Absurdalne ograniczenie prędkości do 10 mph. Kierowcy alarmują – zamiast pomagać, stwarza zagrożenie

Londyn kolejny raz znalazł się w centrum dyskusji o bezpieczeństwie drogowym po tym, jak w dzielnicy Islington wprowadzono ograniczenie prędkości do 10 mph na głównej ulicy St John’s Street. Decyzja rady miasta wg radnych poprawi bezpieczeństwo i estetykę okolicy. Jednak w praktyce wywołała falę krytyki kierowców, rowerzystów i firm transportowych.

Ograniczenie obejmuje ulicę w pobliżu Smithfield Market, która obecnie jest częściowo zwężona z powodu prac drogowych. Rada wprowadziła tam filtry ruchu, donice, nasadzenia drzew i tzw. „ogrody deszczowe”. Natomiast nowa prędkość miała zwiększyć bezpieczeństwo pieszych i rowerzystów. W teorii brzmi rozsądnie – w praktyce okazało się, że jest niemal niemożliwa do przestrzegania. Co gorsza, przypadek tej ulicy nie jest odosobniony. W Londynie i okolicach jak grzyby po deszczu wyrastają strefy: ograniczenia prędkości 10 mph – zaskakujące, źle oznaczone, utrudniające ruch i generujące kolosalną ilość mandatów.

- Advertisement -

Kierowcy: sztuczne i niepraktyczne ograniczenie prędkości 10 mph

Kierowcy alarmują, że ograniczenie prędkości do 10 mph jest nie tylko sztuczne, ale w niektórych miejscach wręcz nierealne. Rowerzyści i samochody często przekraczają limit, nawet przy maksymalnym wysiłku. Natomiast zmiana prędkości wymuszana przez nagłe zwężenia ulicy czy niespodziewane oznakowanie staje się źródłem stresu i ryzyka wypadków.

Wielu kierowców podkreśla – „Zamiast jechać drogą, skupiasz się na liczniku i szukasz znaków. To odwraca uwagę od tego, co naprawdę dzieje się na jezdni.” – mówi jeden z nich.

Absurdalne ograniczenie prędkości do 10 mph. Kierowcy alarmują – zamiast pomagać, stwarza zagrożenie
Absurdalne ograniczenie prędkości do 10 mph. Kierowcy alarmują – zamiast pomagać, stwarza zagrożenie
fot. shutterstock.com

Krytycy zwracają uwagę, że wiele takich ograniczeń w Londynie wygląda jak działania na papierze – sztuczne, czasem nieprzemyślane i wprowadzane w sposób nieintuicyjny. Podczas gdy w teorii mają poprawić bezpieczeństwo, w praktyce powodują frustrację kierowców, niebezpieczne manewry i nieprzewidywalne sytuacje na drodze.

Monitoring masowo łapie kierowców

Sytuację pogarsza nowoczesny system monitoringu. Kamery szybko „wyłapują” kierowców, którzy nie zdążyli odpowiednio zareagować na niespodziewane ograniczenie. W Islington, gdzie wprowadzono ograniczenie do 10 mph, liczba kamer monitorujących prędkość i światła wzrosła do 43. To oznacza, że kierowcy ryzykują mandaty praktycznie na każdym kroku. Zdaniem wielu ekspertów, takie rozwiązanie może być wręcz kontrproduktywne. Kierowcy zamiast patrzeć na drogę, skupiają się na utrzymaniu sztucznej prędkości, co paradoksalnie zwiększa ryzyko wypadków.

Ograniczenie prędkości 10 mph – problem zamiast pomocy

Choć władze miasta argumentują, że cel jest słuszny – zwiększenie bezpieczeństwa pieszych i rowerzystów – rzeczywistość weryfikuje idee. Limity takie jak 10 mph w miejskim ruchu są często problematyczne. Kierowcy zwracają uwagę, że wprowadzanie ekstremalnie niskich prędkości w centrum miasta, gdzie codziennie kursują samochody dostawcze i taksówki, może powodować nieprzewidziane kolizje i utrudnienia w dostawach towarów.

Eksperci podkreślają, że bez starannie zaplanowanego oznakowania i realistycznego podejścia do prędkości, takie ograniczenia pozostają głównie symbolicznym gestem. Zamiast realnie chronić uczestników ruchu, mogą prowadzić do masowego łamania przepisów, frustracji kierowców i – paradoksalnie – większego ryzyka na drogach.

Londyn na zakręcie między bezpieczeństwem a biurokracją

Sprawa St John’s Street pokazuje szerszy problem w planowaniu miejskiego ruchu. Władze starają się łączyć estetykę, bezpieczeństwo i zrównoważony rozwój. Natomiast w praktyce efekty bywają odwrotne od zamierzonych. Kierowcy, rowerzyści i piesi stają w obliczu konfliktu między przepisami, które mają chronić, a rzeczywistością, w której utrzymanie sztucznego limitu jest niemożliwe.

Ograniczenie prędkości do 10 mph w Londynie staje się więc przykładem tego, jak ambitne regulacje mogą wymknąć się spod kontroli i zamiast ułatwiać życie. Komplikują je i potencjalnie zagrażają bezpieczeństwu.

 

Teksty tygodnia

Podziały w UK rosną. Społeczeństwo jest już zmęczone zmianami i wojną kulturową

Według najnowszego badania Policy Institute w King’s College London oraz Ipsos UK społeczne napięcia w Wielkiej Brytanii osiągnęły najwyższy poziom od początku badań w 2020 roku. Aż 84 proc. Brytyjczyków uważa dziś swój kraj za głęboko podzielony.

Polska gospodarka na dobrej drodze do dogonienia Wielkiej Brytanii

Według analizy opublikowanej na portalu The Telegraph Polska znajduje się na ścieżce, która w najbliższej dekady może doprowadzić ją do wyprzedzenia Wielkiej Brytanii pod względem PKB na mieszkańca.

Przez błąd HMRC tysiące osób straciło zasiłek na dziecko w UK

Na podstawie danych Home Office HMRC podjęło błędne decyzje o zawieszeniu zasiłku na dziecko 23 500 osób w Wielkiej Brytanii.

Najszczęśliwsza praca w UK. 30 000 funtów za pobyt w domkach letniskowych

Na rynku pojawiła się wyjątkowo relaksująca oferta pracy w UK za 30 000 funtów. Dotyczy ona podróży po pięknych miejscach Wielkiej Brytanii.

Obiady w szkołach po nowemu! Czy Twoje dziecko zje ciepły, darmowy posiłek w swojej szkole

Obecnie w Anglii około 2,2 miliona uczniów korzysta z darmowych posiłków szkolnych. Jednak prawdziwy problem dotyczy dzieci pozostających poza systemem wsparcia. Szacuje się, że około 900 tysięcy uczniów żyje w ubóstwie. To oznacza, że  nie mają zagwarantowanego pełnowartościowego obiadu

Praca i finanse

Kryzys w UK

Styl życia

Życie w UK

Londyn

Crime

Zdrowie