugiej bywa postrzegany jako znak niechcianego wykluczenia.

Czy brytyjska flaga należy do Tommy’ego Robinsona? Co dalej?

Czy Tommy Robinson „przejął” brytyjską flagę? Formalnie – nie. Symbol ten wciąż pozostaje własnością całego społeczeństwa. Jednak w praktyce – jeśli opinia publiczna i instytucje będą kojarzyć go coraz częściej z nacjonalistycznymi marszami i agresją, może dojść do paradoksu, w którym narodowy znak zostaje wygnany z przestrzeni codziennej i symbolicznie oddany ekstremistom.

Dlatego największym wyzwaniem po wrześniowym marszu nie jest tylko zapewnienie bezpieczeństwa na ulicach. To również walka o przywrócenie flagi wszystkim obywatelom – tak, aby dziewczynka w szkole mogła z dumą nosić krzyż św. Jerzego, nie będąc posądzaną o wspieranie skrajnej ideologii.

Marsz „Unite the Kingdom” unaocznił, że spór o imigrację i tożsamość narodową w Wielkiej Brytanii coraz częściej rozgrywa się na poziomie symboli. Flaga, która miała jednoczyć, dziś dzieli. Odpowiedź rządu pokazuje determinację, by nie oddać jej ekstremistom. Jednak dopiero to, jak szkoły, media i zwykli obywatele będą korzystać z Union Jacka i krzyża św. Jerzego, zdecyduje, czy brytyjskie symbole narodowe pozostaną dobrem wspólnym. Czy też staną się znakiem partykularnej, wykluczającej ideologii.

 

Teksty tygodnia

Aldi otwiera nowy sklep w Londynie i poszukuje pracowników

Aldi od czterech lat z rzędu zdobywa tytuł najtańszego supermarketu w Wielkiej Brytanii. Teraz otwiera kolejny sklep w Londynie i intensywnie poszukuje pracowników!

Puder dla dzieci z azbestem? Johnson&Johnson z masowym pozwem

Pozew wskazuje, że talk używany w pudrze mineralnym zawierał włókniste formy talku oraz tremolit i aktynolit – minerały klasyfikowane jako azbest i powiązane z poważnymi nowotworami, w tym międzybłoniakiem i rakiem jajnika. Mimo tej wiedzy firma nie ostrzegała konsumentów na opakowaniach.

Szukasz pracy? Znajdziesz ją podczas wizyty u… lekarza

Departament Pracy i Emerytur ogłosił zmiany mające zaktywizować osoby pobierające zasiłki chorobowe. Plan zakłada skoncentrowanie 1000 wyspecjalizowanych pracowników Jobcentre na pomocy osobom zmagających się z chorobami psychicznymi, problemami z kręgosłupem czy nadciśnieniem.

UK zamierza wydłużyć godziny otwarcia pubów

W Anglii i Walii trwają przygotowania do przeglądu przepisów licencyjnych, które wielu uznaje za przestarzałe. Podczas gdy w Polsce wszystko zmierza do ograniczenia swobody sprzedaży alkoholu, na Wyspach zbierają się do wydłużenia godzin otwarcia pubów.

Najpierw oszczędności, potem obniżka podatków – zmiana w programie Farage zaskakuje

Reform UK rezygnuje z głośnej obietnicy 90 miliardów funtów cięć podatkowych. Lider partii, Nigel Farage, zapowiada nowy kierunek w polityce gospodarczej: najpierw oszczędności, dopiero później niższe podatki.

Praca i finanse

Kryzys w UK

Styl życia

Życie w UK

Londyn

Crime

Zdrowie