Po kilku dniach milczenia, Markus W. pojawił się wreszcie przed kamerami i opowiedział, jak z jego perspektywy wyglądały ostatnie dni życia jego partnerki – Magdaleny Żuk. W Podczas wywiadu mężczyzna nie zgodził się na pokazanie twarzy, ale odpowiedział na niemal wszystkie pytania dziennikarza.
Markus W. spotkał się z reporterem "Faktów" TVN Robertem Jałochą i przeciął tym samym spekulacje, jakoby zapadł się pod ziemię i unikał kontaktów z mediami. Chłopak krok po kroku opowiedział swoją wersję wydarzeń, począwszy od momentu, gdy dowiedział się o wylocie na wakacje do Egiptu i aż po moment, gdy został poinformowany o śmierci Magdy Żuk.
Śmierć Magdaleny Żuk – są nowe nagrania z Egiptu!
Z relacji Markusa W. wynika, że o wyjeździe dowiedział się na kilka godzin przed wylotem, ponieważ wakacje w Marsa Alam w Egipcie miały być dla niego niespodzianką. Niestety, paszport mężczyzny za niedługo tracił ważność, a to oznaczało, że nie mógł on przekroczyć granicy Egiptu. – Zaczęliśmy działać, chcieliśmy coś z tym zrobić. Byłem w urzędzie wojewódzkim, żeby spróbować wyrobić ten nowy dokument, przerobić stary paszport, przebić pieczątkę, cokolwiek. Rozmawiałem z kierownikiem urzędu – opowiedział Markus.
Nic jednak nie dało się zrobić, dlatego para zdecydowała, że Magda poleci do Egiptu sama. – Wspólnie stwierdziliśmy, że jest zmęczona, dużo pracowała, więc chociaż ona sobie odpocznie. Pytałem, czy da radę polecieć sama, czy chce. Powiedziała, że tak – dodał Markus.
Wkrótce po wylądowaniu Magdalena Żuk miała zadzwonić do swojego partnera i zameldować się, że już jest na miejscu. Potem jednak sprawy przybrały inny obrót. Kobieta zadzwoniła jeszcze do Markusa następnego dnia wieczorem i poskarżyła się mu, że coś złego dzieje się w sąsiedztwie jej pokoju. – Mówiła, żebym poprosił recepcję o sprawdzenie tego, co dzieje się wokół jej pokoju. Twierdziła, że słyszy hałasy. Zaniosła telefon recepcjoniście. Rozmawiałem z nim. Miał sprawdzić, czy wszystko jest okej. Później Magda powiedziała, że jest w porządku – zrelacjonował mężczyzna.
W czwartek Magda miała już przestać zachowywać się normalnie. Tutaj Markus W. niewiele powiedział, ponieważ zasłonił się dobrem śledztwa, ale dodał jednocześnie, że o dziwnym zachowaniu swojej partnerki poinformował jej przyjaciółki. Wszyscy z miejsca zaangażowali się w pomoc Magdzie – koleżanki zaczęły dzwonić do biura podróży, a on sam miał skontaktować się z ambasadą RP w Egipcie, dzwoniąc na numer alarmowy.
Szok: Imigranci uprawiają seks na ulicy w centrum Rzymu ! [zdjęcia]
– Informacje zwrotne były bardzo niepokojące. Magdy zachowanie nie było standardowe, nie było zwykłe. Madzia nigdy wcześniej się tak nie zachowywała, nigdy wcześniej nie widziałem jej w takim stanie. Rodzina także – stwierdził Markus. I właśnie dlatego, że zachowanie partnerki było nietypowe, mężczyzna miał się dać namówić koledze i mamie, żeby następną rozmowę z Magdą nagrać.
Markus był stale w kontakcie z przedstawicielami biura podróży – zarówno wtedy, gdy rezydent odwiózł Magdalenę Żuk na lotnisko (przypomnijmy, że ze względu na zły stan zdrowia nie została ona wpuszczona na pokład samolotu), jak i wtedy, gdy trafiła do szpitala. – Miała przylecieć w sobotę. Widziałem ją w drodze na lotnisko. Tam również nie wyglądała dobrze, ale kojarzyła, z kim rozmawia. Mówiła, że chce wracać. Rezydent przekazał mi, że lekarz nie zgodził się na lot Madzi, bo była bardzo słaba – powiedział Markus.
Rutkowski imprezuje z kobietą, która jest jego świadkiem w sprawie Magdaleny Żuk [wideo]
W ostatniej części wywiadu Markus opowiedział roztrzęsionym głosem, jak jego kolega Maciej S. pojechał do Egiptu, żeby zabrać Magdę do Polski i jak uspokoił się, gdy dotarło do niego, że jego partnerka jest w szpitalu. – Moim zdaniem szpital to bezpieczne miejsce, gdzie jest opieka, gdzie ktoś się człowiekiem zajmuje. Na chwilę nam troszkę ulżyło, bo Maciek już był w drodze, a Madzia w szpitalu. Myśleliśmy, że wszystko będzie w porządku, ale okazało, że nie jest – zrelacjonował.
Niestety, Magdalena Żuk po raz drugi zdołała uciec ze szpitalnej sali i wyskoczyła z okna. Upadek z drugiego piętra na beton okazał się na tyle poważny, że kobieta została przetransportowana do szpitala w Hurghadzie. Początkowo była przytomna, ale później doszło do krwotoku wewnętrznego, a jej serce stanęło. Mimo podjętej reanimacji, lekarzom z Hurghady nie udało się uratować kobiety.