Jak podaje rtl.nl, mimo upływu 5 lat od publikacji raportu Emile’a Roemera dotyczącego systemowego wyzysku pracowników z Europy Środkowej i Wschodniej, wciąż brakuje realnych zmian. Uczciwe firmy wciąż przegrywają w starciu z tymi omijającymi przepisy. Przez to wyzysk pracowników niestety nadal ma się dobrze.
Raport opisywał naruszenia związane z zaniżaniem płac, zawyżaniem kosztów najmu i natychmiastowymi eksmisjami po utracie pracy, lecz większość zaleceń do dziś nie została wdrożona. Wskazywał także na handel ludźmi, co miało unaocznić skalę problemu. Co więcej, holenderskie władze lokalne wciąż nie są w stanie ustalić miejsca pobytu znaczącej części migrantów zarobkowych.
Migranci wciąż są łatwym celem nieuczciwych pośredników
Największą grupę cudzoziemców pracujących w Holandii stanowią obywatele Polski, Rumunii i Bułgarii. To oni wypełniają wakaty w rolnictwie, logistyce, przemyśle spożywczym i budownictwie. Tutaj zapotrzebowanie na siłę roboczą jest wysokie, a chętnych wśród miejscowych brakuje. Według szacunków w kraju pracuje od 800 tys. do nawet 1,7 mln osób z zagranicy.
Niestety, wciąż utrzymuje się model sprzyjający nadużyciom. Agencje zatrudnienia potrafią łączyć umowę o pracę z umową najmu, co oznacza, że utrata zatrudnienia natychmiast pozbawia ludzi dachu nad głową. Migranci żyją więc w stałym poczuciu zagrożenia. Jeden podpisany dokument może zdecydować zarówno o ich miejscu pracy, jak i miejscu zamieszkania.
Tania siła robocza wciąż rządzi rynkiem pracy
Femke Laagland z Uniwersytetu Radboud, stojąca na czele komisji ds. migracji pracowniczej przy SER, ocenia, że od publikacji raportu Roemera niewiele się zmieniło. Ustawy były zapowiadane, lecz większość z nich nie weszła w życie. Jej zdaniem, dopóki Holandia nie odejdzie od modelu opartego na wykorzystaniu taniej siły roboczej, sytuacja migrantów pozostanie dramatyczna.

SER proponuje, aby każdy pracownik przyjeżdżający do Holandii miał zagwarantowaną wypłatę przynajmniej za dwa pełne miesiące. Niezależnie od tego, jak szybko zakończy się jego zatrudnienie. To ograniczyłoby patologie związane z krótkoterminowymi kontraktami oraz wymienialnością pracowników traktowanych jak jednorazowy element.
100 tys. euro zabezpieczenia
Pierwsze poważne przepisy powinny wejść w życie w 2027 roku. Od tego momentu wszystkie agencje pracy tymczasowej będą musiały posiadać specjalne zezwolenia, obejmujące m.in. obowiązek przedstawienia zaświadczeń o niekaralności oraz wpłacenia 100 tys. euro zabezpieczenia.
Równocześnie trwają prace nad reformą rynku najmu. Projekt przygotowany przez minister Mony Keijzer przewiduje, że zakwaterowanie pracowników na krótki pobyt będzie mogło trwać maksymalnie 30 dni.

