Zmiany w Kodeksie Wyborczym grożą unieważnieniem tysięcy głosów oddanych za granicą na kandydatów do Sejmu i Senatu. Czy da się policzyć wszystkie głosy w ciągu 24 godzin? A jeśli się nie da, to jakie zmiany należy w tym względzie wprowadzić, aby nie doszło do naruszenia istoty prawa wyborczego i różnicowania prawa obywateli do udziału w wyborach w zależności od miejsca zamieszkania? O te i inne kwestie Polish Express zapytał przedstawicielki inicjatywy „Polonia Głosuje”.
Polish Express: W nowelizacji Kodeksu Wyborczego w art. 71 § 1 dodano § 1b mówiący o tym, że „przed ustaleniem przez obwodową komisję wyborczą ważności karty do głosowania, ważności głosu, oddania głosu na daną listę lub na danego kandydata każda z kart do głosowania jest okazywana wszystkim obecnym członkom obwodowej komisji wyborczej”. Jak procedura liczenia głosów wyglądała w poprzednich wyborach w obwodowych komisjach wyborczych za granicą?
Małgorzata Hallewell: Tegoroczna nowelizacja Kodeksu Wyborczego wprowadza zmiany w organizacji pracy komisji. W poprzednich wyborach parlamentarnych, kiedy głosować można było tylko osobiście, podczas głosowania wymagana była obecność dwóch trzecich składu komisji, obecnie zmieniono to na połowę składu.
Nie zmieniły się przepisy mówiące, że po zamknięciu lokalu wyborczego, czyli po zakończeniu głosowania komisja wykonuje czynności wspólnie. O ile procedury określają zakres czynności, o samym przebiegu pracy decyduje osoba wybrana na funkcję Przewodniczącego, gdyż do jej obowiązków należy organizacja pracy i nadzór nad przestrzeganiem procedur podczas prac komisji. W praktyce oznaczało to 'taśmowe” rozłożenie czynności: wyciąganie kart wyborczych z urny, segregacja na karty do Sejmu i Senatu, sprawdzanie ważności oddanych głosów i segregowanie kart na podstawie głosów oddanych na poszczególne komitety, następnie na poszczególnych kandydatów. Końcowym etapem, przy którym pracowało najwięcej osób, często przy jednym stole, było liczenie posegregowanych głosów. Oczywiście pewne różnice w pracach komisji istniały ze względu na ilość oddanych głosów, wielkość składu komisji czy warunki lokalowe. Niewątpliwą zaletą takiego systemu była możliwość wielokrotnego sprawdzania i weryfikowania ważności głosu oraz tego, czy dana karta wyborcza została policzona na konto właściwego Komitetu.
Przepis wprowadzający obowiązek pokazywania każdej karty każdemu z członków komisji, niestety w praktyce oznacza znaczne spowolnienie całego procesu. Na tym etapie nie znamy jeszcze szczegółowych procedur towarzyszących przepisowi, a pytań i wątpliwości jest bardzo dużo.
PE: Czy § 1b w art. 71, zobowiązujący do okazania karty do głosowania wszystkim obecnym członkom obwodowej komisji wyborczej, może znacząco wpłynąć na zdolność tejże komisji do uzyskania wyników głosowania w ciągu 24 godzin od zakończenia głosowania, o czym mowa jest w art. 230 § 2? Czy istnieje realne ryzyko, że głosy oddane w niektórych obwodowych komisjach wyborczych za granicą zostaną uznane za niebyłe?
MH: Tak. Jeżeli 24-godzinny limit czasu na policzenie głosów obowiązujący jedynie zagraniczne, nie krajowe komisje wyborcze zostanie utrzymany, wiele głosów oddanych poza Polską nie zostanie policzonych na czas i przepadnie. Ze względu na wątpliwości związane ze zmianą sposobu liczenia głosów przeprowadziliśmy symulację liczenia. Chciałyśmy sprawdzić, jak to może wyglądać w praktyce i ile czasu zajmuje liczenie głosów wg znowelizowanych przepisów Kodeksu Wyborczego. Symulację przeprowadziliśmy dwukrotnie i wyniki wskazują, że w zależności od formatu karty – (książeczka lub arkusz) można przeliczyć od 98 do 150 głosów w ciągu godziny. To znaczy, że w 24 godziny komisja jest w stanie policzyć maksymalnie około 1600 głosów. Pamiętajmy, że 2 tys. wyborców to 4 tys. kart – po jednej do Sejmu i Senatu. Nawet przy założeniu, że głosy do Senatu liczy się dwukrotnie szybciej, komisje liczące blisko 2 tys. wyborców mogą nie zdążyć, a te liczące ponad 2 tys. nie mają szans dostarczyć wyników w ciągu 24 godzin.
