Czyżby jedną z „ofiar” upałów, które nawiedziły Wyspy w zeszłym tygodniu były lodówki w jednym ze sklepów Tesco zlokalizowanych w walijskich Cardiff?
Pewnie nigdy się nie dowiemy, ale faktem jest, że wraz z awarią urządzeń chłodzących zarząd sklepu zmuszony został do „wyrzucenia” (czytaj: wystawienie poza próg sklepu) produktów, których nie dałoby się trzymać na normalnych półkach.
Farage wraca! Będzie jeździł po Europie i namawiał inne kraje do opuszczenia UE
Na ulicy zatem znalazły się wszelakiego rodzaju mrożonki, lody, nabiał, zupy, ale także mięso czy jogurty, które w takiej temperaturze prędzej czy później zepsułby się (albo po prostu roztopiły) i nie nadawałby się do spożycia. Nie dało się ich sprzedawać. Jak łatwo się domyślić, kiedy ludzie zorientowali się w czym rzecz, skrzętnie zaczęli zabierać tyle, ile byli w stanie unieść. Tłumy ludzi pakowały żywność do toreb, siatek, plecaków i samochodów. Całe rodziny wracały obładowane jedzeniem, które udało się zdobyć za darmo. Dzwoniono po znajomych, dawano znać sąsiadom.
„Przechodziłem obok, gdy zobaczyłem mnóstwo pozostawionego jedzenia” – relacjonuje Danny Hall, który był jednym z tych, którym się poszczęściło. „Mam wielu znajomych pozbawionych domu nad głową, więc postanowiłem zabrać tyle, ile zdołam. Nie sądzę, aby produkty te były zepsute. Dla mnie wyglądały na dosyć świeże”.
Prognoza pogody – po fali rekordowych upałów czas na równie rekordowe deszcze
Do podobnych sytuacji miało dochodzić również w innych częściach kraju. Oprócz Cardiff awaria lodówek miała mieć miejsce także w Ystradgynlais, w okolicach Swansea.