W poniedziałek 7 lipca Polska oficjalnie przywróciła kontrole na granicy z Niemcami i Litwą. Decyzja była odpowiedzią na wcześniejsze zaostrzenie kontroli po stronie niemieckiej. Skutki gospodarcze tego kroku zaczynają już być widoczne zwłaszcza w regionach przygranicznych.
Lokalni przedsiębiorcy obawiają się zakłóceń w codziennym funkcjonowaniu firm zarówno transportowych, jak i produkcyjnych. Granice Brandenburgii codziennie przekracza nawet kilkanaście tysięcy polskich pracowników. Jak zaznacza Sven Weickert, dyrektor Federacji Stowarzyszeń Przedsiębiorców w Berlinie i Brandenburgii, kontrole graniczne mogą skutkować większymi korkami. Opóźnienia bezpośrednio uderzą w logistykę i płynność dostaw.
Przez kontrole graniczne pracownicy z Polski mogą spóźnić się do pracy
Szczególny niepokój wyraził André Thierig, szef fabryki Tesli w Grünheide pod Berlinem. W rozmowie z lokalną gazetą „Maerkische Oderzeitung” zaapelował o przywrócenie przepustek granicznych dla pracowników transgranicznych podobnych do tych, które obowiązywały w czasie pandemii COVID-19.

Problemy z punktualnością mogą mieć szczególne znaczenie w zakładach pracujących w trybie trzyzmianowym, gdzie każda przerwa oznacza stratę operacyjną. W odpowiedzi na te obawy Izby Przemysłowo-Handlowe Berlina i Brandenburgii również poparły pomysł wprowadzenia przepustek. Z kolei przedstawiciele branży transportowej proponują utworzenie oddzielnych pasów ruchu dla ciężarówek, aby usprawnić przepływ towarów.
Przepustki graniczne? To tylko więcej biurokracji niż korzyści
Pomysł wprowadzenia przepustek granicznych spotkał się z krytyką po stronie administracji federalnej Niemiec. Knut Abraham, koordynator niemieckiego MSZ ds. współpracy z Polską, wskazał, że takie rozwiązanie generuje zbyt dużo biurokracji, a nie rozwiązuje rzeczywistego problemu. Według niego największą przeszkodą jest infrastruktura, zwłaszcza wąskie gardło w postaci jednopasmowego punktu kontrolnego na autostradzie, gdzie odbywają się niemieckie kontrole policyjne.
Mimo że urzędnicy zapowiadają poprawę tej sytuacji, na razie nie widać konkretnych działań. Opóźnienia wynikające z codziennych kontroli mogą przełożyć się nie tylko na zakłócenia w pracy, ale również na wzrost kosztów działalności firm i frustrację pracowników.