W systemie opartym na sztucznej inteligencji używanym do wykrywania oszustw związanych z zasiłkami, zauważono stronniczość. Okazuje się, że do weryfikacji wybierał on osoby z konkretnych grup częściej niż z innych.
Sztuczna inteligencja używana przez brytyjski rząd do wykrywania oszustw związanych z zasiłkami wykazuje stronniczość. W zależności od wieku, niepełnosprawności, stanu cywilnego i narodowości ludzi.
Stronnicza sztuczna inteligencja
Ocena programu sztucznej inteligencji używanego do weryfikacji tysięcy wniosków dotyczących Universal Credit wykazała stronniczość. Okazało się, że nieprawidłowo wybierał on osoby z niektórych grup częściej niż z innych. Zalecał przy tym, aby kogoś sprawdzić pod kątem możliwego oszustwa.
Stronniczość AI ujawniono w dokumentach Ministerstwa Pracy i Emerytur udostępnionych na mocy ustawy o wolności informacji. Okazało się, że „statystycznie istotna dysproporcja wyników” wystąpiła w „analizie uczciwości” zautomatyzowanego systemu dotyczącego Universal Credit. Analizę tę przeprowadzono w lutym 2024 roku.
Wyniki tej oceny są sprzeczne z wcześniejszym zapewnieniem DWP. Związane ono było z tym, że system AI „nie budzi żadnych bezpośrednich obaw dotyczących dyskryminacji czy niesprawiedliwego traktowania”.
Urzędnicy nie widzą niesprawiedliwości
Możliwe, że zapewnienie to wynikało częściowo z faktu, że ostateczną decyzję o tym, czy dana osoba dostanie zasiłek, nadal podejmuje człowiek. Urzędnicy wciąż uważają, że dalsze korzystanie z systemu opartego na sztucznej inteligencji jest „rozsądne”. Twierdzą, że pomoże on w obniżeniu szacowanych 8 mld funtów rocznie, które traci się na oszustwa ze strony świadczeniobiorców i błędy.
Do tej pory nie przeprowadzono jeszcze analizy pod kątem uczciwości programu AI w kontekście uprzedzeń dotyczących rasy, płci, orientacji seksualnej, religii itp.
Aktywiści oskarżają jednak rząd o niewłaściwe podejście do korzystania z systemu AI. Błąd polega na podejściu „najpierw szkodzić, później naprawiać”. Zaapelowali do ministrów o większą otwartość w kwestii tego, które grupy mogą być podejrzewane przez algorytm o próbę oszustwa.
Władze publiczne korzystają z co najmniej 55 zautomatyzowanych narzędzi. One mogą mieć wpływ na decyzje dotyczące milionów ludzi. Mimo że rządowy rejestr uwzględnia ich zaledwie dziewięć.
Jak powiedziała Caroline Selman, badaczka z Public Law Project, która jako pierwsza widziała wspomnianą wyżej analizę:
– Oczywiste jest, że w zdecydowanej większości przypadków DWP nie oceniło, czy zautomatyzowane procesy nie stwarzają ryzyka niesprawiedliwego ataku na marginalizowane grupy.