Władze Londynu przygotowują grunt pod wprowadzenie turystycznej opłaty noclegowej, która obejmie hotele oraz obiekty w stylu Airbnb. Jak podaje The Standard, decyzja ma być możliwa dzięki zmianom zaplanowanym przez kanclerz Rachel Reeves. Chce ona przekazać samorządom – w tym burmistrzowi stolicy, sir Sadiqowi Khanowi – formalne uprawnienia do nakładania takich danin.
Propozycja wpisuje się w rosnący trend w europejskich metropoliach. Od lat wykorzystują one niewielkie opłaty pobytowe pobierane od osoby do finansowania działań zwiększających atrakcyjność turystyczną. Londyn, mimo że już dziś jest jednym z najczęściej odwiedzanych miast świata, zamierza pójść tą samą drogą.
Londyn chce wzmocnić swoją pozycję na turystycznej mapie świata
Według szacunków podatek turystyczny mógłby zasilić londyński budżet kwotą nawet 250 mln funtów rocznie. Co istotne, te pieniądze nie mają być przeznaczane na finansowanie usług publicznych ani zastępować funduszy przekazywanych ratuszowi przez rząd centralny.
Zgodnie z deklaracjami burmistrza mają one trafiać bezpośrednio na poprawę infrastruktury turystycznej i dodatkowo rozwój przestrzeni miejskiej. Tak aby zwiększyć konkurencyjność Londynu wśród światowych kierunków podróży. Sadiq Khan podkreśla, że europejskie doświadczenia pokazują akceptację odwiedzających dla niewielkich dopłat – kluczowe jest, by pieniądze wracały do sektora, poprawiając jakość ich pobytu.
Branża noclegowa w szoku: „Podatek turystyczny może nakręcić inflację”
Sztandarowe miasto UK przywołuje przykłady Paryża, Barcelony, Pragi, Tokio czy Nowego Jorku – gdzie opłaty turystyczne funkcjonują od dawna – brytyjski sektor noclegowy reaguje sceptycznie. Organizacja UKHospitality, zrzeszająca hotele, puby i kluby, określiła plan jako „szokujący”, ponieważ może on doprowadzić do napędzania inflacji.

Władze metropolii zapowiadają dialog z branżą. Zapewniają, że ostateczne rozwiązania będą ustalane we współpracy z hotelami i operatorami najmu krótkoterminowego. Khan argumentuje, że opłaty w takich miastach jak Paryż – wynoszące od kilku do kilkunastu euro w zależności od standardu obiektu – przeważnie nie odstraszają turystów, a pozwalają inwestować w przestrzeń miejską. Ewentualna opłata w Londynie podobno będzie „skromna”. Na razie tyle wiadomo.