W ostatnich wyborach dużych komisji liczących ponad 2 tys. wyborców było 51: w Wielkiej Brytanii, Portugalii, Hiszpanii, Irlandii, Szwajcarii, Islandii i kilku innych krajach. W sumie oddano w tych komisjach ponad 100 tys. głosów, prawie jedną trzecią wszystkich zagranicznych głosów. Gdyby te komisje liczyły głosy znowelizowaną metodą i przy limicie 24 godzin, te wszystkie głosy zostałyby uznane za nieważne. Dlatego konieczne są zmiany: znacznie większa ilość komisji i zniesienie limitu 24 godzin na dostarczenie wyników.
Krzysia Balińska: W ostatnich wyborach parlamentarnych zdarzało się, że komisje w Wielkiej Brytanii miały do przeliczenia ponad 5 tys. głosów. Komisje zagraniczne oraz te na polskich statkach obowiązuje limit 24 godzin od zakończenia głosowania, aby przeliczyć głosy oraz sporządzić raport końcowy i wysłać go do centrali do PKW. Wiemy od członkiń komisji wyborczych z komisji w Walencji w Hiszpanii, że w ich przypadku czasu na liczenie było jeszcze mniej, bo wyniki głosowania przekazywano najpierw do konsulatu, a konsulat musiał je dostarczyć PKW przed upływem 24 godzin od zakończenia głosowania. Różnice tych procedur wynikają ze sporej dozy wolności w interpretacji przepisów, jaką mogą stosować poszczególne jednostki konsularne. Należy też pamiętać, że proces liczenia głosów to nie tylko liczenie kart z poprawnie oddanymi głosami, ale również głosów tzw. pustych, tych oddanych niepoprawnie (każdy głos, którego poprawność jest poddana w wątpliwość dodatkowo wydłuża czas pracy komisji ze względu na konieczność przeprowadzenia głosowania), jak również kart niewykorzystanych w ogóle przez osoby, które zarejestrowały się do głosowania, ale ostatecznie nie wzięły w nim udziału oraz wszystkich dostarczonych do lokalu wyborczego kart.
Bardzo nie chciałybyśmy, aby choć jeden poprawnie oddany głos został uznany za niebyły, uważamy natomiast że takie ryzyko istnieje. Zgadzamy się z apelem RPO Marcina Wiącka do parlamentarzystów, że niedopuszczalna jest sytuacja, w której poprawnie oddany przez obywatela głos może przepaść z niezależnych od rzeczonego obywatela problemów organizacyjnych. Godziłoby to w zasadę powszechności wyborów.
PE: Polonia w Wielkiej Brytanii coraz chętniej bierze udział w wyborach. Na których obszarach istnieje największe zagrożenie, że głosy Polaków w nadchodzących wyborach parlamentarnych mogą zostać utracone?
MH: Rosnąca frekwencja wyborcza jest powodem do radości i dumy z rodaków za granicą i władze Polski mają obowiązek zadbania o adekwatną wyborczą infrastrukturę. Podczas ostatnich wyborów parlamentarnych w 2019 roku, na 98 tys. zarejestrowanych do głosowania wyborców utworzone zostały 54 komisje. 23 z 54 komisji liczyły ponad 2 tys. zarejestrowanych wyborców. W samym Londynie takich dużych komisji było 10, rekordzistą była komisja w Ealing, do której zarejestrowanych było 5996 wyborców! A w wielu miejscach, takich jak Birmingham, Cambridge czy Slough, na jedną komisję przypadało ponad 3 tys. wyborców, w Manchester i Leeds ponad 4 tys. We wszystkich wymienionych komisjach przeliczenie głosów wg obecnych przepisów byłoby niemożliwe w ciągu 24 godzin.
PE: Jaka liczba głosujących przypada średnio na jedną komisję wyborczą w Wielkiej Brytanii? Czy są komisje, w których liczba chętnych do oddania głosu w wyborach znacząco przekracza średnią?
KB: Jeżeli podejdziemy do tego czysto arytmetycznie, to przyjmując, że w 2019 roku oddaliśmy na Wyspach 98 tys. głosów w 54 komisjach, wychodziłoby na to, że średnio na jedną komisję przypadało około 1800 głosów. To o całe 200 za dużo niż jesteśmy w stanie policzyć nowym sposobem liczenia głosów wynikającym z nowelizacji.
