Jednym z wyzwań, przed którym staje rząd Partii Pracy, będzie poprawa sytuacji dzieci i ich rodziców. Od 2015 roku w UK obowiązuje zasada tzw. 2 child benefit cap. Oznacza to, że na trzecie i kolejne dzieci rodzicom na Wyspach nie przysługuje pomoc w ramach Universal Credit lub Child Tax Credit. Keir Starmer w dniu wczorajszym dał wyraźny sygnał, że nie zrobi nic, aby zmienić wprowadzony przez torysów politykę w tym zakresie.
Jak wygląda w obecnych chwili sytuacja rodzin wielodzietnych i ogólnie dzieci na Wyspach? Wielka Brytania stała się „liderem” jeśli idzie o kwestię przyrostu ubóstwa wśród dzieci, jak wynika ze wspólnego badania UNICEF i OECD. UK plasuje się niemal na samym dnie, ze wzrostem tego wskaźnika o 20%.
Jak wynika z analiz The Institute for Fiscal Studies konkretnie ten limit dotyka aż 2 miliony dzieci. W ciągu najbliższych pięciu lat dotknie on kolejnych 670 000 dzieci. Z kolei DWP donosi o tym, że rosnący poziom ogólnego ubóstwa w kraju uderza właśnie najmocniej w dzieci. W ciągu ostatniego roku liczba dzieci żyjących w relatywnej biedzie wzrosła do 4,2 mln (z 27 proc. do 29 proc.).
Czym jest 2 child benefit cap?
Trzeba przyznać, że sytuacja w tym zakresie pogorszyła się po pandemii koronawirusa i w wyniku kryzysu kosztów utrzymania, a więc po części za taki stan rzeczy odpowiadają czynniki zewnętrzne. Niemniej, po latach polityki austerity prowadzonej przez kolejne rządy Partii Konserwatywnej, jakiekolwiek zmiany w legislacji z pewnością zmieniły obraz tej sytuacji. Wygląda jednak na to, że Labour pod wodzą Keira Starmera nie odważy się na ruszenie statusu quo.
Szef brytyjskiego rządu zawiesił siedmiu posłów Partii Pracy w odpowiedzi na oddanie przez nich głosu za poprawką mającą na celu zniesienie limitu na dwoje dzieci. W brytyjskich mediach ruch ze strony premiera Starmera jest określany, jako bezprecedensowy. Decyzja w tej kwestii zapadła po godzinach negocjacji z partyjnymi whipami, które w dużej mierze powstrzymały planowany bunt w szeregach laburzystów w celu poparcia poprawki Szkockiej Partii Narodowej mającej na celu zakończenie polityki szeroko krytykowanej przez wiele środowisk, ekspertów i organizacje charytatywne stające po stronie dzieci.
Poprawka zaproponowana przez SNP ostatecznie została odrzucona 363 głosami do 103. Warto zaznaczyć, że 42 parlamentarzystów Partii Pracy wstrzymało się od głosu.
Jaką decyzję podjął Keir Starmer?
Partyjne władze pociągnęły do odpowiedzialności siedmioro buntowników, a konkretnie Johna McDonella, Apsanę Begum, Richarda Burgona, Iana Byrne’a, Imrana Hussaina, Rebekkę Long-Bailey i Zarah Sultany. Zostali oni zawieszeni na sześć miesięcy w pełnieniu swoich mandatów, a po tym czasie ma zostać podjęta decyzja o przywróceniu im tego przywileju. Wielu posłów było zaskoczonych tak twardą reakcję ze strony władz Labour.
– Podejście rządu do dyscypliny partyjnej jest przerażające. Żaden poseł nie powinien stracić mandatu parlamentarnego za swój głos dziś wieczorem, zwłaszcza w sprawie polityki, której sprzeciwia się niemal każdy w Partii Pracy – komentowała posłanka Nadia Whittome, która nie głosowała za poprawką, ale wcześniej opowiadała się za zniesieniem limitu, jak cytujemy za „Guardianem”.
– To nie sprzyja zdrowej kulturze politycznej. Jeśli parlamentarzyści nie są w stanie przeciwstawiać się ławom rządowym, gdy uważają, że ich ministrowie się mylą, to rząd prawdopodobnie będzie podejmował złe decyzje – dodawała.
Jaką politykę laburzyści będą prowadzić w tym zakresie?
Warto w tym miejscu zaznaczyć, że jeszcze w poniedziałek pojawiły się sugestie, że nowy gabinet przynajmniej rozważy zmiany w tym zakresie. Bridget Phillipson, sekretarz edukacji, powiedziała, że zniesienie pułapu jest jednym ze środków, nad którymi rząd laburzystów się zastanowi.