Brytyjska waluta znalazła się pod silną presją rynków. Od początku września funt systematycznie traci wobec głównych walut, a ostatni piątek przyniósł największe spadki od czerwca. Kondycja funta pozostawia wiele do życzenia.
Kurs obniżył się do poziomu 1,33 dolara i 0,8698 euro. To najsłabszy wynik spośród wszystkich walut grupy G10. Za tym gwałtownym osłabieniem stoją rekordowe koszty obsługi długu państwowego. Koszty pożyczania przez rząd są bowiem najwyższe od 27 lat.
Inwestorzy tracą wiarę w Londyn
Zwykle rosnące rentowności obligacji przyciągają kapitał, bo oznaczają wyższe zyski. Tym razem rynek reaguje odwrotnie i zamiast napływu środków pojawia się odpływ. Głównym powodem jest obawa przed połączeniem wysokiej inflacji z gospodarczą stagnacją.
Nowy rząd Partii Pracy odziedziczył trudną sytuację fiskalną. Kanclerz Skarbu Rachel Reeves stoi przed koniecznością zasypania budżetowej dziury sięgającej 51 miliardów funtów. Jesienny budżet ma przynieść pakiet niepopularnych, ale i nieuniknionych decyzji: zarówno podwyżek podatków, jak i cięć wydatków.
Roczny podatek majątkowy dla domów droższych niż pół miliona funtów
W kręgach politycznych i finansowych coraz głośniej mówi się o nadchodzących reformach podatkowych. Wśród rozważanych propozycji znajdują się m.in.:
- objęcie składką National Insurance dochodów z wynajmu nieruchomości,
- likwidacja podatku od zakupu nieruchomości, ale wprowadzenie rocznego podatku majątkowego dla domów droższych niż 500 tys. funtów,
- wyższy podatek od zysków kapitałowych przy sprzedaży nieruchomości powyżej 1,5 mln funtów,
- ujednolicenie ulg emerytalnych.

Słabszy funt przekłada się na codzienne życie Brytyjczyków
Gwałtowna przecena funta uderza w gospodarstwa domowe. Najbardziej odczuwają to turyści, którzy płacą więcej za zagraniczne wyjazdy. Jeszcze niedawno 100 funtów można było wymienić na 135 dolarów, dziś na 133. Słaba kondycja funta ma m.in. konsekwencje dla emerytur i inwestycji, ponieważ brytyjskie fundusze lokują część kapitału w spółkach zagranicznych, których wyceny zmieniają się wraz z wahaniami kursów.
Kluczową rolę w całym zamieszaniu odgrywają obligacje skarbowe, czyli gilts. To one finansują dług państwa i stanowią barometr zaufania do brytyjskiej gospodarki. Współczesne rekordowe rentowności sygnalizują, że rynki zaczynają wątpić w zdolność Londynu do utrzymania stabilnych finansów.