Polski przestępca skazany w UK uniknie deportacji do swojej ojczyzny. 22-letni Nikodem Ł. mieszkający w Crewe nie zostanie odesłany do Polski, bo… nie mówi po polsku! Deportacja w jego przypadku byłaby naruszeniem praw człowieka.
Historia zatargów z prawem naszego rodaka jest długa. Zaczęła, gdy miał 16 lat. Polaka aresztowano za posiadanie kokainy z zamiarem jej sprzedaży. Wówczas skończyło się jedynie na nakazie prac społecznych.
W dwa lata później Polak został aresztowany za posiadanie narkotyków oraz wykroczenia drogowe. Wtedy ukarano go tylko grzywną oraz punktami karnymi.
Przestępcza działalność 22-letnie Polaka z Crewe
Następnie, w trzy miesiące później, w styczniu 2020 roku Nikodem Ł. został przyłapany, mając przy sobie narkotyki o wartości przekraczającej 1000 funtów. Był wtedy uzbrojony w nóż, jak czytamy na łamach „The Daily Mail”. Konkretnie, znaleziono przy nim 80 torebek heroiny i cracku, kolejne siedem gramów heroiny, a także małą torebkę marihuany.
Ostatecznie, 22-letni Nikodem Ł. mieszkający w Crewe (hrabstwo Cheshire) został skazany na cztery i pół roku więzienia w wieku 19 lat, jak podają brytyjskie media. Home Office podjęło decyzję o deportacji w tej sprawie. Jednak Polak po wyjściu z więzienia postanowił odwołać się od tej decyzji.
Skazany przestępca utrzymuje, że deportacja narusza prawa człowieka
Nasz rodak tłumaczył, iż decyzja o deportacji w jego przypadku narusza prawa człowieka. W jaki sposób? Otóż nasz rodak, choć urodził się w Polsce, to od 4. roku życia mieszka na Wyspach. W zasadzie całe swoje dorosłe życie spędziła na emigracji w UK. Polski przestępca nie mówi po polsku i nie ma już bliskiej rodziny ani przyjaciół mieszkających w Polsce. W jego przypadku jakakolwiek „reintegracja” w kraju pochodzenia będzie wyjątkowo trudna.
W sierpniu 2024 roku Ł. odwołał się do First-tier Tribunal (FTT), powołując się na artykuł 8 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Jak podaje „The Daily Mail”, pomimo pokaźnej kartoteki kryminalnej przyznano mu rację. Deportacja zarządzona przez Home Office, które wówczas było kierowane przez Suellę Braverman, naruszyłaby prawa człowieka. Upper Tribunal of the Immigration and Asylum Chamber w Manchesterze podtrzymał decyzję sądu pierwszej instancji.
Home Office nie daje za wygraną
– Ł. spędził większość swojego życia w Wielkiej Brytanii – komentowała sędzina Ali, której relację przytacza „Mail”. – Trzeba wliczyć w to lata kształtowania się i uczęszczanie do szkoły w Wielkiej Brytanii. Prawdopodobnie nawiązał przyjaźnie poza jednostką rodzinną. Przyjęto również, że będzie miał niewielkie fizyczne wsparcie rodziny w Polsce. Trzeba wziąć pod uwagę, że jego matka i wujkowie mieszkają w Wielkiej Brytanii. Polak nie wydaje się mieć żadnego kontaktu ze swoim ojcem [który mieszka w Polsce] – dodała.
Wyrok w sprawie polskie dilera narkotykowego z Crewe wywołał duże kontrowersje. Stojąca obecnie na czele Home Office Yvette Cooper zapowiedziała, że będzie odwoływała się od tej decyzji. Członkini brytyjskiego rządu zaznaczał, iż muszą istnieć „bardzo przekonujące okoliczności”, aby nie deportować zagranicznych przestępców skazanych na cztery lata więzienia.
Jak skończy się ta historia?
„Sędzia FTT nie przedstawił odpowiednich powodów dla swojego wniosku, że istniały bardzo poważne przeszkody w reintegracji pana Ł. w Polsce” – jak argumentuje w oficjalnym komunikacie Home Office.
„Minister Cooper twierdzi również, że pan Ł. mógłby nauczyć się języka polskiego w rozsądnym czasie. Mógłby się również porozumieć, mówiąc po angielsku, lub jego rodzina mogłaby pojechać z nim do Polski” – jak czytamy.