Jakie są standardy mieszkalnictwa w Wielkiej Brytanii? Wiemy, że często w lokalach mieszkalnych, z uwagi na specyficzny klimat, zalega się trudny do zwalczenia grzyb. Ale Polacy zwracają też uwagę na inne mankamenty brytyjskich nieruchomości, w tym przede wszystkim na fakt, że właściciele generalnie bardzo słabo o nie dbają.
W Polsce jest schludnie i czysto. A w Wielkiej Brytanii?
Na problem standardu w lokalach mieszkalnych zwrócił uwagę pewien Polak w mediach społecznościowych, żaląc się, że ma już dość brytyjskiej w tym względzie bylejakości. „Gdy przeglądam oferty mieszkań i pokoi na wynajem, znacznie częściej widzę mieszkania i domy, które od kilkunastu albo i od kilkudziesięciu już lat nadają się do remontu. Coś, co jest standardem w Polsce – schludnie, czysto i minimum estetyki, jakieś panele, nietrzeszcząca podłoga, wygłuszające okna czy w miarę chociaż dźwiękoszczelne pokoje – w UK jest chyba jedynie opcją premium. Albo wręcz luksusem. Nie wspomnę już o ciasnocie takiej, że czasem mebla nie idzie wnieść do chaty. Szerokość drzwi to czasem połowa tego, co w polskich domach, krótko mówiąc – klaustrofobicznie” – czytamy we wpisie mężczyzny.
A dalej także: „Czytam i słucham ludzi zmagających się z grzybem, ślimakami i tragicznymi współlokatorami. I zastanawiam się, czy naprawdę te kilka funtów jest warte takiego życia? Sam osobiście mam te dylematy. Nie minął jeszcze rok od [początku] mojego pobytu tutaj (to nie pierwszy raz), a już czuję się tym zmęczony (…) Coraz częściej mam poczucie, że to jakiś chów klatkowy. Ulice pełne szeregówek, asfaltu i aut. Nierzadko także śmieci, a jakakolwiek zieleń to w nielicznych parkach albo poza miastem”.
Mieszkania w UK nie nadają się do życia?
Czy zatem biorąc pod uwagę zastrzeżenia Polaka do lokali mieszkalnych w Wielkiej Brytanii można powiedzieć, że często nie nadają się one do normalnego funkcjonowania? Cóż, jak w każdym tego typu przypadku, to zależy… Wielu Polaków zgodziłoby się ze stwierdzeniem, że brytyjskie szeregówki przypominają „chów klatkowy”, ale nie wszyscy są też tacy krytyczni. W końcu wiele zależy od tego, gdzie mieszkamy i na jaki standard nas stać. Poniżej przytaczamy kilka ciekawych argumentów w dyskusji:
-
- „Jest Anglia i Anglia. Wszędzie są osiedla robotnicze z szeregówkami właśnie i duże komfortowe domy z wielkimi ogrodami. W Polsce mamy analogiczne porównanie blokowisk z wielkiej płyty z luksusowymi willami. To, że większość z nas jest po tej gorszej stronie barykady i nie ma wstępu do tego lepszego światka nie znaczy, że wszędzie w Anglii jest ciasno i jest grzyb”;
- „Co do grzyba to wypadkowa klimatu i blokowania wentylacji budynku. Co do polskich blokowisk, w których mieszkałem ponad połowę swojego życia, to też nie jest wcale tak różowo. Jak choćby to, że słyszysz doskonale chodzenie sąsiadów nad sobą, czy to jak ktoś kichnie w mieszkaniu obok. Nie ma problemów z grzybem, ale są inne. W Anglii przynajmniej masz kawałek trawnika i podjazd na auto w większości szeregówek”;
- „W Polsce ludzie bardziej dbają o swoje/wynajęte mieszkania. Remontują/ulepszają. Zgadzam się z tym, że w Anglii dzielnica dzielnicy nierówna. Mieszkamy w fajnym miejscu i nie wyobrażam sobie przeprowadzić się na zagrzybiałą szeregówkę. Szkoda zdrowia!”;
- „Ludzie oburzeni, ale taka prawda, że poziomom budownictwa i jakość mieszkań to niebo a ziemia, jeśli chodzi o Polskę i Anglię. Wiadomo, że to Twój wybór jak mieszkasz, ale generalnie domy angielskie są mniejsze i ciaśniejsze. O jakości nie wspomnę…”.