Z ustaleń The Irish Sun wynika, że brytyjskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych znów znalazło się pod presją w związku z oszustwami zdających podczas egzaminu Life in the UK.
Sprawę pogarsza fakt, że osoby przyłapane na szwindlu być może nadal mieszkają w Wielkiej Brytanii, a nie powinny. Life in the UK Test to obowiązkowy dla każdego ubiegającego się o Indefinite Leave to Remain lub obywatelstwo test sprawdza znajomość brytyjskiej historii, funkcjonowania społeczeństwa oraz norm kulturowych.
Słuchawki, telefony, podpowiedzi i 2 tys. funtów dla gangu
Śledztwo BBC już kilka lat temu wskazało na niepokojące sygnały związane z egzaminem Life in the UK. Tylko w 2022 roku przystąpiło do niego prawie 200 tys. imigrantów. Ponad jedna trzecia z nich oblała sprawdzian.
Dziennikarze działający incognito w londyńskich akademiach przygotowujących kandydatów do testu wykryli zorganizowane oszustwa, w których gangi za około 2000 funtów oferowały pomoc w zdaniu egzaminu. Mechanizm był prosty. Kandydatom dostarczano ukrytą słuchawkę dwukierunkową połączoną z telefonem, dzięki której osoby na zewnątrz mogły podawać odpowiedzi na bieżąco. Operacja została potajemnie sfilmowana przez dziennikarza BBC, który sam podjął próbę skorzystania z takiej pomocy.
Akcje wywrotowe podważają zaufanie do systemu imigracyjnego. Osoby, które zdecydowały się na oszustwo po wcześniejszych nieudanych próbach, przyznały, że presja i stres związany z procesem ubiegania się o obywatelstwo były ogromne. To m.in. niepewność i lęk skłoniły ich do ułatwienia sobie życia. Ponad 2500 osób deportowano, a co najmniej 7200 kolejnych zmuszono do opuszczenia kraju w wyniku zarzutów oszustwa egzaminacyjnego. Nie wszyscy pokornie przyjęli decyzję o wydaleniu ich z kraju. Część osób zaczęła protestować, zapewniać o swojej niewinności i walczyć o odzyskanie dobrego imienia.
Ponad 100 ośrodków testowych pod ścisłą kontrolą
Organizacja testowa ETS odpowiedzialna za wykrywanie oszustw na egzaminach analizowała m.in. oprogramowanie do rozpoznawania głosu wspierane przez ludzkich słuchaczy, które identyfikowało powtarzające się dźwięki przy wielu próbach. Trybunał uznał proces za wiarygodny, wskazując, że powtarzające się głosy można przypisać konkretnym osobom. Przy czym teoretycznie błędy w dokumentacji nadal są możliwe, więc trzeba brać na to poprawkę.
Po aferze rząd poprosił ETS o ocenę skali oszustw w ponad 100 ośrodkach testowych. Pomimo wykrytych błędów w raportach Ministerstwo Spraw Wewnętrznych nadal polegało na danych ETS. Trybunał wskazuje, że nawet jeśli istnieją niejasności w danych, nie podważają one ogólnych wniosków o potencjalnym oszustwie. Rozpoznawanie głosu pozostaje zaś przytłaczająco wiarygodne w praktyce.
Seniorka podszyła się pod co najmniej 14 osób
Temat oszustw na egzaminie obywatelskim ucichł na kilkanaście miesięcy. Aż w końcu powrócił w związku z działalnością 61-letniej Josephine z Enfield. Przez ponad rok podszywała się ona pod co najmniej 14 różnych kobiet i mężczyzn. Wykorzystując zestaw peruk i starannie przygotowane przebrania, pomagała im w zdawaniu egzaminu Life in the UK. Trafiła za to do więzienia na 4,5 roku.

Według The Irish Sun przestępstwo ciągnęło się od czerwca 2022 do sierpnia 2023 roku. I mimo wykrycia nieprawidłowości, władze nie zareagowały zdecydowanie wobec osób, które z oszustwa skorzystały.
Przestępcy imigracyjni nie mogą być ścigani jedynie słownie
Chris Philp, obecnie minister spraw wewnętrznych w Gabinecie Cieni, w rozmowie z The Sun podkreślił, że każdy z 14 kandydatów, który nielegalnie zdawał test, powinien zostać usunięty z kraju. Obywatelstwo jest bowiem przywilejem wymagającym pełnej uczciwości.
Obecny system ostro skrytykował również Robert Bates z Centrum Kontroli Migracji. Ocenił, że przepisy jasno nakazują odmowę nadania obywatelstwa w takich przypadkach. A to, że urzędnicy wciąż analizują część spraw zamiast podejmować konkretne decyzje, ma według niego dowodzić niesprawności administracyjnej machiny.
Rząd zapewnia, że wykorzysta każde narzędzie, by ścigać imigracyjnych przestępców i stosować wobec nich pełne sankcje. Jednak praktyka nie zawsze nadąża za retoryką. Osoby przyłapane na oszustwie często nie trafiają przed sąd, nie są deportowane i otrzymują szansę ponownego podejścia do testu.

