Niektórzy mówią, że to kadr z filmu fantasy. Inni – że najbardziej magiczny jarmark bożonarodzeniowy w Niemczech. Prawda jest taka, że Ravenna wymyka się prostym porównaniom.
Ukryta głęboko w Schwarzwaldzie dolina Ravennaschlucht na kilka grudniowych wieczorów zamienia się w świetlistą scenografię, w której święta mają zapach lasu, grzanego wina i rozgrzanego kamienia.
Pod wiaduktem, który świeci jak katedra: magiczna Ravenna po zmroku
Jarmark w Ravenna nie rozkłada się na miejskim placu ani wśród kamienic z pocztówki. Tutaj schodzi się w dół, w wąwóz. Między stromymi zboczami, pod monumentalnym kamiennym wiaduktem kolejowym, który po zmroku zostaje podświetlony niczym gotycka katedra. Pociągi przejeżdżające wysoko nad głowami dodają całemu miejscu rytmu i dramaturgii – jakby ktoś od czasu do czasu przypominał, że to wciąż prawdziwy świat, a nie scenografia.
Ravenna bez pośpiechu. Jarmark, do którego się schodzi, a nie wpada
To właśnie Ravenna działa na wyobraźnię. Nie jest wielka. Dlatego nie próbuje imponować liczbą stoisk ani rozmachem. Jest kameralna, intymna. Niemal teatralna. Kilkadziesiąt drewnianych domków wtulonych w skały, światło świec i lampek odbijające się od mokrych kamieni, dym unoszący się nad ogniskami. Zamiast miejskiego gwaru – las. Zamiast szerokich alei – wąskie ścieżki prowadzące w głąb doliny.
Smaki Schwarzwaldu i światło świec – grudniowa Ravenna wszystkimi zmysłami
Smaki są tu równie lokalne jak krajobraz. Grzane wino rozgrzewa dłonie szybciej, niż zdąży opaść śnieg z rękawic, a zapach szynki szwarcwaldzkiej i pieczonych placków miesza się z żywiczną nutą lasu. Nie ma tu pośpiechu. Ludzie spacerują wolniej, częściej się zatrzymują, dłużej patrzą w górę – na łuki wiaduktu, na światła, na parę unoszącą się znad kubków.
Dlaczego Ravenna nie jest dla każdego (i właśnie dlatego zachwyca)
Ravenna najlepiej smakuje po zmroku. Gdy dzień gaśnie, dolina zaczyna świecić własnym światłem, a jarmark sprawia wrażenie zawieszonego poza czasem. To nie jest jarmark, na który wpada się przypadkiem. Trzeba zaplanować przyjazd, zarezerwować wejście, często skorzystać z transportu zbiorowego. Dla jednych to wada, dla innych część uroku. Ravenna nie jest na wyciągnięcie ręki – i właśnie dlatego zostaje w pamięci dłużej.
Ravenna jako świąteczny rytuał, nie atrakcja z listy
Nie wszyscy ją pokochają. Dla fanów wielkich, głośnych jarmarków może wydać się zbyt cicha, zbyt skromna, zbyt „leśna”. Ale ci, którzy szukają w świętach nastroju, a nie fajerwerków, odnajdą tu coś wyjątkowego. Ravenna nie konkuruje z miastami. Ona tworzy własny świat. I może właśnie dlatego mówi się o niej szeptem. Jak o miejscu, które najlepiej zobaczyć raz, powoli, bez pośpiechu. Gdy zapada zmrok, a dolina zaczyna oddychać światłem.

