Temat mieszkań socjalnych w Wielkiej Brytanii to niezwykle wrażliwy obszar. Z jednej strony zdarza się, że eksmitowani są legalni lokatorzy, ponieważ trzeba zrobić miejsce dla bezdomnych – to dramatyczny przypadek pary z Polski. Z drugiej Ci naprawdę potrzebujący często pozostają bez pomocy. Jednak, paradoksalnie, te osoby najczęściej tracą lub są oszukiwani przez system, Błędne decyzje rady miejskiej w UK rujnują zdrowie i życie wielu osób.
W przypadku osób chorych psychicznie, niepełnosprawnych czy kobiet w wysokiej ciąży, które nie mogą znaleźć pracy – mieszkania socjalne bywają ratunkiem. Pomocą, która mogłaby zmienić ich życia na lepsze, a która często nie nadchodzi.
Błędne decyzje rady miejskiej w UK niszczą życie i zdrowie ludzi – przypadków zaniedbań jest zbyt dużo
Mieszkania socjalne w Wielkiej Brytanii miały być ostatnią deską ratunku dla tych, którzy znaleźli się w trudnej sytuacji życiowej: dla samotnych matek, osób przewlekle chorych, niepełnosprawnych czy ofiar przemocy. Niestety w praktyce często dzieje się odwrotnie. Błędne decyzje rady miejskiej w UK potrafią doprowadzić do tragedii. Ludzie tracą dach nad głową, zdrowie psychiczne i resztki poczucia bezpieczeństwa. W labiryncie biurokracji i bezdusznych procedur giną ci najbardziej bezbronni. Natomiast skutki tych zaniedbań bywają dramatyczne.
„Czy trzeba było śmierci dziecka, by zadbać o podstawowe warunki bytowe?”
Mieszkanie socjalne miało być bezpiecznym schronieniem dla młodej rodziny z Manchesteru. Zamiast tego zamieniło się w pułapkę: na ścianach pojawiła się wilgoć, a po kilku miesiącach całą sypialnię pokryła czarna pleśń. Matka wielokrotnie zgłaszała problem radzie miejskiej. Prosiła o pilną interwencję. Natomiast urzędnicy latami odpowiadali, że „nie widzą zagrożenia”.

W 2020 roku dwuletni Awaab Ishak zmarł na skutek infekcji dróg oddechowych wywołanej przez pleśń. Dopiero po tej tragedii uchwalono tzw. „Awaab’s Law”, czyli prawo nakładające na rady miejskie obowiązek szybkiego usuwania wilgoci i grzyba z mieszkań socjalnych. Czy naprawdę trzeba było śmierci dziecka, by zapewnić ludziom warunki, które nie zabijają? Błędne decyzje i zaniedbania ze strony rady miejskiej w tym przypadku kosztowały życie.
Samotna matka w ciąży bez dachu nad głową
Ciężarna kobieta z Londynu w ósmym miesiącu ciąży zgłosiła się do rady miejskiej po pomoc. Mimo zaawansowanej ciąży i ryzyka komplikacji, przez kilka tygodni spała kątem u znajomych. Wszystko dlatego, że urząd uznał, że „nie jest w wystarczająco trudnej sytuacji”. Dopiero interwencja lokalnych aktywistów i prawników zmusiła radę miejską do przyznania tymczasowego lokum.
To nie jest odosobniony przypadek. Kobiety w ciąży, często ofiary przemocy domowej, są odsyłane z kwitkiem, bo urzędnicy nie widzą w ich sytuacji „pilnego zagrożenia”. System, który miał chronić, staje się kolejnym źródłem stresu i cierpienia. W tym przypadku błędne decyzje rady miejskiej mogły skończyć się tragedią kobiety i jej dziecka.
Bezdomny, bo urząd zgubił dokumenty
Mężczyzna z Croydon, cierpiący na zaburzenia psychiczne, w lipcu 2023 roku poprosił urząd o pomoc. Urzędnicy… zgubili jego dokumenty. Przez to został całkowicie bezdomny. Dziewięć miesięcy spał na ulicy, w tym na deszczu i zimnie. Dlatego jego stan psychiczny gwałtownie się pogarszał.
Kiedy wreszcie siostra odnalazła go i ponownie złożyła wniosek, urząd umieścił go w lokum tymczasowym dopiero w marcu 2024 roku. W dokumentach urzędnicy domagali się od niego absurdalnych rzeczy: paszportu partnerki czy zaświadczeń o dochodach, których nie miał. Gdyby nie determinacja rodziny, mężczyzna prawdopodobnie nadal spałby na ulicy.
„Wieczne walizki” – rodzina, która przeprowadzała się 7 razy w ciągu 3 lat
Wielu najemców mieszkań socjalnych w Wielkiej Brytanii doświadcza przymusowych przeprowadzek. Rady miejskie, tłumacząc się brakiem lokali, przenoszą rodziny z jednego tymczasowego mieszkania do drugiego. Często w innej dzielnicy, a nawet w innym mieście. Znany jest przypadek rodziny, która już siódmy raz zmienia adres i ciągle rada miejska nie potrafi zapewnić im stałego lokum.
Dla dzieci oznacza to zmianę szkół i utratę przyjaciół, dla dorosłych – brak możliwości znalezienia stałej pracy. Codzienność rodziny z Birmingham od lat wygląda tak samo: rozpakować kartony, zacząć się urządzać, po czym po kilku miesiącach znów wszystko spakować. Ich najmłodszy syn zaczął się jąkać i ma problemy z adaptacją w nowej szkole.
Eksmisja legalnych lokatorów, by zrobić miejsce dla bezdomnych
W jednym z miast w Wielkiej Brytanii polska para, która od lat mieszkała legalnie w lokalu komunalnym, otrzymała decyzję o eksmisji. Powód? Rada miejska potrzebowała lokali dla bezdomnych z listy priorytetowej.
Dla nich oznaczało to utratę wszystkiego: pracy (bo musieli przenieść się w inne miejsce), lokalnych więzi, poczucia bezpieczeństwa. System, który miał chronić przed bezdomnością, sam ją tworzy. W tym przypadku kosztem tych, którzy latami płacili czynsz i żyli uczciwie.
Biurokracja, absurd i bezduszność, czyli błędne decyzje rady miejskiej
Wszystkie te historie łączy wspólny mianownik:pochopne decyzje, brak empatii i procedury ważniejsze niż ludzkie życie. Błędne decyzje rad miejskich w Wielkiej Brytanii rujnują zdrowie psychiczne, niszczą rodziny i sprawiają, że najbardziej potrzebujący stają się jeszcze bardziej bezbronni.
Zamiast ratunku – upokorzenie i strach. Zamiast szansy na nowe życie – przeprowadzki, tymczasowe lokum i widmo bezdomności.