W Holandii pracownicy z zagranicy zmagają się z bardzo trudnymi warunkami w pracy. Przestarzały sprzęt i wyśrubowane normy nie do zrealizowania dla ludzi powodują liczne problemy. Dlatego śmiertelne wypadki w pracy w Holandii są tak częste właśnie wśród pracowników migracyjnych, w tym z Polski.
W Holandii właśnie trwa i narasta protest polskich pracowników migracyjnych zatrudnionych przez agencje pracy tymczasowej. Protestują oni przeciwko nieludzkim warunkom pracy, które często prowadzą do wypadków oraz niższej wypłacie, częściowo przekazywanej w bonach. Śmiertelne wypadki w pracy zbierają coraz większe żniwo w Holandii.
W pierwszej połowie 2025 roku w Holandii życie w wyniku wypadków przy pracy straciło aż 40 osób – wynika z danych holenderskiej Inspekcji Pracy. To alarmujący wzrost w porównaniu do całego 2024 roku, kiedy to odnotowano 52 śmiertelne wypadki w pracy. W szczególnie trudnej sytuacji znajdują się pracownicy migrujący, w tym bardzo liczna grupa Polaków.
Śmiertelne wypadki w pracy dotyczą głównie migrantów
Z danych przedstawionych przez NOS oraz holenderski związek zawodowy FNV wynika, że w sektorach najbardziej niebezpiecznych – takich jak budownictwo, rolnictwo, transport i przemysł – dominują pracownicy migracyjni. To właśnie oni częściej niż obywatele niderlandzcy padają ofiarą tragicznych wypadków. Zatrudniani są często przez agencje pracy tymczasowej na umowach krótkoterminowych. Pracują bez wystarczającego szkolenia BHP. Mają ograniczony dostęp do opieki zdrowotnej. Brakuje gwarancji ciągłości zatrudnienia.
W opinii ekspertów, ogromny wpływ na liczbę wypadków ma także bariera językowa, która utrudnia zrozumienie instrukcji i zasad bezpieczeństwa, oraz presja czasu wynikająca z niedoboru pracowników. Pracownicy są często zmuszani do pracy „na akord” lub „na czas”, co znacznie zwiększa ryzyko błędu i tragicznego zdarzenia.
Protest Polaków przeciwko nieludzkim warunkom pracy
Od kilku tygodni w Holandii trwa protest polskich pracowników migracyjnych, zatrudnionych przez agencje pracy tymczasowej. Polacy sprzeciwiają się nieludzkim warunkom, które – jak podkreślają – bezpośrednio przyczyniają się do rosnącej liczby wypadków, w tym śmiertelnych. Wśród ich postulatów pojawiają się m.in.:
- zapewnienie bezpiecznych warunków pracy i sprzętu,
- obowiązkowe szkolenia BHP w języku polskim,
- wypłacanie pełnego wynagrodzenia w gotówce lub na konto – bez bonów żywnościowych,
- równe traktowanie w miejscu pracy i zakwaterowania.

Związek FNV i Fundacja Wypadków przy Pracy alarmują, że pracownicy z Europy Wschodniej, w tym Polacy, są wśród najbardziej narażonych grup zawodowych. Ich sytuację pogarsza fakt, że często mieszkają w lokalach zapewnianych przez agencję zatrudniającą ich do pracy. To dodatkowo zwiększa ich zależność od pracodawcy i utrudnia walkę o prawa.
Śmiertelne wypadki w pracy w małych i średnich firmach
Zlecone przez Fundację Wypadków przy Pracy badania wskazują, że śmiertelne wypadki w pracy zdarzają się najczęściej w małych i średnich przedsiębiorstwach (MŚP). Firmy te często nie znają przepisów dotyczących bezpieczeństwa lub nie mają środków na ich wdrażanie. W praktyce oznacza to brak odpowiedniego sprzętu, szkoleń i kontroli warunków pracy.
Tymczasem – jak podkreśla Inspekcja Pracy – firmy, które systematycznie inwestują w bezpieczeństwo, mają mniej wypadków, mniej absencji i wyższy poziom wydajności. Dlatego apel do pracodawców jest jednoznaczny. Nie wolno oszczędzać na życiu i zdrowiu ludzi.
Polacy wśród ofiar – dramat milczącej większości
Wśród ofiar wypadków w pracy w Holandii coraz częściej pojawiają się Polacy. Głównie dlatego, że stanowią jedną z największych grup pracowników migrujących w kraju. Wielu z nich nie zna swoich praw. Nie mówi po niderlandzku i nie wie, gdzie szukać pomocy. To sprawia, że są bardziej narażeni na wyzysk, przemęczenie i wypadki. W licznych przypadkach ich historie nie trafiają do mediów ani nie są zgłaszane odpowiednim służbom.