42-letni Ali Bana Mohamed wyłudzał benefity na prawie 200 (!!!) dzieci i będzie musiał zwrócić 2 miliony funtów, albo pójdzie do więzienia. Grozi mu wyrok 9 lat pozbawienia wolności, jeśli nie uda mu się spłacić długu w ciągu trzech miesięcy.
W ramach ustaleń poczynionych przez Department for Work and Pensions okazało się, że krewni i przyjaciele Mohameda złożyli fałszywe oświadczenia pod 70 różnymi nazwiskami i posługiwali się fałszywymi aktami urodzenia 188 dzieci. Dzięki temu mogli otrzymywać zasiłki na dzieci i ulgi podatkowe. Zakrojone na szeroką skalę oszustwo zostało wykryte w ramach operacji przeprowadzonej pod kryptonimem „Operation Paratrooper”.
Jak ustalono, Mohamed i sześć innych osób przez ponad dekadę, w okresie od kwietnia 2007 do lipca 2016 roku składali wnioski o child benefit i tax credit pod fałszywymi nazwiskami.
Wysokość kary za wyłudzenia benefitów na dzieci
Szczegóły procederu zostały opisane przez samego Mohameda w odręcznie prowadzonych notatkach. W ich ramach w sposób bardzo dokładny opisywał swoje działania.
Przed obliczem Liverpool Crown Court 42-letni mężczyzna przyznał się do 29 przestępstw. W zeszłym roku został skazany na trzy i pół roku więzienia. Jak czytamy na łamach portalu informacyjnego „Metro”, kara pewnie byłaby wyższa, gdyby nie fakt, iż przestępca odsiedział już wcześniej wyroki za przestępstwa narkotykowe i imigracyjne. Za kratkami spędził już 16 lat. Z kolei jego wspólnicy (sześć innych osób) zostało łącznie skazanych na ponad 13 lat pozbawienia wolności.
Szajka posługiwała się 70 różnymi nazwiskami i fałszywymi aktami urodzenia 188 dzieci
Dodatkowo, Ali Bana Mohamed musi zwrócić pieniądze, które wyłudził od brytyjskich podatników. Chodzi o przeszło 2 miliony funtów (konkretna kwota zasądzona przez Liverpool Crown Court to 2 164 828.30 funta). Jak podaje „Metro”, jeśli tego nie zrobi, jego kara zostanie wydłużona do 9 lat.
– Nasz system opieki społecznej opiera się na uczciwości. Zadbamy o to, aby ci, którzy potrzebują naszej pomocy, otrzymali ją, a ci, którzy chcą oszukać nasz system, stanęli przed obliczem wymiaru sprawiedliwości — komentował finał tej sprawy Mel Stride, brytyjski miniester pracy i pomocy społecznej.