52-letnia Jane Bennett była w szpitalu aż cztery razy, zanim zmarła z powodu choroby płuc. Brytyjka od samego początku była przekonana, że duszności i silny kaszel wywołała w jej organizmie wszechobecna pleśń w jej mieszkaniu.
Młoda kobieta zmarła na chorobę płuc. Przyczyną było zapleśniałe mieszkanie?
Czy grzyb w mieszkaniu z councilu doprowadził do śmierci 52-letniej Jane Bennett? Cóż, zarówno zmarła Brytyjka, jak i jej przyjaciele uważają, że jej stan zdrowia znacząco pogorszył się właśnie wtedy, gdy kobieta przeniosła się do mieszkania socjalnego w Mansfield. Bliska przyjaciółka Jane, Isabella O’Neill, powiedziała na łamach „The Guardian”, że „zapach [pleśni] był [w mieszkaniu zmarłej] bardzo silny”. A także że „można go było poczuć zaraz po wejściu [do mieszkania] tylnymi drzwiami”. – Po 10 minutach tam spędzonych nie mogłam oddychać – wyznała Isabella. I dodała, że gdy po śmierci przyjaciółki z dzieciństwa poszła do jej domu po swoją kurtkę, to ”była ona po prostu zielona od pleśni, całkowicie zielona”.
Co także istotne, list w sprawie stanu zdrowia Jane Bennett napisał do councilu Mansfield także dr John Hutchinson, który leczył Brytyjkę w szpitalu King’s Mill. Lekarz stwierdził w liście, że choroba płuc u jego pacjentki została z dużym prawdopodobieństwem wywołana długotrwałym wystawieniem jej organizmu na pleśń. Niestety jednak list od doktora nie dotarł do councilu przed śmiercią Jane Bennett.
Niepotrzebna śmierć kobiety
Jane Bennett wprowadziła się do mieszkania socjalnego po tym, jak zaczęła mieć poważne problemy z mobilnością. Ale właśnie od tego czasu miały jej się przyplątać problemy z oddychaniem. Po śmierci Brytyjki, w sądzie, Isabella O’Neill zeznała, że pleśń była tak wszechobecna w mieszkaniu jej przyjaciółki, że „wyglądało to tak, jakby na ścianie wisiał dywan”.
Council w Mansfield broni się jednak, że po tym, jak Brytyjka zgłosiła problemy, próbowano jej pomóc. Jilll Finnesey, dyrektor ds. mieszkalnictwa w councilu poinformowała, że władze lokalne „odpowiedziały na prośby Jane” i przeprowadziły w jej domu niezbędne prace. – Jeśli chodzi o to, czy zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy, jako landlord, to mam wrażenie, że dołożyliśmy wszelkich starań, aby zrobić to szybko – powiedziała Finnesey podczas śledztwa.