„Sami Swoi. Początek” w reżyserii Artura Żmijewskiego budzi dużo emocji, zwłaszcza w tych, którzy dobrze znają kultową polską komedię. Nowe przedsięwzięcie filmowe jest o tyle interesujące, że oprócz humoru i dramatu, możemy zobaczyć również historyczne tło bohaterów. Co ciekawe – film wszedł do kin w Polsce 16 lutego, a w weekend otwarcia miał 225 tyś widzów. Jest to największe otwarcie polskiego tytułu od 3 lat (oprócz Akademii pana Kleksa).
W „Samych Swoich. Początek” będziemy świadkami pierwszych konfliktów między młodym Kargulem i Pawlakiem. Jednak przy okazji możemy spojrzeć na tło społeczo-historyczne bohaterów i Polski na początku XX wieku.
Z kultowego serialu dobrze znamy wątek rodzimej ziemi i tęsknoty wywołującej łzy u emocjonalnego Pawlaka. W Początku zobaczymy obu sąsiadów na Podolu, przed tym, jak trafili na Ziemie Odzyskane. I, jak się okazuje, już wtedy było to „wybuchowe sąsiedztwo”.
Nowy film w reżyserii Artura Żmijewskiego to barwna opowieść, w której drobne złośliwości przeplatają się z życiowymi kamieniami milowymi. Charakterne postaci w połączeniu z wielką historią w tle zabierają widza w sentymentalną, ale też porywającą i pełną humoru podróż. Co więcej – historia rodzin Pawlaków i Karguli inspirowana jest prawdziwymi wydarzeniami.
Wśród osób opuszczających swe domy na Kresach, leżących dziś w granicach Ukrainy, był Jan Mularczyk, stryj znakomitego scenarzysty i pisarza Andrzeja Mularczyka, autora scenariusza do kultowej trylogii i prequelu.
To właśnie on stał się wiele lat później pierwowzorem postaci Kazimierza Pawlaka, doskonale znanej z trylogii „Sami swoi”, „Nie ma mocnych” i „Kochaj albo rzuć”. Jan Mularczyk, osiedlił się w Tymowej, w okolicy Lubina, na terenie Dolnego Śląska.
– Miał za sobą bogatą historię życia, a przy tym był wspaniałym narratorem. Słuchałem opowieści jego życia przez kilka tygodni i spisywałem je w zeszytach, które zachowałem do dziś. W tych opowieściach był i dramat, i melancholia, i humor – mówi Andrzej Mularczyk.