Praca w UK przestaje się opłacać, ponieważ pracującym rodzinom coraz trudniej dorównać dochodami gospodarstwom domowym utrzymującym się wyłącznie ze świadczeń. To według Centre for Social Justice (CSJ) jedno z największych wyzwań społecznych tej dekady.
Według raportu The Benefits Budget rodzina z trójką dzieci niepracująca, ale pobierająca pakiet świadczeń, w tym m.in. benefity mieszkaniowo-zdrowotne, może w latach 2026/27 osiągnąć dochód na poziomie około 46 tys. funtów. Dla rodzin z pięciorgiem dzieci kwota ta rośnie do 55 tys. funtów. To wartości, których pracujące gospodarstwa domowe coraz częściej nie są w stanie zbliżyć się nawet przy zatrudnieniu obu rodziców.
Kilku milionów ludzi praca w UK na etacie niekoniecznie interesuje
Jednym z najbardziej alarmujących sygnałów jest gwałtowne powiększanie się grupy osób pobierających świadczenia zdrowotne związane z niepełnosprawnościami i zaburzeniami psychicznymi. CSJ podkreśla, że do 2030 roku koszty tej części systemu mogą osiągnąć 1,9 proc. PKB, co stanowiłoby najwyższy poziom od dwóch dekad.
Szacuje się, że regularnie około 5 tys. obywateli przechodzi z rynku pracy na długoterminowe benefity chorobowe. Liczba przypadków świadczeń z tytułu niepełnosprawności w wieku produkcyjnym wzrosła o 1,3 miliona od pandemii. W październiku 2025 roku aż 4,03 miliona osób pobierało Universal Credit. Obecnie połowa z 8 milionów wszystkich beneficjentów UC nie ma obowiązku poszukiwania pracy.
Bezrobotni „zarabiają” więcej niż pracujący
Aby dorównać dochodom trzyosobowej rodziny utrzymującej się wyłącznie ze świadczeń, pracujący musieliby pobierać pensje rzędu 71 tys. funtów rocznie przed opodatkowaniem. Przy pięciorgu dzieci kwota rośnie do 90 tys. Podczas gdy zwykły pracownik w Londynie przeciętnie zarabia rocznie ponad 37 tys. funtów. I jest to przystępna pensja, bo bywają dużo niższe. Podobną kwotę – 38 tys. – otrzyma samotny rodzic w przypadku dziecka cierpiącego na ADHD lub autyzm. Jak widać, praca w UK na etacie się nie opłaca.
Po gwałtownym wzroście liczby rodziców przekonujących, że ich dzieci mają akurat takie problemy i potwierdzeniu diagnoz, wydatki na zasiłki na wypadek niepełnosprawności potomstwa zwiększą się o 3,4 miliarda do 2030 roku.

W efekcie rosnąca liczba rodzin decyduje się pozostać na zasiłkach. W nich widzi stabilne i przewidywalne źródło dochodów.
Jak tłumaczy Iain Duncan Smith, polityk i kiedyś przewodniczący CSJ, podwyżki podatków od osób pracujących, aby zapłacić za 16 miliardów dodatkowych wydatków na opiekę społeczną, jest złym wyborem. – Wzięcie pieniędzy od tych, którzy ciężko pracują, aby dać tym, którzy nie pracują, to zła ekonomia i zła polityka – dodaje.</span> Oczywiście „nie pracują” w tradycyjnym rozumieniu, ponieważ sama opieka nad dziećmi, zwłaszcza z niepełnosprawnościami, to również gigantyczny wysiłek, na który często nie zamieniłby się nawet ktoś całe dnie harujący na budowie.
CSJ bije na alarm – system zasiłków wymaga pilnej reformy
Analitycy z CSJ alarmują: obecny model wsparcia wymaga pilnej korekty, aby zachować równowagę między solidarnością społeczną a opłacalnością pracy. Proponowane zmiany zakładają m.in. reformę świadczeń związanych ze zdrowiem psychicznym i szerszy dostęp do terapii NHS, który uniemożliwi przewlekłe zasłanianie się niemożnością podjęcia pracy ze względu na niewyleczone choroby.
– Praca jest najlepszą drogą wyjścia z ubóstwa, ale system coraz częściej tworzy zachęty, które zatrzymują ludzi na zasiłkach zamiast wspierać ich powrót do samodzielności – wyjaśnia dyrektor ds. polityki Joe Shalam z CSJ.
Bez odważnej reformy Wielka Brytania będzie zmagać się z rosnącymi kosztami społecznymi i trwałym osłabieniem siły roboczej.

