W Wielkiej Brytanii nasila się niebezpieczny proceder wykorzystywania fałszywych tablic rejestracyjnych. Obecny system ich wydawania jest dziurawy.
Według The Guardiana coraz więcej pojazdów porusza się po brytyjskich drogach z tablicami rejestracyjnymi, które skopiowano lub sfałszowano. Ich właściciele wykorzystują luki w systemie do unikania odpowiedzialności.
Tablice rejestracyjne są sprzedawane bez okazania dokumentów
Prawo nakłada na sprzedawców tablic obowiązek weryfikacji tożsamości klienta oraz potwierdzenia prawa do posługiwania się konkretnym numerem rejestracyjnym. Niestety nie wszyscy stosują się do przepisów.
Najnowsze analizy wykazują, że nawet ponad 130 autoryzowanych dostawców zarejestrowanych w DVLA (Departamencie ds. Pojazdów i Norm Kierowców) ignoruje te przepisy i nie wymaga dokumentów przy sprzedaży. Efekt zaniedbań jest tragiczny.
Niewinni kierowcy płacą za cudze wykroczenia
W efekcie chaosu rośnie liczba zgłoszeń od uczciwych kierowców otrzymujących mandaty za wykroczenia, których nie popełnili. Bo ktoś używa tablic o identycznym numerze rejestracyjnym.

Finalnie zazwyczaj udaje się oczyścić poszkodowanego z zarzutów, ale proces jest czasochłonny. Bywa również stresujący i często wiąże się z koniecznością dostarczania licznych dowodów oraz kontaktu z sądami czy urzędami.
Taka kara to nie kara. Grzywna za fałszywą tablicę jest bardzo łagodna
Jednym z najbardziej alarmujących aspektów problemu jest jego ścisły związek z działalnością zorganizowanych grup przestępczych. Kradzież paliwa, przejazd bez opłaty autostradowej czy udział w kolizji dzięki fałszywym tablicom pozwalają przestępcom unikać odpowiedzialności, przerzucając ją na właścicieli legalnych pojazdów o identycznych numerach. Fałszywe tablice rejestracyjne przestępcy wykorzystują m.in. w kradzieżach samochodów, przemytach narkotyków, a także w atakach na transporty z towarami o wysokiej wartości.
Dodatkowo procederowi sprzyja fakt, że za posługiwanie się fałszywą tablicą grozi mandat w wysokości jedynie 100 funtów. W odpowiedzi na rosnący problem polityk Sarah Coombes zaproponowała projekt ustawy, który przewiduje znacznie surowsze sankcje. Jej zdaniem odpowiednie byłyby: grzywna do 1000 funtów, konfiskata pojazdu oraz możliwość odebrania prawa jazdy.