Ponadto w praktyce głosy rozkładają się dość nierównomiernie, również z tego względu, że wiele osób nawykowo podróżuje głosować do ambasady czy konsulatu, nawet jeśli bliżej jest inna komisja. Dlatego dużą część kampanii informacyjnej Polonia Głosuje planujemy w tym roku poświęcić informowaniu wyborców i wyborczyń, aby rejestrowali się do najbliższych im komisji. Jesteśmy naprawdę liczną grupą i wszyscy musimy zadbać o to, aby głosy rozkładały się równomiernie, możliwie najbardziej analogicznie do tego, jak to jest w Polsce. Nie da się jednak ukryć, że przede wszystkim potrzebujemy znacznie większej liczby komisji wyborczych na terenie całej Wielkiej Brytanii, a to oznacza konieczność zwiększenia przez MSZ budżetu na organizację wyborów za granicą.
PE: Senat przyjął niedawno projekt nowelizacji Kodeksu wyborczego, który wydłużyłby czas na dostarczenie do kraju protokołów z głosowania w obwodach za granicą podczas wyborów parlamentarnych, prezydenckich i do Parlamentu Europejskiego z 24 do 48 godzin. Czy to dobra droga?
MH: Wychodząc z inicjatywą ustawodawczą, Senat odpowiedział na apel Rzecznika Praw Obywatelskich, który wyraźnie stwierdził, że przepis ograniczający czas na dostarczenie wyników z komisji powstałych za granicą do 24 godzin godzi w istotę prawa wyborczego ponieważ: „uzależnia ważność i skuteczność głosu od okoliczności, które są niezależne od obywatela i wynikają z problemów ze sprawnością działania administracji wyborczej”. Dodatkowo przepis budzi wątpliwości z punktu widzenia zgodności z art.62 ust.1 w związku z art.31 ust.13 Konstytucji RP. Pierwotna wersja ustawy senackiej zakładała całkowite wykreślenie art.230 §2, czyli całkowite zniesienie limitu czasowego. Jednak pod wpływem opinii PKW, która utrzymuje, że zachowanie limitu czasowego dla komisji powstałych za granicą jest konieczne ze względu na zachowanie bezpieczeństwa przed nieprzewidywalnymi wydarzeniami, które mogą uniemożliwić przekazanie wyników, projekt zmieniono. Zamiast całkowitego zniesienie limitu czasowego zaproponowano jego przedłużenie do 48 godzin. Zmiana ta nie przywróci pełnej równości wyborcom, ani nie zapewni takich samych warunków pracy komisjom zagranicznym, jakie mają komisje w Polsce, gdzie nie ma ograniczeń czasowych na dostarczenie wyników, ale daje nam – głosującym za granicą, szanse wyboru parlamentarzystów i parlamentarzystek.
Jednocześnie trzeba zauważyć, że utrzymując przedłużony do 48 godzin limit na przekazanie wyników z zagranicznych komisji, obalono jedyny argument przeciwko zmianie Kodeksu Wyborczego. Nie ma żadnych powodów, dla których ta zmiana proponowana w ustawie Senatu nie powinna zostać przyjęta. Z niecierpliwością, ale też z niepokojem śledzimy, co stanie się z projektem ustawy senackiej. Do tej pory nie został jej nadany numer druku, więc nie wiadomo, kiedy trafi do komisji sejmowych i pod obrady Sejmu. Mamy nadzieję, że nie trafi do tzw. 'zamrażarki’, bo jest to bardzo ważny dla wszystkich polonijnych wyborców projekt.
PE: Organizacje polonijne w Wielkiej Brytanii skupiają się bardziej na walce o wydłużenie czasu na dostarczenie do kraju protokołów z głosowania w obwodach za granicą czy na znacznym zwiększeniu liczby komisji wyborczych za granicą?
MH: Zarówno zwiększenie liczby komisji wyborczych jak i zniesienie bądź przedłużenie limitu 24 godzin na przekazanie wyników z zagranicznych komisji są tak samo ważne.
Więcej lokali wyborczych, rozmieszczonych wszędzie tam, gdzie są duże skupiska Polonii, pozwoli na udział w głosowaniu większej liczby chętnych. To ważne, bo w 2019 r. pozwoliliśmy zabrać sobie głosowanie korespondencyjne, przez co wiele osób mieszkających w dużych odległościach od tradycyjnie rozmieszczonych punktów wyborczych zostało wykluczonych z możliwości udziału w wyborach. Natomiast zniesienie limitu 24 godzin jest jedyną gwarancja, że każdy prawidłowo oddany głos zostanie policzony i uznany za ważny.
Walczymy o spełnienie obydwu warunków, bo każdy powinien mieć możliwość udziału w głosowaniu oraz pewność, że prawidłowo oddany głos będzie się liczył w końcowym wyniku wyborów. Jest to absolutne minimum, jakie państwo powinno nam zapewnić.
PE: Czy na zainteresowanie Polonii wzięciem udziału w nadchodzących wyborach parlamentarnych może mieć też wpływ zmiana w zasadach dopisywania się do spisu przez wyborców oddających głos za granicą? Czy nowelizacja utrudniła Polakom głosowanie za granicą?
