Na dnie ujścia Tamizy, niedaleko Londynu, spoczywa jeden z najbardziej niebezpiecznych wraków świata – SS Richard Montgomery. Ten amerykański statek transportowy to tykająca bomba!
Statek zatonął w 1944 roku w pobliżu Sheerness w hrabstwie Kent. Na jego pokładzie nadal znajduje się około 1400 ton materiałów wybuchowych, dlatego od dekad służby traktują wrak jako potencjalne zagrożenie. Teraz, jak pokazuje najnowszy raport brytyjskich służb, ryzyko eksplozji mocno wzrosło.
Wrak pęka w szwach, a to tu leżą materiały wybuchowe
Dane zebrane przez Maritime and Coastguard Agency pokazują, że stan wraku systematycznie się pogarsza. Kadłub, który już podczas zatonięcia złamał się na dwie części, ulega dalszej degradacji. Tylko w ostatnich dwóch latach przednia część przesunęła się o pół metra na wschód. Świadczy to o tym, że osady denne są wypłukiwane, a wrak traci stabilność.
Najbardziej niepokojące jest to, że górna lewa burta pękła, a dolna prawa została znacznie wygięta. Prawdopodobnie oznacza to, że przednia część wraku rozdziela się na dwie struktury, a to ten fragment statku przechowuje największą ilość materiałów wybuchowych.
Statek transportowy jest potwornie niebezpieczny, ponieważ eksplozja we wraku mogłaby mieć siłę małej bomby atomowej
Wrak spoczywa na głębokości 15 metrów, dlatego ewentualna eksplozja mogłaby mieć katastrofalne skutki. Już w 1970 roku przygotowano raport, który przewidywał konsekwencje wybuchu ładunku na pokładzie SS Richard Montgomery. Według tego dokumentu eksplozja mogłaby wywołać kolumnę wody i gruzu o wysokości 3 tys. metrów oraz tsunami o wysokości 5 metrów. To porównywalne z wybuchem niewielkiej bomby atomowej.

Biorąc pod uwagę bliskość Londynu oraz istotne znaczenie Tamizy dla infrastruktury transportowej i energetycznej, potencjalna eksplozja może mieć poważne konsekwencje również dla stolicy Wielkiej Brytanii.
Ryzyko zbyt duże, by radykalnie działać – wrak pozostaje pod ścisłym nadzorem
W związku z narastającym zagrożeniem brytyjski resort transportu zdecydował się wprowadzić strefę zakazu lotów nad wrakiem. Zrobiło to, aby zminimalizować ryzyko wibracji i przypadkowego zainicjowania eksplozji. Dodatkowo planowane jest usunięcie wystających nad powierzchnię wody masztów, które mogą spaść na kadłub i uruchomić reakcję łańcuchową.
Usunięcie wraku jest obecnie zbyt ryzykowne i kosztowne, ale specjaliści stale monitorują jego stan. Raporty są aktualizowane regularnie, a wokół miejsca katastrofy obowiązują ścisłe środki bezpieczeństwa. Mimo wszystko z każdym rokiem wrak staje się coraz mniej stabilny, a ryzyko niekontrolowanej eksplozji rośnie.