artykuł powstał przy współpracy z klientem
Łukasz Stadnicki, który w magicznym Edynburgu założył własny salon fryzjerski – HOME 4 MY HAIR, postanowił opowiedzieć nam nie tylko o swojej pracy, ale też o tym, czym kieruje się w życiu. A także, dlaczego akurat w Edynburgu postanowił założyć swój biznes i czy myśli o powrocie do Polski.
Już od dobrych paru lat z powodzeniem prowadzisz salon fryzjerski zwany też „domem dla włosów” – HOME 4 HAIR – w którym to odwiedzają Cię klienci. Mógłbyś opowiedzieć skąd wzięło się u Ciebie to niezwykłe podejście?
Uważam, że każdy jest inny i na swój sposób na tyle oryginalny, że zasługuje na indywidualne podejście. Z każdym z moich klientów spędzam tyle czasu na konsultacji, ile potrzeba, tu nie ma miejsca na pośpiech lub wątpliwości. Po dokładnym uzgodnieniu portu docelowego, łódź wypływa, a klient odkrywa część siebie na nowo, i już z nową energią rusza dalej przez świat. Jest to odpowiedzialność oraz wielka pasja. Sporą część swojego życia spędzam na śledzeniu trendu, a potem już w salonie implementacji po drobnych korektach i przeróbkach, to trochę jak szycie, ale tutaj zamiast nici materiałem jest włos. Uważam, że nie szata, a włos zdobi człowieka, dlatego tak ważne jest odpowiednie dobranie fryzury.
Czy w ciągu tych lat spędzonych na emigracji przeszło Ci kiedykolwiek przez myśl, żeby wrócić do Polski?
Nie myślę o tym. Miasto jest magiczne i ma w sobie coś na tyle silnego, że nie wyobrażam sobie powrotu. Niektóre moje rozwiązania mogłyby się po prostu nie sprawdzić w Polsce pod względem ograniczeń, jak na przykład salon, który wygląda jak mieszkanie, lub moje godziny pracy, które staram się już mocno ograniczać. W związku z tym głównie pracuję do późnych godzin w piątki, soboty, niedziele i poniedziałki, a w pozostałe dni staram się cieszyć wolnym czasem i uprawiać więcej sportu.
Twój salon home4myhair ma szczególny charakter i przyciąga do siebie ludzi z wielu krajów, różnorodnych. Twoją dewizą jest przede wszystkim otwartość. Dlaczego według Ciebie ludzie powinni tym właśnie kierować się w życiu i biznesie?
Otwartość, tak, to jest bardzo dobrze powiedziane. Myślę, że bez niej w ogóle nie byłoby możliwości dopasowania odpowiedniej fryzury dla klienta, bo to już nie tylko chodzi tutaj o to, jak dana osoba w niej będzie wyglądała, ale najważniejsze jest, jak ten dany klient się w niej czuje. Dlatego też tak mocno stawiam na to, abyśmy się dobrze poznali przed przystąpieniem do akcji, ponieważ bardzo częstym czynnikiem wizyty jest chęć zmiany, a nowa fryzura to nowa energia.
Jak widzisz siebie za 5 lat?
Pięć lat to bardzo odległy okres. Już zaraz, jak co roku, wybieram się na największe targi fryzjerskie w Europie. Targi są dla mnie wielką inspiracją, czuję się spełniony i wiem, że ludzie mnie potrzebują, a jestem dla nich dostępny poprzez rezerwację online. To jest jedyny sposób, w jaki można umówić się na wizytę, wtedy kiedy moi klienci mnie najbardziej potrzebują. Pozostały czas poświęcam na moje drugie zainteresowanie, jakim jest wystrój wnętrz oraz inwestycje w nieruchomości, które dają wolność. Niemniej jednak praca z włosami to przyjemność, której nie da się zastąpić, a uśmiech zadowolonego klienta znaczy więcej niż „szóstka” w totka.
Przeczytaj też: Polak prowadzi własny salon fryzjerski w Edynburgu. Opowiada o tym, jak spełnia swoje marzenie