MH: Faktycznie nowelizacja zmienia zasady rejestracji w spisie wyborców. Przede wszystkim nie będzie można rejestrować się telefonicznie. W tym roku rejestracji w spisie wyborców będzie można dokonać przy użyciu usługi elektronicznej bądź na piśmie „utrwalonym w postaci papierowej opatrzonym własnoręcznym podpisem”. Dodatkowo skrócono okres czasu, kiedy można dokonać zgłoszenia – rejestracja zostanie zamknięta na 5 dni przed dniem wyborów, a nie, jak było do tej pory, na 3 dni przed głosowaniem. To oczywiście stanowi utrudnienie, bo w sytuacji skróconych terminów i ograniczonej formy dokonania rejestracji więcej osób będzie polegać na elektronicznej rejestracji, a wiemy z doświadczenia, że przy dużej liczbie zgłoszeń dokonywanych w tym samym czasie system pada.
Dlatego już podczas styczniowego posiedzenia sejmowej komisji Łączności z Polakami za granicą poświęconego organizacji wyborów za granicą zwróciłam uwagę na problemy z systemem rejestracji i apelowałam o jego usprawnienie. Na pewno będziemy jeszcze do tego problemu wracać. Mam nadzieję, że nie zniechęci to nikogo do udziału w wyborach.
KB: Na rozstrzygnięcie czy nowelizacja utrudni nam dostęp do wyborów za granicą przyjdzie czas dopiero po wyborach. My po przeprowadzeniu naszego eksperymentu z liczeniem głosów, według nowych zasad, mamy poważne obawy, że komisje nie policzą głosów w 24 godziny po zakończeniu głosowania i robimy wszystko, aby wybory za granicą zostały odpowiednio zorganizowane. Głośno domagamy się również sprawnego systemu rejestracyjnego dla wyborców, który będzie uruchomiony możliwie najwcześniej i będzie działał możliwie najdłużej, tak by każdy miał czas zapisać się do głosowania w swojej komisji wyborczej. Na pewno niekorzystny dla wyborców za granicą jest brak możliwości głosowania korespondencyjnego. Pomimo tego od dłuższego czasu obserwujemy bardzo prężny wzrost frekwencji wyborczej wśród Polonii, zwłaszcza europejskiej i to jest niesamowicie pozytywne zjawisko, które napędza nas do działania. Demokracja działa dobrze wtedy, kiedy wszyscy biorą w niej udział.
PE: Co może zrobić każdy z nas, aby domagać się sprawnej organizacji wyborów za granica, a tym samym poszanowania praw wyborczych wszystkich obywateli?
KB: Każdy z nas może już dziś wywierać nacisk na władzę, aby ta zapewniła nam wszystkim dostęp do podstawowych obywatelskich praw wyborczych, na kilka różnych sposobów:
- Podpisz petycję Avaaz i domagaj się utworzenia adekwatnej ilości komisji wyborczych w okręgach zagranicznych. Link do petycji znajduje się tutaj: https://secure.avaaz.org/campaign/pl/diaspora_votes_1/
- Napisz do posła lub posłanki, na których głosował_ś w ostatnich wyborach parlamentarnych, a jeśli nie głosował_ś w ogóle, to napisz do któregoś z członków sejmowej Komisji do Spraw Łączności z Polakami za Granica. Powiedz im, jak bardzo ważne są dla Ciebie prawa wyborcze i poproś o poparcie senackiej inicjatywy ustawodawczej, która przedłuża limit czasu na policzenie głosów za granicą do 48 godzin. Możesz również zwrócić się z prośbą o interpelację poselską w sprawie zwiększenia budżetu Ministerstwa Spraw Zagranicznych na organizację wyborów za granicą. Pełną listę adresów mailowych parlamentarzystów znajdziesz na stronie Sejmu: https://www.sejm.gov.pl/sejm9.nsf/poslowie.xsp?type=A. lub pisz do posłów i posłanek za pomocą mediów społecznościowych.
- Zgłoś się do pracy w komisji wyborczej z komitetu wyborczego dowolnej partii. Zgłoszenia również do pracy w okręgach zagranicznych można przesyłać przez stronę Obywatelskiej Kontroli Wyborów: https://okw.info.pl/
- Dysponujesz dostępem do lokalu, który może zostać przekształcony w komisję wyborczą na czas wyborów i znajduje się w okolicy, w której mieszka 15 osób polskiego obywatelstwa (np. w sąsiedztwie polskiego sklepu lub restauracji)? Napisz o tym do swojego konsulatu, a jeśli potrzebujesz pomocy z tym, jak to zrobić, napisz do nas: [email protected]