Wielka Brytania stoi obecnie przed jednym z najpoważniejszych kryzysów na rynku pracy, którego osią są młodzi pracownicy. Najnowsze dane z PwC Youth Employment Index mówią wprost: około 3 mln młodych osób znajduje się poza sektorem zatrudnienia i edukacji i jest to najwyższy poziom bierności ekonomicznej tej grupy w nowoczesnej historii kraju.
To prawie jedna trzecia więcej niż jeszcze dwie dekady temu. Wskaźnik bezrobocia młodzieży wzrósł do 15 proc. – z 11 proc. trzy lata wcześniej. Jeśli sytuacja nie zostanie szybko opanowana, może mieć długofalowe konsekwencje dla całego społeczeństwa i gospodarki. Co ważne, w tej statystyce mieszczą się zarówno osoby oficjalnie bezrobotne, jak i takie, które nie uczą się, nie pracują i nie szkolą – tzw. NEET.
Strach przed sztuczną inteligencją przesłania prawdziwe przyczyny problemu
Kiedy mówimy o rynku pracy i młodych ludziach poza nim, często pada termin „sztuczna inteligencja” – to przez nią. Jednak sytuacja jest bardziej złożona niż strach przed robotami przejmującymi świat. PwC podkreśla, że ogólny spadek zatrudnienia wśród młodych nie wynika bezpośrednio z automatyzacji. Bierze się przede wszystkim ze słabszej dynamiki gospodarki. To może być wczesnym sygnałem profilu zmiany poszukiwanych kompetencji.
Tradycyjne stanowiska startowe w administracji czy sprzątaniu bądź opiece nad dziećmi stają się coraz rzadsze, a ich miejsce zajmują bardziej zaawansowane zadania wymagające od razu zaawansowanych umiejętności. Dla młodych osób, które dopiero kończą edukację i próbują wejść na rynek pracy, kiedyś szeroko otwarte drzwi teraz są tylko uchylone.
Low-hire, low-fire – pracodawcy wolą zatrzymać niż zatrudniać
Za kryzysem młodzieżowego bezrobocia stoją także czynniki strukturalne i ekonomiczne. Brytyjski rynek pracy przeżywa okres, który ekonomiści opisują jako „low-hire, low-fire” – niska liczba nowych miejsc pracy i niewielkie rotowanie pracowników. Firmy często trzymają przy sobie tych, którzy już pracują, zamiast otwierać rekrutacje dla młodszych kandydatów. Oczywiście nie wszędzie w UK problem jest tak samo dotkliwy, ale luka w zatrudnieniu w Wielkiej Brytanii wynosi średnio 696,25 tys. od 2001 do 2025 roku.
Pośrednią przyczyną problemu są podwyżki płacy minimalnej. Generalnie wyższe zarobki cieszą, ale paradoksalnie uderzyły one w ludzi szukających pierwszej zawodowej szansy przez większe obciążenia dla pracodawców. Zatrudnienie i przeszkolenie osoby bez doświadczenia to dziś często zbyt duże ryzyko. Dlatego młodzi nierzadko są pierwszymi, z których się rezygnuje. Znikają też oferty pracy na niepełny etat – dawniej naturalny start kariery – a wraz z nimi najniższy szczebel drabiny zawodowej.

Nie bez znaczenia są też kwestie płacowe i podział rynku pracy na dwa światy. Sektor publiczny, po latach oszczędności, podniósł pensje w takich obszarach jak zdrowie czy edukacja, co było konieczne, ale trudne do udźwignięcia dla firm prywatnych. Te czasami nie są w stanie konkurować finansowo z państwem, więc zamrażają rekrutacje.
Opóźniony start zawodowy, mniejsze doświadczenie, niskie dochody… W skrajnych przypadkach dochodzi do życia z zasiłków lub w innym trybie ekonomicznej nieaktywności. Długotrwałe bezrobocie na początku kariery pozostawia „blizny”. Niestety na razie brakuje cudownego leku, który sprawiłby, że młodzi pracownicy nabraliby wiatru w żagle.

