Fot. Getty
Dziesiątki tysięcy londyńczyków decyduje się na sprzedaż nieruchomości w obrębie miasta i „ucieczkę” na przedmieścia Londynu, jeśli w ogóle nie jeszcze dalej. Tylko w pierwszej połowie tego roku na ruch taki zdecydowało się ponad 60 000 ludzi.
Epidemia koronawirusa zdaje się mocno wpłynęła na nastroje londyńczyków, z których wielu zdecydowało się poszukać jakiegoś spokojniejszego miejsca do życia. Z danych zebranych przez firmę Hamptons wynika, że tylko w pierwszej połowie tego roku decyzję o sprzedaży nieruchomości w obrębie Londynu i o wyprowadzce na przedmieścia miasta lub w ogóle na wieś podjęło ponad 60 000 londyńczyków. Takiego exodusu mieszkańców Londynu nie było od 15 lat, a londyńczycy stanowili w tym roku aż 8,6 proc. wszystkich osób kupujących nieruchomości poza stolicą. Jest to najwyższy odsetek w historii i wynik wyższy o 2 pkt. proc. (6,6 proc.) w porównaniu do roku 2020. Londyńczycy płacili średnio 389 975 funtów za swoją nową nieruchomość, a najbardziej atrakcyjnym w tym względzie miejscem docelowym okazało się Tandridge w Surrey.
Epidemia zmienia nawyki mieszkaniowe w UK?
Na ucieczkę londyńczyków ze stolicy bardzo wyraźnie wpłynęła epidemia koronawirusa. Po długich miesiącach zamknięcia i trudności z wyjściem nawet do parku, wielu mieszkańców stolicy zapragnęło wejść w posiadanie choćby niewielkiej działki, gdzie mogliby spokojnie wypocząć, nawet w razie wprowadzenia kolejnych, covidowych obostrzeń. A exodus mieszkańców Londynu ma miejsce pomimo tego, że od 19 lipca miasto wróciło do normalności, a z londyńczyków zdjęte zostały wszelkie covidowe ograniczenia.