Jeśli marzy ci się mieszkanie na wyspie, to Irlandia daje ci taką szansę. W ramach programu „Our Living Islands” można otrzymać nawet do 84 tys. euro. Wystarczy osiedlić się na jednej ze wskazanych wysp.
Do wyboru są m.in. Aran, Clare, Dursey, Inishturk, Inishbofin i Bere. Celem inicjatywy jest ożywienie społeczności na wybrzeżu Irlandii.
Nie musisz być Irlandczykiem, by dostać 84 tys. euro na mieszkanie na wyspie
Do programu może zgłosić się każdy – nie trzeba być obywatelem Irlandii. Rząd oferuje środki na remont opuszczonych lub zrujnowanych nieruchomości, ale warunkiem jest ich faktyczne zasiedlenie.
Wysokość dotacji zależy od stanu technicznego budynku. Podstawowa kwota to 50 tys. euro na remont pustego, ale wciąż nadającego się do użytku domu. Jeśli budynek jest zrujnowany i wymaga znacznie większych prac, można otrzymać dodatkowe 20 tys. euro. Na wyspach to jeszcze kolejne 14 tys. euro. Maksymalna suma dotacji wynosi więc 84 tys. euro.
Jakie nieruchomości kwalifikują się do programu?
Program dotyczy nieruchomości, które zostały wybudowane przed 2007 rokiem. Od tego czasu muszą być niezamieszkane lub w bardzo złym stanie technicznym. Aby skorzystać ze wsparcia, nowy właściciel mieszkania musi zobowiązać się do zamieszkania w domu przez minimum 2 lata. Można też zdecydować się na wynajem lokum, ale tylko w dłuższej perspektywie.

Dotacja jest bezzwrotna, ale tylko pod warunkiem, że nieruchomość nie zostanie sprzedana w ciągu 5 lat. Jeśli właściciel złamie ten warunek, będzie musiał zwrócić otrzymane środki. Dodatkowo przez 10 lat nieruchomość musi być wykorzystywana zgodnie z zasadami programu.
Podobne pomysły wprowadzono w innych krajach
Program irlandzki nie jest wyjątkiem w Europie. Włochy już od kilku lat oferują opuszczone domy w małych miasteczkach za symboliczną kwotę 1 euro.
Z podobnych rozwiązań korzystają także Francja i Chorwacja, które oferują wsparcie na remont pustostanów z zastrzeżeniem, że muszą one służyć jako stałe miejsce zamieszkania.
Jeszcze dalej poszła Japonia, gdzie domy w niektórych regionach sprzedaje się za symbolicznego jena, a nawet oddaje za darmo tylko po to, żeby zapobiec wyludnianiu się prowincji.